Szczerość w związku jest istotna, bo tylko dzięki niej można zbudować zaufanie. Nie może być mowy o intymności, gdy jedna lub druga strona ukrywa jakieś istotne fakty ze swojego życia albo aktywnie tworzy nieprawdziwy obraz własnej osoby.
Nic dziwnego, że chwila, gdy odkrywamy poważne kłamstwo partnera, jest taka bolesna. Czujemy wtedy, jakby ziemia usuwała się nam spod stóp.
Prawda nade wszystko?
Ale z drugiej strony nie doprowadzajmy sprawy do absurdu. To nie jest tak, że w związku musimy wiedzieć o sobie absolutnie wszystko. Nie każdą chwilową emocją czy myślą partner musi się z nami dzielić, a i my niekoniecznie musimy tym zadręczać partnera.
Zresztą przyznajmy się same przed sobą, czy naprawdę chcemy, by nam partner zawsze odpowiadał z całą bolesną szczerością na pytanie: „Jak wyglądam”? Nie. Zupełnie wystarczy, gdy powie coś krzepiącego w stylu: „Super, jak zawsze ślicznie”. Mimo że przecież musi widzieć, że czasami wyglądamy nieciekawie. Drobne kłamstewka łagodzą „kanty” w kontaktach międzyludzkich. Bez nich życie byłoby naprawdę okrutne.
Mówimy znajomym miłe rzeczy, chociaż bywa, że myślimy zupełnie coś innego, komplementujemy przyjaciółki. Wymyślamy jakieś usprawiedliwienia, gdy się spóźniamy, chociaż wszyscy wiedzą, że po prostu za późno wyszłyśmy z domu. To jest niegroźne.
Groźne są kłamstwa w istotnych sprawach, które mogą mieć wpływ na Twoje życie. Susan Forward, jedna z najbardziej znanych amerykańskich psychoterapeutek, autorka wielu poradników, m.in. książki „Sposób na kłamcę”, twierdzi, że w każdym związku istotne jest ustalenie podstawowych reguł, co partnerzy mają prawo wiedzieć, a co mogą zatrzymać dla siebie.
Czytaj także: Udany związek a obowiązki domowe