Nie potrzebujemy badań, by to wiedzieć: kontakt z naturą sprawia, że czujemy się lepiej na ciele i na umyśle. Ale to, że dowodów nie potrzebujemy, nie oznacza bynajmniej, że ich nie ma. Są, i to sporo. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat naukowcy wykazali m.in., że dzięki obcowaniu z przyrodą można:
- skrócić czas rekonwalescencji po operacji
- zmniejszyć objawy ADHD
- obniżyć ciśnienie krwi
- wspomóc zdolności poznawcze (pamięć, koncentrację, rozwiązywanie problemów)
- zmniejszyć ryzyko depresji
- poprawić sobie nastrój
ZOBACZ TEŻ: Jak zadbać o odporność?
Co ciekawe, pozytywne działanie zaobserwowano nie tylko podczas rzeczywistego przebywania na łonie natury, ale także w wyniku podziwiania namalowanych krajobrazów, zdjęć natury czy filmów przyrodniczych. Także opublikowane już w 1989 roku przez naukowców z NASA badania (następnie potwierdzone wieloma innymi) pokazały, jak wielką moc mają rośliny doniczkowe, które nie tylko cieszą oko, ale i skutecznie oczyszczają powietrze z toksyn, dodatkowo je nawilżając. A jednak mimo tylu dobrodziejstw, oferowanych nam przez Matkę Ziemię, nasz kontakt z nią jest bardzo ograniczony z powodu współczesnego stylu życia. Szaleńcze tempo, przebodźcowanie, wynikające z nadużywania smartfonów, dużo pracy i mało odpoczynku – wszystko to odbija się na nas negatywnie na wielu płaszczyznach: od kiepskiego nastroju, przez bezsenność czy mgłę mózgową, aż po problemy psychiczne.
Pandemia tylko pogorszyła sprawę: jeszcze więcej czasu spędzaliśmy w domach, przed ekranami laptopów i smartfonów, częściej niż dotychczas odczuwaliśmy stres i strach. Dodajmy do tego zakaz swobodnego poruszania się, zamknięcie lasów i inne obostrzenia. Z jednej strony zatęskniliśmy za przyrodą i prostymi aktywnościami, jak chociażby spacerowanie po lesie (jak czytamy w raporcie „Powroty Polaków”, po zakończeniu pandemii 42% z nas chce więcej czasu spędzać na świeżym powietrzu, 42% mieć większy kontakt z naturą, a 40% ankietowanych prowadzić zdrowszy tryb życia).
Z drugiej strony codzienna walka z pandemią sprawiła, że mniej interesują nas problemy środowiska (od wybuchu pandemii czterokrotnie spadły w Google wyszukiwania dotyczące ekologii), a przecież nie można kochać natury, nie dbając o nią. Ekologia to nie tylko moda – to dobra inwestycja w zdrowie swoje, przyszłych pokoleń i całej planety, dlatego nowe trendy akurat w tej dziedzinie cieszą nas równie mocno, co medale zdobywane przez Polaków na olimpiadzie.
Wsi spokojna
W poszukiwaniu cyfrowego detoksu, świeżego powietrza i świętego spokoju coraz częściej decydujemy się na szukanie miejsc odludnych, niewyeksploatowanych jeszcze przez przemysł turystyczny. Aleksandra Klonowska-Szałek, współzałożycielka portalu Slowhop.com, na którym można znaleźć oferty noclegów w pensjonatach, agroturystykach czy domach wakacyjnych, które idealnie wpasowują się w koncept turystyki w wersji slow, przyznaje, że trend na wypoczynek w bliskości z naturą pojawił się jeszcze przed pandemią: „Wcześniej wieś nie była atrakcyjna dla ludzi z miasta m.in. z powodów estetycznych. Gdy okazało się, że agroturystyki można ładnie wyposażyć i sfotografować, ludzie zainteresowali się tego typu miejscami. Dodatkowo, wielu z nas na co dzień bra- kuje kontaktu z naturą, a pobyt w wybranych przez nas miejscach zapewnia odcięcie od pędu życia w mieście i nieustannego bycia online”.
Choć ogólnie branża turystyczna w związku z pandemią odnotowała ogromne spadki, to zwiększyło się zainteresowanie miejscami ustronnymi i bezpiecznymi, oddalonymi od popularnych kurortów. „W pandemicznym roku 2020 odnotowaliśmy cztery razy większy ruch na portalu niż rok wcześniej. Zauważyliśmy też ogromny wzrost zainteresowania kamperami i domkami na wynajem, które umożliwiają odpoczynek z dala od innych” – mówi Aleksandra.
