Gra w numerki
Wiosną 2016 roku Sara właśnie się wybudzała ze znieczulenia ogólnego, kiedy w polu jej widzenia pojawił się uśmiechnięty lekarz. Udało się pozyskać pięć dojrzałych jajeczek. Sara miała wówczas 38 lat i właśnie dogorywał jej sześcioletni związek z facetem, z którym planowała założyć rodzinę i się zestarzeć. Skoro jej plany legły w gruzach, Sara desperacko próbowała sobie kupić jeszcze trochę czasu na założenie rodziny, o której zawsze marzyła. Uznała, że zamrożenie jajeczek to najlepsze wyjście. Zapłaciła 4000 funtów i rozpoczęła procedurę. Przez prawie dwa tygodnie brała zastrzyki hormonalne, a po zakończeniu kuracji stymulującej owulację przeszła kilka badań USG – lekarze sprawdzali, czy jajeczka są gotowe do pobrania. W końcu były. Udało się pozyskać 5 dojrzałych komórek jajowych.
„Poczułam olbrzymią ulgę – mówi dziś WH. – Tak jakbym w końcu ostatecznie rozstała się z byłym chłopakiem. To był sukces”. Tyle że ulga nie trwała długo. Mając już jajeczka w lodzie, Sara zaczęła czytać o szansach powodzenia zapłodnienia z pięciu komórek. Z rozczarowaniem odkryła, że według specjalistów realne szanse na ciążę mają kobiety dysponujące 20, a nawet 30 zamrożonymi jajeczkami. Chociaż 42-letnia dziś Sara zrobiła naprawdę dużo, by zabezpieczyć swoje szanse na zostanie matką, nadal nie wie, czy kiedyś będzie miała dziecko. Proces zamrażania jajeczek na początku do złudzenia przypomina ten przy zwykłym in vitro.
„Zaczynamy od 10-12-dniowego cyklu samodzielnie przyjmowanych zastrzyków z hormonami (FSH) stymulującymi owulację – wyjaśnia ginekolog dr Melanie Davies z University College London Hospital. – Później trzeba kilkukrotnie odwiedzić ginekologa, który za pomocą USG i testów krwi ocenia, czy odpowiednia ilość jajeczek jest już gotowych do pobrania”. Jajeczka są pobierane za pomocą igły przez pochwę, a zabieg trwa zazwyczaj około 15 minut. Dojrzałe komórki jajowe są zanurzane w ciekłym azocie w procesie tzw. witrifikacji – metoda ta, czyli zamrażanie błyskawiczne, okazała się skuteczniejsza niż stosowane kiedyś powolne schładzanie. Zamrożone oocyty można przechowywać „w lodzie” przez ok. 10 lat. Gdy kobieta zdecyduje się na wykorzystanie jajeczek, trzeba je najpierw rozmrozić. Te, które przetrwały zamrożenie i rozmrożenie w dobrym stanie, zapładnia się nasieniem partnera lub dawcy. Pytanie o skuteczność tej metody pozostaje otwarte.
„Nie przypominam sobie, żeby na początku mojej przygody z mrożeniem ktokolwiek podał mi konkretnie szanse na urodzenie dziecka z mrożonych jajeczek. Słyszałam tylko, że jeśli zdecyduję się skorzystać z jajeczek, szanse na ich skuteczne rozmrożenie sięgają 90% – mówi Sara. – Przypuszczam, że to właśnie tę liczbę zapamiętałam, bo to właśnie chciałam usłyszeć. No i teraz mam pięć zamrożonych jajeczek”. „Jednak wyliczenie szans na urodzenie dziecka z zamrożonego jajeczka to niesłychanie trudne zadanie” – przestrzega dr Kylie Baldwin z Centre for Reproduction Research na De Montfort University, która właśnie niedawno zakończyła badanie kobiet, które zdecydowały się zamrozić swoje oocyty ze względów społecznych. Doktor Baldwin wyjaśnia, że to, czy uda się zajść w ciążę i ją utrzymać, zależy od wielu czynników, między innymi od tego, w jakim wieku jajeczko zostało pobrane (z wiekiem jakość komórek jajowych maleje), od liczby jajeczek, jakie udało się pobrać (im więcej, tym większe szanse, że któreś uda się skutecznie zapłodnić plemnikiem) oraz od doświadczenia lekarzy wykonujących zabiegi (im więcej takich zabiegów mają na koncie, tym lepiej).
Oszacowanie skuteczności metody jest trudne nawet w obrębie jednej kliniki, bo żeby szacunki były wiarygodne, potrzebne są duże liczby, a zabiegów zamrażania jajeczek jest wciąż relatywnie mało, zwłaszcza gdy chce się ocenić skuteczność dla poszczególnych grup wiekowych. Kolejną przeszkodą jest to, że większość kobiet wciąż nie wróciła po swoje jajeczka. Te trudności nie powstrzymują niektórych klinik przed podawaniem potencjalnym pacjentkom skuteczności w procentach. Jednak to niekoniecznie muszą być dane na podstawie ich własnych doświadczeń. „Czasami posługują się danymi z badań innych klinik albo wręcz skutecznością z badań naukowych, w których brano np. pod uwagę jedynie kobiety, które zamroziły swoje jajeczka w wieku 22 lat” – mówi dr Baldwin.
Jeśli więc będziesz się zastanawiać nad zamrożeniem jajeczek i zaczniesz szukać kliniki, dopytaj o skuteczność procedury w ich wykonaniu. Najlepiej pytając wprost: ile dzieci urodziło się z jajeczek zamrożonych w ich placówce. A następnie porównaj to z danymi brytyjskiej organizacji Human Fertilisation & Embryology Authority (HFEA). Wg ich danych w latach 2010-2017 w Wielkiej Brytanii zamrażano jajeczka 6156 razy, a w tym samym okresie z zamrożonych wcześniej jajeczek urodziło się 700 dzieci. Jednak nawet te dane nie dają jasnego obrazu, gdyż niektóre kobiety przechodziły procedurę pobierania jajeczek kilkukrotnie, a jeszcze więcej do tej pory nie zdecydowało się na wykorzystanie swoich zamrożonych aktywów.
Ta sama instytucja podaje, że w 2017 roku zaledwie 19% zapłodnień in vitro (IVF) wcześniej zamrożonych jajeczek zakończyło się sukcesem. Żadna z tych liczb nie uwzględnia jednak wpływu wieku kobiety na szanse sukcesu. Dr Baldwin przywołuje badania amerykańskie, z których wynika, że jeśli kobieta zamrozi 20 jajeczek przed 35. rokiem życia, szanse powodzenia zapłodnienia i urodzenia dziecka wynoszą ok. 80%. Jednak jeśli zdecyduje się na zamrażanie w wieku 39 lat, żeby mieć takie same szanse na dziecko, musiałaby zamrozić 50 oocytów.
Komentarze