O której ze swoich znajomych powiedziałabyś, że jest najbardziej seksowna? Zawsze miała największe powodzenie u facetów, wzbudzała zainteresowanie i (no, cóż) zazdrość kobiet. Z dużym prawdopodobieństwem to nie jest ta najzgrabniejsza, najpiękniejsza, o urodzie zgodnej z wszelkimi kanonami czy też najlepiej ubrana.
To jest raczej ta osoba, która w jakiś magiczny sposób przyciąga uwagę i doskonale sobie radzi, rozmawiając z ludźmi zarówno na bankiecie, jak i w autobusie podmiejskim.
To nie magia, to seksapil
„To się nazywa charyzma” – mówi badacz tego tajemniczego zjawiska Owen Fitzpatrick. I dokładnie tym samym jest seksapil. Ludzi po prostu coś do takiej osoby przyciąga: chcą na nią patrzeć, przebywać w jej towarzystwie, słuchać jej.
Myślisz sobie – taka to ma szczęście, jaki los jest niesprawiedliwy! Ale pan Fitzpatrick daje nadzieję: podobno charyzma nie jest wrodzoną cechą. Co więcej, to wcale nie jest jedna cecha, tylko pewien zestaw zachowań (język ciała, sposób mówienia, spojrzenie), które razem składają się na atrakcyjną całość.
Wielu z nich możemy się po prostu nauczyć i zmienić sposób, w jaki ludzie na nas reagują. Chciałabyś się poczuć jak kobieta, która może sobie owinąć dookoła palca każdego faceta? No to spróbuj.
Najlepsza wersja siebie
Jedną ze składowych seksapilu jest coś, co możemy nazwać radosną pewnością siebie. To nie arogancja, zadzieranie nosa, nawet nie osławiona asertywność. To jest coś takiego, co mają dzieci z kochających domów: przekonanie, że inni nas lubią i jesteśmy dla wszystkich fascynujące, nawet gdy pokazujemy im własnoręcznie wykonaną, krzywą babkę z piasku.
Być może masz alergię na różnych coachów, specjalistów od wszystkiego, ale w jednym trzeba przyznać im rację: wizualizacja naprawdę działa. To, o czym myślimy i jak myślimy, wpływa nawet na wydzielanie się pewnych hormonów wpływających na nastrój i zachowanie.
Zanim wejdziesz na spotkanie/do baru/na imprezę, zatrzymaj się na chwilę w jakimś spokojnym miejscu i przypomnij sobie wszystkie swoje momenty triumfu. Takie, kiedy stałaś przed grupą ludzi, mówiłaś coś i wszyscy Cię słuchali, albo wtedy, gdy wynegocjowałaś dla siebie podwyżkę, albo nawet takie, jak wtedy, gdy w drugiej klasie zaśpiewałaś publicznie piosenkę na szkolnej uroczystości.
Te chwile, kiedy czułaś się pewna siebie, silna, atrakcyjna, mająca władzę nad innymi są naszym wewnętrznym „zasobem siły”. Wyobraź sobie, że ten stan jest gdzieś zapamiętany w ciele. Wystarczy go przywołać, żeby poczuć się pewniejszą siebie. I atrakcyjniejszą dla innych.
Myśląc o tym, wyprostuj się, unieś lekko brodę, uśmiechnij się i w myślach klepnij się sama w plecy ze słowami: „Odwagi, dziewczyno, dasz radę!”. I pamiętaj: warto wciąż ryzykować i przełamywać nieśmiałość. Każdy kolejny moment, gdy czujesz, że jesteś panią sytuacji, wzbogaca Twój zasób siły i sprawia, że następny raz jest jeszcze lepszy od poprzedniego.