Dziewczyny z WH:
W naszej grupie kumpelek sprawy uczuciowe różnie wyglądają. Niektóre mają mężów, inne facetów od dawna, ale bez ślubu, jeszcze inne spotykają się z kimś sporadycznie, a kilka żyje samotnie.
I wszystkie przypomniałyśmy sobie, że bez względu na status związku wspólna wizyta u naszych rodziców, np. na niedzielnym obiedzie, zawsze rodziła problemy. Jeżeli już dochodziła do skutku, to po wielu próbach mignięcia się, naszych perswazjach czy nawet kłótniach. Jaki wy macie z tym problem: zjedzą was, czy co? To śmieszne jest.
Kumpel z MH:
Może i śmieszne, ale tak jest. Musicie pamiętać, że dom waszych rodziców jest waszym naturalnym środowiskiem, w którym czujecie się swobodnie, czego nie zawsze da się o nas powiedzieć.
Zwłaszcza faceci w nieformalnych związkach traktują taką wizytę jak egzamin do zaliczenia i zazwyczaj zresztą mają rację. Przemiły przyszły teść i urocza przyszła teściowa po waszym wyjściu wymienią między sobą przenikliwe komentarze na nasz temat, które nawet Sherlocka Holmesa wprawiłyby w kompleksy. I my to wiemy, i wy to wiecie, dlatego wieczorem, gdy wyskoczymy do sklepu, dzwonicie do nich z pytaniem: „I jak, co sądzicie?”.
W przypadku gdy nie jesteśmy jeszcze rodziną, wolelibyśmy spotkanie mniej zobowiązujące, np. ciastko i kawa w mieście. I oczywiście, że status związku ma tu coś do rzeczy, ponieważ wizyty u teściów po ślubie stają się częścią rodzinnych rytuałów, których dla dobra własnego i związku należy dochowywać.
Jeżeli te rytuały są dawkowane rozsądnie, to wszystko jest w porządku, ale jeżeli niedzielne obiady stają się cotygodniowym obowiązkiem, już nie. Zapewniam zresztą, że dla obu stron, bo teść też jest facetem i chciałby spędzić niedzielę jakkolwiek mu się zechce, bez odgórnie narzuconego planu. Reasumując: wyciągajcie nas rzadziej i wszyscy w rodzinie będą zachwyceni.
WH 06/2016
Zobacz też, co nasz kumpel miał do powiedzenia na temat męskiej depilacji oraz sprawdź, kto plotkuje więcej: mężczyźni czy kobiety.
Komentarze