Dziś turyści coraz częściej zwracają także uwagę na to, czy i jak dany gospodarz dba o środowisko. Gości przyciąga przede wszystkim zdrowe, lokalne jedzenie: warzywa z ekologicznych ogrodów, chleb na zakwasie i inne domowe przysmaki. Dodatkowo wielu gospodarzy zamiast wody w plastikowych butelkach oferuje stacje uzdatniania wody pitnej. „Bardzo ważnym elementem jest też aktywizacja lokalnej społeczności – wyjaśnia Aleksandra. – Gdy na popegeerowskiej wsi zaczyna funkcjonować jakiś pensjonat, znajdzie się zapotrzebowanie na lokalną żywność, będzie potrzebna jakaś osoba do pomocy w pensjonacie, skorzysta też chociażby lokalny sklepik”.
Coraz częściej też odwiedzający zachęcani są przez gospodarzy do proekologicznych działań – np. nagrodą za przyniesienie worka śmieci z okolicznego lasu jest pyszna darmowa kawa. Jak zwykle jednak kij ma dwa końce i choć wielu osobom wydaje się, że wybierając wizytę na wsi, wiedzą, na co się piszą, część z nich, dotychczas korzystająca z masowych form turystyki, taki urlop rozczarowuje. „Wieś nie zawsze jest sielska. To specyficzne zapachy, muchy, komary... Gdy mówimy, że w danym miejscu nie ma dostępu do internetu, to tak naprawdę jest – tłumaczy Aleksandra. – Agroturystyka, kamperowanie, pobyt w naprawdę oddalonych od zgiełku miast miejscach nie jest formą turystyki dla wszystkich, ale tych, którzy się na to zdecydują, może nauczyć wyrozumiałości i czułości w stosunku do ludzi i przyrody.”.
SPRAWDŹ TEŻ: Jak szkodzi Ci smog?
Kooperacja
A jak wygląda kwestia ekologicznego podejścia do odżywiania? Chociaż to cena jest najważniejszym czynnikiem podczas zakupów spożywczych, to – zgodnie z danymi zawartymi w raporcie „Green Generation 2021” – na ekologiczność produktu zwraca uwagę już niemal co piąty Polak. Z roku na rok rośnie też odsetek konsumentów biorących pod uwagę opakowanie (15% w 2021 r. vs 12% w 2020 r.), sezonowość (14% w 2021 r. vs 11% w 2020 r.) i lokalność (17% w 2021 r. vs 11% w 2020 r.) produktu. „Chętniej odwiedzamy bazary i małe osiedlowe ryneczki. To dobry trend, bo jedzenie sezonowe jest najbardziej wartościowe, najsmaczniejsze i najtańsze – mówi Daria Rogowska, autorka książek kulinarnych, w sieci znana jako @ekocentryczka. – Znacznie łatwiej też kupić warzywa i owoce bez opakowań oraz wiele innych produktów na wagę”.
Choć pandemia dała się we znaki także rolnikom, to jednocześnie potrzeba na dostarczanie zakupów do domu sprawiła, że część warzywniaków zaoferowała klientom dostawy skrzynek z warzywami. „Coraz popularniejsze stają się też kooperatywy spożywcze, szczególnie w dużych miastach – wyjaśnia Daria. – To takie »kluby« zakupowe, skupiające społeczność poszukującą dobrej, lokalnej żywności. W przeciwieństwie do jedzenia z hipermarketów, oferujący tu swoje produkty rolnicy są weryfikowani, więc łatwiej jest dotrzeć do pewnej, zdrowej żywności, często z certyfikatem eko”.
Wciąż zwiększa się też zainteresowanie dietą roślinną – 32% Polaków decyduje się na niejedzenie mięsa kilka razy w tygodniu, a z raportu „Wegetarianie i mięsożercy pod lupą!” wynika, że już co piąty Polak mieszkający w dużym mieście jest wegetarianinem. „Dieta bezmięsna nie każdemu kojarzy się z powrotem do korzeni, jednak prawda jest taka, że obecnie jemy co najmniej dwa razy więcej mięsa niż przewidują normy. W 2019 roku statystyczny Polak zjadł 61 kg mięsa; dla porównania, w 1946 roku – 15,8 kg, w 1950 r. – 36,5 kg, natomiast według rekomendacji Instytutu Żywności i Żywienia zaleca się, żeby spożycie mięsa czerwonego i przetworzonego było nie większe niż pół kilograma na tydzień” – dodaje Daria.