Kobiety mają swoje sposoby na cierpienie. Płacz, przegadywanie całych nocy z koleżankami, hektolitry czerwonego wina. I w dodatku mają społeczne przyzwolenie na rozklejanie się od czasu do czasu (zaglądnij do naszych statystyk i dowiedz się więcej o tym, jak partnerzy odreagowują koniec związku i jakie są główne powody rozstania).
Faceci nie mają takiego luksusu. Muszą być powściągliwi, nie okazywać innych emocji niż na przykład radość z wygranej albo złość. A złamane serce boli ich tak samo. Zobacz, jak to wygląda z męskiej perspektywy. Oto historia faceta, którego porzuciła kobieta.
Ból. To pierwsze, co pamiętam. Usłyszałem: „To nie twoja wina” (pewnie, do cholery, że nie moja!), i jeszcze: „Rozstańmy się jak przyjaciele” (tak, jasne – przyjaciele nie wbijają sobie noża w plecy). Czułem się, jakby przejechała po mnie ciężarówka. Oszołomiony, ogłupiały, żałosny. Następne, co pamiętam, to bardzo duże ilości wysokoprocentowego alkoholu przyswajanego z najlepszym kumplem, jeszcze z podstawówki.
I tak, owszem, płakałem głośno. Po raz pierwszy od wielu lat. Miałem 30 lat i po ośmiu latach związku odeszła ode mnie dziewczyna. Nie było tego innego (z tego, co wiem). Po prostu „się wypaliło”.
Następne dni upłynęły mi na żałosnych telefonach do niej, nadużywaniu alkoholu, obsesyjnym myśleniu o tym, co powinienem zrobić. I paleniu fajek, do których wróciłem po czterech i pół roku od rozstania z nimi. To było właśnie tak i trwało rok, zanim się wyleczyłem.