Zaburzenia odżywiania: kompulsywne objadanie się

Miewasz napady głodu kończące się pochłanianiem wszystkiego, co masz pod ręką? To może być kompulsywne objadanie się, czyli uzależnienie od jedzenia. Sprawdź, jakie mogą być przyczyny i skutki tego nałogu.

jedzenie, kobieta, słodycze, kompulsywne objadanie się fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Wracasz do domu wykończona ciężkim dniem. Sprzedaż spada, szef w złym humorze, premii znowu nie będzie... Ale jest wieczór, nareszcie możesz odetchnąć. Zrzucasz żakiet, wyciągasz się wygodnie na kanapie przed telewizorem, naciskasz pilota. I po chwili dopada Cię... TO. Wcale nie jesteś głodna: godzinę temu jadłaś na mieście. Ale nogi same niosą Cię do kuchni.

Z szafki wyciągasz chipsy (Co one tu robią? Miałam ich nie kupować!), z zamrażarki wielkie pudełko lodów, po drodze zgarniasz francuskie ciastka i łapiesz butelkę coli. Po kwadransie wokół Ciebie mnożą się puste opakowania, a Ty się zastanawiasz: kto to wszystko zjadł?! Czujesz teraz dwie rzeczy: mdłości i potworne wyrzuty sumienia.

Łaknienie bliskości

Jeżeli takie niekontrolowane napady obżarstwa (bo trudno to nazwać jedzeniem) zdarzają Ci się kilka razy w tygodniu, być może cierpisz na zaburzenie określane jako jedzenie kompulsywne. Kompulsywny znaczy „wykonywany pod wpływem niedającego się opanować wewnętrznego przymusu”.

Jesz nie dlatego, że jesteś głodna, tylko dlatego, że musisz. Tak jak narkomana dopada głód narkotykowy, tak Ty odczuwasz nieodpartą potrzebę zjedzenia natychmiast wszystkiego, co masz w zasięgu ręki. Nie chcesz zjeść tych wszystkich niezdrowych i tuczących rzeczy, a jednak to robisz.

Ukrywasz napady przed znajomymi i bliskimi. Wstydzisz się swoich zachowań, ale nie masz nad nimi kontroli. Jesteś jedzenioholiczką. Jedzenie jest w tym przypadku – jak wódka dla alkoholika – środkiem pomagającym rozładować wewnętrzne napięcie.

Dlaczego jedzenie pomaga nam je zredukować? Bo jako niemowlęta uspokajaliśmy się przy matczynej piersi. A będąc dziećmi, dostawaliśmy w nagrodę cukierka albo batonika. Jedzenie kojarzy nam się z czymś dobrym i bezpiecznym.

To najprostsza metoda zaspokojenia potrzeby bliskości, podstawowej potrzeby emocjonalnej. Jedzenie staje się substytutem więzi. Głód, który zajadamy, nie jest głodem fizycznym. To głód pozytywnych emocji, który z jakichś powodów nie jest zaspokajany. Dlatego wpadamy w nałóg.

Wstydzę się siebie

Skutek tego nałogu jest taki, że tyjesz. Podczas napadów pochłaniasz tak duże ilości kalorii, że organizm nie jest w stanie ani ich przetrawić, ani spalić. Patrzysz na swoje, ale coraz bardziej obce ciało, na wałki tłuszczu i zaczynasz siebie nienawidzić.

Coraz częściej rezygnujesz ze spotkań z przyjaciółmi, bo wstyd Ci, że tak wyglądasz. Zostajesz w domu i na pocieszenie... najadasz się. Co jakiś czas podejmujesz próby walki: wprowadzasz sobie dietę, wytrzymujesz kilka dni, ale w końcu i tak ulegasz sile nałogu. To Cię utwierdza w przekonaniu, że jesteś beznadziejna, więc frustrację zajadasz... Błędne koło się zamyka.

Statystyki wskazują, że na różne rodzaje zaburzeń odżywiania cierpi coraz więcej dorosłych kobiet. Dowiedz się więcej na temat bulimii i anoreksji u dorosłych.

 

jedzenie, talerz, kobieta przy stole, dieta, odchudzanie, głód, apetyt fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Gdy już schudnę...

Większość otyłych jedzenioholików widzi w schudnięciu swoją drogę do szczęścia. Gdy już będę szczupły, wszystko się zmieni. Znajdę miłość swego życia, zmienię pracę na bardziej satysfakcjonującą, będę spełnionym człowiekiem. Wystarczy tylko trochę mniej jeść, trochę poćwiczyć. Przecież to takie proste, dlaczego mi nie wychodzi?

Trzeba zadać sobie pytanie, jakie – paradoksalnie – korzyści czerpie osoba uzależniona ze swojego nałogu. Może podświadomie woli być gruba? Jestem za gruba, więc nic mi się nie udaje. Nie będę się wysilać, bo i po co? Nie muszę się starać, jestem usprawiedliwiona. Prawdziwe życie odkładam „na potem”. Teraz to tylko próba generalna.

