Seksoholizm chorobą – już oficjalnie
W zeszłym roku media obiegła informacja, że Światowa Organizacja Zdrowia włączyła uzależnienie od seksu do Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób Psychicznych (ICD-11). Oficjalnie na liście chorób jednostka ta, określona jako „zaburzenie kompulsywnych zachowań seksualnych”, znajdzie się 1 stycznia 2022 roku.
Decyzja WHO rozbudziła kontrowersje, bo zdania na temat tego rodzaju uzależnienia są podzielone nawet wśród specjalistów. Najbardziej znany polski profesor zajmujący się seksuologią, 6 lat temu stwierdził w jednym z wywiadów, że „seksoholizm (…) to raczej moda obyczajowa, która bywa dobrą wymówką dla różnego rodzaju zachowań, które kiedyś nazywano po prostu niemoralnym prowadzeniem się. Lepiej jest powiedzieć, że jest się chorym, aniżeli przyznać, że słabym i złym człowiekiem”.
ZOBACZ TEŻ: 7 drobnych rzeczy, które możesz zrobić podczas seksu, aby wzmocnić wasz związek
Co ciekawe, nieco innego zdania jest jego syn, dr Michał Lew-Starowicz, który w audycji przeprowadzonej w TOK FM w 2016 podkreślał, że seksoholizm zdecydowanie jest zaburzeniem i określił je jako „patologiczną hiperseksualność”. Specjalista wymienił też szereg trudności, z którymi muszą zmagać się osoby uzależnione od seksu, a które rzutują na funkcjonowanie całych rodzin.
O tym, że seksoholizm jest chorobą, przekonuje także Bohdan Woronowicz, specjalista psychiatra i superwizor psychoterapii uzależnień. W swoich licznych pracach wielokrotnie podkreślał, że seksoholizm jest stanem psychicznym wyzwalającym przymus uprawiania seksu, jak również dodawał, że chodzi nie tylko o „zwykły” seks, ale i też ten odbywający się online.
A co na to „zwykli” śmiertelnicy? Nie do końca wiadomo, ponieważ brakuje badań na temat opinii Polaków na temat problemu seksoholizmu. Z drugiej strony z badań CBOS wiemy, że Polacy niekoniecznie traktują uzależnienia behawioralne (do których należy seksoholizm) jako rzeczywisty problem. Z raportu z 2016 wynika na przykład, że w skali od 1-10, gdzie 1 oznacza „niegroźne przyzwyczajenie, nawyk”, a 10 „nałóg zagrażający życiu”, zakupoholizm i pracoholizm zostały ocenione na niewiele ponad 5. Łatwo wywnioskować, że wzbudzający jeszcze więcej emocji seksoholizm także nie spotkałby się ze szczególnym zrozumieniem. Według wielu chodzi przecież o zwykłe brykanie na boku dla własnej przyjemności, a to żadne zaburzenie.