Wniosek jest jeden – jeśli chcesz być szczęśliwa w związku, zacznij umawiać się z własnym mężem. Zapytasz: „jak, skoro nie ma czasu?” Oto kilka wskazówek:
1. Zacznij szukać rozwiązania, a nie przeszkód
Jeśli nie masz dziadków, którzy mogliby zaopiekować się waszymi dziećmi, to pomyśl o opiekunce do dzieci. Załóżmy, że weźmie od was 25 złotych za godzinę, a wy będziecie wychodzić dwa razy w miesiącu na trzy godziny. Miesięcznie to koszt 150 złotych – na 100% znajdzie się coś, co możesz ograniczyć i zaoszczędzić te pieniądze.
Innym rozwiązaniem jest umowa ze znajomymi albo bliskimi. Zasady są proste – wy wychodzicie, my zabieramy wasze dzieci. My wychodzimy, wy zabieracie nasze. Przy odrobinie dobrych chęci ta zasada świetnie działa, wszyscy są szczęśliwi i nie ma dodatkowych wydatków.
2. Weź sprawy w swoje ręce
My, kobiety, mamy dość roszczeniowe podejście do kwestii starań o relację – innymi słowy oczekujemy, że będzie to robił facet. To jednak tak nie działa. Romantyczność jest zaraźliwa – im bardziej ty będziesz się starała, tym bardziej będzie się starał on. Im bardziej będziesz czuła i życzliwa, tym chętniej on zacznie to samo pokazywać. Dlatego nie czekaj jak królowa, tylko po prostu zrób mu niespodziankę – raz, drugi, potem trzeci. Albo i bez niespodzianki – po prostu przedstaw plan, załatw wszystko i idźcie do kina. Pewnie nie pamiętasz, kiedy (sami!) byliście w nim ostatni raz, prawda?
3. Potraktuj randkowanie jako rzecz, która musi być w waszym życiu
Nie jako coś dodatkowego, bo to prosta droga do zaniedbania randek. Tak, jak okazujesz uczucia swoim dzieciom – bo przecież wiesz, że jest to im potrzebne jak powietrze, tak samo traktuj okazywanie uczuć mężowi i chodzenie na randki. Jeśli zabraknie tego w waszym życiu, okaże się, że później nie będziecie mieli o czym ze sobą rozmawiać. Uwierz, to bolesne zderzenie z rzeczywistością.
4. Zapomnij o dzieciach
Oczywiście nie w takim sensie, że wychodzisz i zostawiasz w domu trzylatka i jego roczną siostrę bez opieki. Chodzi raczej o to, aby odpuścić kwokowatość w stylu: „Chciałabym, ale nie pójdę, bo Maciuś będzie płakał, on nie jest przyzwyczajony, że mnie nie ma”. Jeśli tak masz – a znaczna część kobiet ma, to czas się ogarnąć dla dobra małżeństwa. Twojemu dziecku nic nie będzie. Na pewno zapewnisz mu dobrą opiekę, a poza tym żyjemy w erze telefonów komórkowych. Jeśli się czegokolwiek obawiasz, to wybierz miejsce oddalone 10 minut jazdy samochodem od swojego domu. Gdyby rzeczywiście coś się działo – chwila i jesteś. Nie ma za co.
Rozwód nas nie uszczęśliwia – warto więc walczyć o związek
Jest jeszcze jedna opcja – może wcale nie chodzi o to, że nie masz czasu czy okazji pójść na randkę z mężem, ale po prostu masz go tak dość, że nie masz na to ochoty. Co wtedy? Nie randka, a terapia. Swego czasu w Journal of Consulting and Clinical Psychology opublikowano wyniki badań, do których włączono 134 nieszczęśliwe pary – wszystkie zaczynały terapię małżeńską. Po pięciu latach 25% z nich było już po rozwodzie, ale 33% uznało związek za całkowicie szczęśliwy.
A dlaczego warto walczyć, zamiast się po prostu rozejść i już? Otóż dlatego, że wizja życia po rozwodzie jest bardziej przyjemna, niż ono samo. Badanie społeczne przeprowadzone dla Fundacji Mamy i Taty wskazuje, że w związku z rozwodem czujemy złość, gniew i stres (37%), nienawiść (29%), smutek (23%), bezradność (21%) oraz samotność (18%). Radość odczuwa tylko 2% badanych, w dodatku aż 30% par przyznaje, że małżeństwo można było się uratować.
Wniosek? Jeśli nie chcesz śpiewać jak Sarsa: „Zobacz ile mogło być takich chwil, naiwne dziecko jestem i tęsknię dziś, do Ciebie, (choć) bez Ciebie miało być mi lżej”, to zacznij chodzić ze swoim mężem na randki. Pierwszą możesz zaplanować choćby… na dziś.
ZOBACZ TEŻ: 16 pytań, które powinnaś zadać swojemu mężczyźnie