Gładki, czarny silikon wtopiony w matowe złoto swoim inspirującym kształtem przypomina nowoczesną rzeźbę, która wyglądałaby świetnie np. w Muzeum Guggenheima. Ale, drogie koleżanki, nie jest to rzeźba, tylko po prostu wibrujący korek analny (Rocks-Off Butt Throb). Przedmioty służące kobiecej przyjemności już dawno przestały się ukrywać i udawać, że są czymś innym niż są. Są sobą i są piękne. Dzięki Ci, internecie, że teraz każda z nas, właściwie w każdym zakątku świata, może zdobyć takie cacko za pomocą kilku kliknięć. I kobiety z tego korzystają, co oznacza, że kobieca przyjemność to wielki, miliardowy biznes. Kto pamięta Samanthę z „Seksu w wielkim mieście”, która z ogniem w oczach zachwalała zalety wibratora – królika? Wtedy, w latach 90. XX wieku, uchodziła za seksualną rewolucjonistkę. Dzisiaj już chyba nie zaszokowałaby żadnej kobiety.
Historia i histeria
Gadżety służące dostarczaniu seksualnej przyjemności to nie wynalazek naszych rozpustnych czasów. Z pism starożytnych Greków możemy się dowiedzieć, że, owszem, istnieli wówczas rzemieślnicy trudniący się wyrobem takich zabawek, jak sztuczne penisy z drewna obleczonego skórą. Wiemy też, że na chińskich dworach używano prawdziwych cacek wykonanych z jadeitu lub kości słoniowej. Podobnie było w starożytnym Egipcie. Istnieją przekazy, z których dowiadujemy się, że starożytne Egipcjanki zabawiały się np. wyrafinowanym eko wibratorem w postaci tykwy wypełnionej pszczołami.
Niewiele wiemy o tym, jak sobie radziły kobiety w czasach późniejszych, ale podejrzewamy, że niechętny stosunek religii do masturbacji odegrał tu pewną rolę. Coś się zadziało w XIX wieku, kiedy to lekarze, szczególnie w wiktoriańskiej Anglii, opracowywali różne wynalazki mające leczyć kobiety z histerii. Warto przypomnieć sobie przy okazji, co dawni medycy nazywali histerią. Zaczęło się od ojca medycyny, Hipokratesa, który doszedł do wniosku, że za rozmaite dziwne kobiece dolegliwości (kołatanie serca, duszności, zawroty głowy, omdlenia itp.) odpowiada wędrująca macica. Kolejne pokolenia lekarzy rozwijały twórczo tę dziwną koncepcję, stosując różne metody terapeutyczne, aż w XIX wieku zaczęto leczyć histerię za pomocą „masaży”, jazdy konnej, huśtawek czy strumieni ciepłej wody. Wiele kobiet chętnie poddawało się tym praktykom. Ciekawym tematu polecam zabawny film „Histeria. Romantyczna historia wibratora” z 2013 r. Jednak to wszystko było tylko partyzantką, bo jeszcze kilkadziesiąt lat temu różni eksperci wątpili, czy kobiety w ogóle mają jakieś libido. A jeśli mają, to czy nie jest to przypadkiem coś złego. Dopiero rewolucja seksualna lat 60. na Zachodzie przyniosła prawdziwy przełom.
ZOBACZ TEŻ: Seks tantryczny – o co w nim chodzi?
Nie da się ukryć, że my na wschodzie Europy byliśmy pod tym względem zacofani albo mieliśmy poważniejsze sprawy na głowie, takie jak powstania, walkę z komunizmem itp. Pierwsze silikonowe dilda pojawiły się na Zachodzie w latach 60. i były również historią pomysłowości – zapoczątkowaną przez Gosnella Duncana, mężczyznę po kontuzji, która sparaliżowała go od pasa w dół, aby pomóc osobom niepełnosprawnym w kontynuowaniu życia seksualnego. Niestety, wibratory zostały odkryte również przez przemysł pornograficzny i dla wielu kobiet, zamiast z przyjemnością, zaczęły kojarzyć się z czymś obscenicznym. Cała oprawa marketingowa wibratorów też była tworzona z męskiej perspektywy, zresztą tak jak wystrój przeciętnego sklepu z gadżetami seksualnymi. Nic dziwnego, że kobiety niechętnie tam wchodziły i jeszcze niechętniej robiły zakupy. Tym, co zmieniło nasze podejście, są strony internetowe przeznaczone głównie dla kobiet, służące nie tylko sprzedaży pięknych gadżetów, ale zawierające również artykuły i filmy poszerzające wiedzę na temat własnego ciała.
Zajrzyjcie na przykład na Love Store Barbarella – Barbarella.pl, którego redaktorką naczelną jest Joanna Keszka. Jeżeli znacie angielski, warto zajrzeć na bardzo interesującą stronę OMGyes, uruchomioną kilka lat temu przez Lydię Daniller i Roba Perkinsa, pełną filmowych instrukcji dostarczania sobie przyjemności. Setki tysięcy osób zapłaciło abonament, aby nauczyć się m.in. nowych sposobów używania palców, i jest to zdecydowanie inna jakość niż kolejna z wielu stron pornograficznych. Naukowcy z Indiana University School of Medicine zbadali 1000 użytkowników OMGyes i stwierdzili, że aż 95% doświadczyło nowego rodzaju przyjemności fizycznej po skorzystaniu z witryny, a także bardziej optymistycznie zapatruje się na swoje życie seksualne w przyszłości.
W kwietniu OMGyes rozpoczął kolejny sezon: 104 filmy i grafiki stworzone po to, aby zaspokoić oczekiwania tych 70% kobiet, które nie doznają orgazmu podczas seksu penetracyjnego. Co ciekawe, oprócz objaśniania metod stymulacji narządów płciowych wiele ćwiczeń wychodzi poza genitalia i pokazuje przyjemność jako doświadczenie totalne, łączące ciało i umysł.