Czy jest jakiś dopuszczalny poziom zazdrości w związku? Od jakiego momentu można powiedzieć, że to już gruba przesada?
Patologiczna zazdrość, najogólniej rzecz ujmując, charakteryzuje się nadwrażliwością i przesadnym odnoszeniem do siebie neutralnych zdarzeń, błędną interpretacją rzeczywistości, oskarżaniem innych o celowe działanie przeciwko sobie, agresywnością, urojeniami. Na ogół patologiczną zazdrość przejawiają osobowości paranoiczne. Jeżeli podejrzewasz, że Twoja partnerka jest paranoiczką, to lepiej namów ją na wizytę u psychiatry zamiast się męczyć z zaburzeniem, z którym nie potrafisz nic zrobić. Oczywiście, że w zdrowym związku pewien poziom zazdrości istnieje, ale na ogół jest równoważony przez zaufanie do partnera.
Zupełnie bezpodstawna podejrzliwość, śledzenie, przeszukiwanie poczty, awantury bez powodu nie są przejawem miłości, jak sobie niektórzy wmawiają, tylko zaburzeń osobowości. Nawet jeżeli dziś jakoś to jeszcze wytrzymujesz, to nie wróżę dobrze waszemu związkowi. Zazdrośnicy robią piekło z życia partnera (i ze swojego też, dręcząc się wytworami swojej wyobraźni). I, co gorsza, ta obsesja może się z biegiem czasu nasilać. Na Twoim miejscu uciekałabym, gdzie pieprz rośnie.
Mam przyjaciółkę, w której jestem zakochany. Wspieram ja zawsze, kiedy tego potrzebuje, nawet po rozstaniach. Co mam zrobić, żeby zobaczyła we mnie dobrą partię?
Chcesz, żeby zobaczyła w Tobie interesującego faceta? To nie udawaj jej koleżanki. Nie chodź z nią na zakupy, nie zwierzaj się, nie plotkuj o znajomych, nie bądź na każde zawołanie. Pozwól jej trochę za Tobą zatęsknić. Jeśli do tego zrobisz się nieco tajemniczy, możesz obudzić w niej niepokój, że zagarnia Cię dla siebie inna kobieta. Nie chodzi o to, aby sztucznie wywoływać zazdrość, tylko żeby przestała uważać Twoje towarzystwo za oczywiste. Lęk przed utratą przyjaciela może otworzy jej oczy na to, kto tu jest naprawdę fajnym facetem.
Ja pracuję i całkiem dobrze zarabiam, a moja partnerka siedzi w domu. Ona jednak źle się z tym czuje. Czy naprawdę lepiej jest iść do byle jakiej pracy, niż zająć się domem?
To niesamowite, że jeszcze są faceci, którym trzeba takie rzeczy tłumaczyć. Niepracująca partnerka na ogół, gdzieś tam w tyle głowy, obawia się, że w którymś momencie partner zacznie wykorzystywać swoją przewagę finansową. I bardzo często tak jest. Jakbyście nie byli fajni na początku, jakbyście się nie kochali, to i tak lepiej jest, jeżeli wasze pozycje są mniej więcej podobne. Pary, w których ludzie są podobnie atrakcyjni, podobnie wykształceni, pochodzą z podobnych środowisk i podobnie zarabiają, są mniej konfliktowe. Każdy terapeuta związków to potwierdzi.
Pieniądze, mniej lub bardziej świadomie, wiążą się z władzą. A kobieta wie, że nie należy facetowi dawać do ręki za dużo władzy, bo jeszcze mu odbije palma i zacznie się szarogęsić. Dlatego wspieraj ją w poszukiwaniu pracy, bo to jest dobre i zdrowe nie tylko dla niej, ale i dla Ciebie.