Najpopularniejsza na świecie aplikacja randkowa, z której skorzystało już ponad 50 milionów użytkowników, kojarzona jest głownie z szukaniem (i znajdowaniem) partnerów do przygodnego seksu. Choć w samej czynności nie ma nic godnego potępienia, to część z nas oczekuje od nowych znajomości po prostu „czegoś więcej”. Po przyjęciu takiej optyki Tinder może wydać się stratą czasu.
Dlaczego jednak nie zwiększyć swoich szans na poznanie kogoś nowego w nieinwazyjny emocjonalnie sposób? To, czy pójdziecie ze sobą do łóżka, zależy wyłącznie od tego, czy będziesz miała na to ochotę. Więcej niż 20 miliardów ludzi, którzy spodobali się sobie nawzajem, 26 milionów dopasowań dziennie, 1,5 miliona randek tygodniowo między osobami ze 190 krajów świata – nie sądzisz, że byłoby grzechem zaniechania nie włączyć się do tych statystyk? A może miłość wisi w powietrzu?
Prezentacja
Zdjęcia, poza pierwszym, zawsze możesz dodać potem, gdy już przemyślisz, jak chcesz się zaprezentować tym milionom samotnych nieszczęśników, którzy do wczoraj nie wiedzieli o Twoim istnieniu. Następnie możesz także podpiąć do Tindera swoje konto z Instagrama i Spotify, podać zawód i napisać parę zdań o zainteresowaniach, ale najpierw zastanów się dobrze, czy i jakie informacje o sobie chcesz udostępnić zupełnie przypadkowym ludziom.
Masz zapewne swoje facebookowe doświadczenia i znasz zależność między opublikowaniem korzystnego zdjęcia profilowego a ilością lajków. Nie będzie więc zaskoczenia, jeśli powiem, że podobna korelacja zachodzi na Tinderze.
Dobre zdjęcia zwiększają szanse bycia zmaczowanym” (od angielskiego słowa „match” – para, dopasowanie). Rzecz w tym, że nie tylko my to wiemy, faceci także. I oni też grają w tę grę: wstawiając jako główne zdjęcie to, które jest najbardziej korzystne (czyli, w mniemaniu większości mężczyzn, gdzie wyglądają na obcokrajowców – serio!). Dopiero drugie i trzecie w kolejności zdjęcie ujawnia, że wszyscy jesteśmy ludźmi, a zaledwie co drugi facet to Jamie Dornan.
Gra wstępna
Tinder to ciąg wyświetlanych po sobie twarzy: w lewo odsuwasz palcem tych, którzy Ci się nie podobają (NOPE), a w prawo tych, którzy Ci się spodobali (LIKE). Jeśli oboje się polubiliście, możecie przejść do rozmowy na czacie. Ot i cała filozofia. Reszta zależy od waszych wzajemnych upodobań i oczekiwań. Niektórzy mężczyźni jako profilówkę ustawiają zdjęcia swoich sześciopaków, torsów lub nagich penisów. Bądź na to przygotowana i nie czuj się tym dotknięta.
Tak, są duże szanse, że na tej randce nie będziecie rozmawiać o tegorocznych nominacjach do literackiej nagrody Nike. Ale nie jest przecież powiedziane, że już nie na następnej. Jeśli razi Ci taka bezpośredniość, to znaczy, że to nie był komunikat skierowany do Ciebie i po prostu powiedz „nope”. Nie pozwalaj sobie na szufladkowanie. Oczywiście, że wszyscy tutaj szukają seksu (halo, tu Ziemia!), ale niekoniecznie jako czynności wyizolowanej od przyjemnego spędzenia czasu we dwoje. Prawie wszyscy mają ochotę odbyć najpierw klasyczną randkę, czyli umówić się na piwo, kolację, spacer, plażę, siłownię czy do kina.
Wielu mężczyzn deklaruje w swoich opisach, że szuka ciekawej rozmowy, związku, partnerki na całe życie lub wrzuca swoje zdjęcia z dziećmi. Fakt, część z nich posługuje się tymi sposobami, bo wie, że są skuteczne i działają na kobiety, ale ryzyko bycia rozegraną jest praktycznie takie same, jak w realu: pewne osoby czasem nie okazują się tymi, za które się podawały.
Jedyna rada: szukać, rozmawiać, poznawać się, spotykać i nie ulegać stereotypom. Jeśli jednak widzisz zdjęcie nagiego penisa, możesz polegać na intuicji: temu gościowi chodzi wyłącznie o seks, tylko szkoda mu pieniędzy na prostytutki.
ZOBACZ TEŻ: Cyberseks, czyli pożądanie w sieci.
Komentarze
~Jingjing, 2018-07-27 15:39:00
~Lilka, 2018-05-18 15:22:09
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?