1. Nie ma to sensu, jeżeli jesteście razem krócej niż 6 miesięcy
To minimalny okres, jaki jest potrzebny, aby ludzie dobrze się poznali. Zastanów się, jak dalece jesteś „wkręcona” w jego świat. Czy jedynym powodem przeprowadzki jest fakt, że on ma pracę akurat w tym miejscu?
2. Zastanów się, czy przeprowadzka niesie dla Ciebie jakieś korzyści
Może właśnie spełnia się Twoje marzenie o mieszkaniu za granicą, w ciepłym kraju, gdzie ludzie są radośni i przyjaźni, jedzenie pyszne i blisko do morza? A może masz szansę na pracę, która będzie wyzwaniem? Bo jedna rzecz, której nie chcesz na pewno, to ponure siedzenie w domu i obwinianie partnera o to, że zmusił Cię do ruchu, na który nie byłaś jeszcze gotowa.
3. Może to być związane z załatwieniem mnóstwa urzędowych spraw
Każdy kraj ma swoje przepisy dotyczące rezydentury i pozwoleń na pracę. W obrębie Europy jest względnie łatwo, ale na przykład Nowa Zelandia, która może wydawać się baśniowym miejscem, ma restrykcyjny system przesiewu potencjalnych emigrantów. Weź pod uwagę, że może to zabrać Ci rok albo i więcej. Lepiej wcześniej dokładnie to sprawdzić.
4. Bądź przygotowana na poczucie osamotnienia
No, nareszcie. Wszystko się udało, dojechałaś do niego, jesteście razem. Powinno być cudownie, a okazuje się, że niekoniecznie. On ma swoją pracę, nowych znajomych, lepiej włada obcym językiem. A Ty nagle z samodzielnej, niezależnej dziewczyny stałaś się kimś takim, kogo niegdyś nazywali „przy mężu”. Nie masz tu nic swojego oprócz swojego faceta. A on z kolei musi unieść kilka ról: Twojego partnera, najlepszego przyjaciela, rodziny. To czasami bywa zbyt obciążające. On jest często zmęczony, nie chce mu się gadać, a Ty nie możesz – jak kiedyś – umówić się na wino z kumpelkami. I czujesz się samotna jak nigdy.
Dla mnie najlepszą terapią okazały się długie mejle do rodziny i przyjaciółki. Od dłuższego czasu nie pisałam do nikogo więcej niż zdanko czy dwa na Messengerze. A teraz siadałam i pisałam sążniste listy, zawierając w nich to wszystko, co mi się kłębiło w duszy.
5. Różnice między wami ujawnią się w pełnej krasie
Przechodząc z trybu „związek na odległość” w tryb „wspólne mieszkanie”, musimy liczyć się z tym, że spadną nam z oczu łuski. Siłą rzeczy wcześniej trochę idealizowałyśmy partnera (a on nas). Rozłąka i tęsknota sprawiły, że zupełnie zapominamy o swoich irytujących wadach.
Ja na przykład kompletnie zapomniałam, że Jasiek jest klasyczną sową, a ja skowronkiem. On się ożywia około dziesiątej wieczorem i wtedy chce mu się gadać, oglądać filmy, napić wina. Fajnie, tylko że o tej porze to ja już ziewam. Natomiast rano, kiedy świeci piękne słońce i można by iść pobiegać, to Jasiek chrapie w najlepsze. Powiecie, że głupstwo? Ale to właśnie takie niby drobiazgi sprawiają, że czasem miałam ochotę go zamordować.
A gdy podejmiecie tę ważną decyzję i zamieszkacie razem, nie zapomnijcie o sprawiedliwym podziale obowiązków i zaplanowaniu domowego budżetu, by obeszło się bez kłótni i nieporozumień.