Zaburzenia deficytu natury

Nikt nie potrzebuje naukowców, by wiedzieć, że kontakt z Matką Ziemią daje nam ukojenie i ładuje baterie mentalne. Nie brakuje jednak dowodów na to, że brak obcowania z przyrodą przynosi szereg negatywnych konsekwencji zdrowotnych, zwłaszcza u dzieci. Sprawdź, czym jest zaburzenie deficytu natury.

zaburzenia deficytu natury fot. shutterstock.com

Urbanizacja i współczesny, bardzo stresujący i szybki, tryb życia sprawiły, że wiele osób oddaliło się od przyrody. Gdy dodamy do tego trwającą już blisko dwa lata pandemię koronawirusa i związane z nią obostrzenia (m.in. absurdalny zakaz chodzenia po lasach), może okazać się, że rzeczywiście nie pamiętasz, kiedy ostatnio spacerowałaś po lesie lub siedziałaś z książką w parku. Z kolei, gdy wyjrzysz za okno, może się okazać, że w zasięgu twojego wzroku nie ma nawet jednego drzewa.. A przecież człowiek jest częścią natury, więc nic dziwnego, że jej brak może przynieść negatywne skutki dla jego samopoczucia. Spacerując po lesie, kąpiąc się w morzu czy wspinając się na górskie szczyty czujemy się szczęśliwi i spełnieni. Obcowanie z Matką Ziemią wpływa pozytywnie nie tylko na nasze samopoczucie psychiczne, ale i fizyczne. Gdy natomiast zbyt długo nie mamy kontaktu z przyrodą, cierpi na tym cały nasz organizm. I nie jest to tylko czcze gadanie, bo sprawą od lat zajmują się badacze na całym świecie. Zjawisku temu nadano nazwę zaburzenia deficytu naturalnego.

Czym jest zaburzenie deficytu naturalnego

Anglojęzyczny termin Nature-Deficit Disorder (NDD) na język polski przetłumaczony został jako zaburzenie deficytu naturalnego. Należy podkreślić, że nie jest to termin medyczny i nie uwzględnia się go w żadnej oficjalnej klasyfikacji chorób. Terminem zaburzenie deficytu naturalnego określa się zespół konsekwencji zdrowotnych wynikających z braku częstego kontaktu z naturą. Negatywny wpływ na zdrowie wykazano dotychczas u dzieci, ale nie brakuje też dowodów na pozytywne korzyści, jakie możemy czerpać z obcowania z przyrodą bez względu na wiek. Wśród najczęściej pojawiających się zaburzeń wymienia się nadpobudliwość, problemy z koncentracją i koordynacją ruchową. Brak zażywania aktywności fizycznej na zewnątrz często oznacza również brak aktywności fizycznej w domu, a to może już prowadzić do szeregu chorób z otyłością na czele. Dane jasno pokazują, że coraz więcej ludzi ma problemy z nadwagą, co widać zwłaszcza wśród najmłodszych.

Zaburzenia deficytu natury wśród dzieci - przyczyny

Amerykański dziennikarz i autor książek “Ostatnie dziecko lasu” oraz “Kiedy wzywa nas dzicz” Richard Louv twierdzi, że przyczyny zaburzeń związanych z deficytem przyrody obejmują obawy rodziców i ograniczony dostęp do obszarów naturalnych. Według pisarza rodzice trzymają dzieci w domu, aby chronić je przed niebezpieczeństwem, a lęk ten podsycany jest przez media. Drugą przyczyną jest utrata naturalnego otoczenia w sąsiedztwie i mieście dziecka z powodu urbanizacji terenu, ale też działalności ekologów i urzędników, którzy chcąc chronić przyrodę przed szkodliwą działalnością człowieka, ograniczają dostęp zwykłych ludzi do przyrodu (chodzi tu m.in. o tabliczki “Nie schodzić ze szlaku” umieszczane w wielu parkach czy rezerwatach oraz ciągłe ograniczenia kierowane w stronę dzieci, którym zabrania się kontaktu z naturą w myśl zasady “patrz, ale nie dotykaj”). Opisywane przez Richarda Louva przyczyny były poddawane krytyce.

Zaburzenie deficytu natury - jak przeciwdziałać

Z punktu widzenia jednostki przeciwdziałanie wystąpieniu zaburzeniom deficytu natury jest banalnie proste, bo wystarczy zadbać o to, by więcej czasu spędzać na zewnątrz. Najważniejsze i najskuteczniejsze będą np. codzienne spacery do pracy czy do szkoły, najlepiej prowadzące przez park. Nie tylko nacieszysz się w tym czasie przyrodą, ale i zadbasz o codzienną dawkę ruchu. Ważne jest także, by w trakcie urlopu nie spędzać go wewnątrz,a również - w miarę możliwości - jak najaktywniej i na zewnątrz (np. decydując się na weekendowy spływ kajakowy, wycieczki po górach czy spacery po plaży). Niestety o to, by mieć dostęp do natury musimy walczyć. W obliczu katastrofy klimatycznej i panującej w Polsce betonozy, warto zaangażować się w lokalne działania na rzecz środowiska. Dobrym pomysłem jest także zazielenienie własnej przestrzeni. Do mieszkania kup kilka roślinek doniczkowych, które nie tylko nacieszą oko kojącą zielenią, ale i zadbają o świeże powietrze w twoich czterech kątach. Jeśli jesteś dumną posiadaczką balkonu, nie zapomnij także o roślinności balkonowej.

Co nam daje kontakt z naturą?

Temat ten wielokrotnie poruszaliśmy już na łamach Women’s Health, dlatego przypomnijmy hasłowo, jakie są najważniejsze benefity płynące z przebywania na świeżym powietrzu:

Dawka witaminy D

Nie bez powodu witamina D nazywana jest witaminą słońca. To właśnie ekspozycja skóry na działanie promieni słonecznych sprawia, że twój organizm produkuje witaminę D. Pamiętaj tylko, że wystarczy codziennie wystawić się na słońce na kwadrans. Po tym czasie koniecznie posmaruj ciało i twarz kremem z filtrem.

Lepsza praca mózgu

Liczne badania wykazały, że kontakt z naturą podkręca pracę mózgu, najlepiej jeśli jest połączony z umiarkowaną aktywnością fizyczną, np. spacerem. Jak czytamy w periodyku naukowym “PLOSone”, zanurzenie w przyrodzie może zwiększyć kreatywność nawet o 50%. Grzech nie wykorzystać takiej szansy.

Mniej stresu

Jak wykazały badania opublikowane w “Frontiers in Psychology” spędzanie zaledwie 20 minut na łonie natury może pomóc obniżyć poziom hormonów stresu. Naukowcy poprosili 36 osób o spędzanie 10 minut lub dłużej, trzy dni w tygodniu przez osiem tygodni, na świeżym powietrzu (były to podwórka, parki, jak i tereny zielone w pobliżu ich miejsca pracy). W tym czasie ankietowani spacerowali albo siedzieli. Poziomy kortyzolu, hormonu stresu, mierzono w próbkach śliny pobranych przed i po odbyciu “wycieczki” na łono natury. Uczestnicy badania zostali również poinstruowani, aby nie ćwiczyli wcześniej i unikali niepowiązanych bodźców, takich jak korzystanie z mediów społecznościowych, prowadzenie rozmów czy czytanie.

REKLAMA