A z ilu rzeczy trzeba by zrezygnować, żeby być szczupłą! Przede wszystkim z łatwo dostępnej przyjemności, jaką jest kęs czegoś smacznego. Te wieczory z chipsami i coca-colą... Trzeba by się męczyć na siłowni, a to takie... męczące.

No i trzeba by było ponieść konsekwencje tego, że się wchodzi w rozmiar 38. Na przykład zalogować się na sympatia.pl i umówić na randkę, złożyć wypowiedzenie, zrobić prawo jazdy i mnóstwo innych przerażających rzeczy...

fot. Stokkete 2014/shutterstock fot. Stokkete 2014/shutterstock
fot. Stokkete 2014/shutterstock

Zajeść smutki

Kompulsywne jedzenie jako osobna jednostka chorobowa zostało sklasyfikowane dopiero w 1994 roku. Od bulimii różni się głównie tym, że chory nie wywołuje wymiotów. Jest obecnie jednym z najczęściej diagnozowanych zaburzeń odżywiania, choć trudno stwierdzić, czy wynika to z faktycznego wzrostu liczby zachorowań, czy z większej świadomości społecznej. Niestety jednak, rodzajów zaburzeń odżywiania jest dużo więcej. Przeczytaj nasz artykuł i dowiedz się więcej na temat tych zaburzeń psychicznych.

Nałogowe jedzenie jest jednym z najczęstszych zaburzeń odżywiania. Na szczęście 50-80% przypadków da się wyleczyć.

Początki choroba może mieć w dzieciństwie. Statystycznie dziecko osoby otyłej ma większą szansę na nadwagę. „Pacjenci zgłaszający się do poradni z problemem nadmiernego objadania się to często osoby, które z domów rodzinnych wyniosły złe nawyki żywieniowe – mówi Izabela Boryczka, psychoterapeuta z Centrum Pomocy Psychologicznej Alter Ego we Wrocławiu. - To domy, w których opieka nad dzieckiem sprowadzała się do karmienia, a smutki i problemy były »zajadane«”.

Dziecko, które skutkiem takiego wychowania staje się za grube, spotyka się z odrzuceniem przez rówieśników, napiętnowaniem, a w rezultacie boryka się z niską samooceną i poczuciem osamotnienia. Nastolatki z nadwagą z kolei mają problem z wchodzeniem w relacje z płcią przeciwną, bo nie lubią i nie akceptują swojego ciała.

Ale bywa też na odwrót: dzieci pozbawione właściwej opieki, odrzucane przez rodziców, niemające dobrego z nimi kontaktu, szukają pocieszenia w jedzeniu, które staje się substytutem rodzicielskiej miłości. Nawyk z dzieciństwa przenoszony jest potem w dorosłe życie. Z czasem przyzwyczajenie – poprzez powtarzanie tych samych zachowań – przeradza się w nałóg.

„Rozpoczynanie terapii od diety zwykle okazuje się nieskuteczne, bo przyczyny kompulsywnego objadania się zwykle leżą w psychice i emocjach – mówi Magdalena Maławska, psychodietetyk i doradca żywieniowy z Centrum Dietetycznego Nutri-Med. we Wrocławiu. – Osoba chora nie ma nad jedzeniem kontroli, dlatego zazwyczaj nie jest w stanie zastosować się do zaleceń”. Rolą dietetyka może być wspieranie leczenia psychologicznego poprzez pomoc we wprowadzaniu zdrowych nawyków żywieniowych.

Kobieta je pączka shutterstock.com

Zanim trafisz do psychologa

Czy osoba uzależniona od jedzenia może sama sobie pomoc? Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie problemu. Drugim: zaprzestanie ukrywania go. Spróbuj przełamać się i opowiedz o swoim kłopocie zaufanej osobie: przyjaciółce, partnerowi, siostrze. To trudne, ale postaraj się. Poczujesz wielką ulgę, że nie jesteś sama ze swoim problemem.

Kolejnym krokiem będzie praca nad zmianą swoich zachowań. Jeżeli najwięcej zjadasz sama, po kryjomu, to postaraj się jeść posiłki zawsze w czyjejś obecności. Jeżeli wiesz, że każdą ilość słodyczy, jaką masz w domu, pochłoniesz, po prostu ich nie kupuj. Gdy będziesz musiała wyjść do sklepu, może ochota Ci przejdzie.

Czujesz, że atak się zbliża? Weź kąpiel, zadzwoń do kogoś bliskiego albo połóż się spać. Postaraj się jeść co 3-4 godziny, żeby utrzymywać stały poziomu cukru we krwi – to pomaga ograniczyć napady.

Nagradzaj się – jeżeli przez dwa tygodnie uda Ci się wytrwać w postanowieniu, kup sobie torebkę, o jakiej marzyłaś. „Człowiek jest na szczęście tak skonstruowany, że może w miejsce starych nawyków wprowadzać nowe, lepsze i zdrowsze” – przekonuje Magdalena Maławska.

Twoim problemem jest buszowanie nocą po kuchni w poszukiwaniu smakołyków? Zobacz, jak walczyć z nocnym podjadaniem.

Tekst: Anita Baraniecka-Kozakiewicz

REKLAMA