Trochę dziwne uczucia towarzyszą osobom, biorącym udział w tych badaniach. Badania naukowe kojarzą się raczej ze znanymi i przewidywalnymi procedurami: pobieranie próbek do zdeponowania w maleńkich, szczelnych pojemnikach, kwestionariusze do wypełnienia i tego typu atrakcje. Natomiast w tym przypadku nauka wymagała od uczestniczek zgody na podłączenie czterobiegowego stymulatora do łechtaczki. Taka przygoda spotkała 486 kobiet, które wzięły udział w jednym z najgłośniejszych badań w 2021 roku. Przez trzy miesiące, ilekroć uczestniczki odczuwały nieprzyjemne objawy menstruacyjne – takie jak skurcze, ból pleców lub ból piersi – miały za zadanie zrezygnować ze zwykłych leków przeciwbólowych i zamiast tego masturbować się. Chodziło o zbadanie, czy dostarczanie sobie przyjemności może złagodzić ból. Pomysłodawcy badania – firma, zajmująca się technologiami erotycznymi Womanizer, i producent kubków menstruacyjnych Lunette – nazwali ten proces „mensturbacją”. Uczestniczki same decydowały o takich sprawach, jak pora dnia, częstotliwość i sposób masturbacji. Wiemy jednak, że 45% masturbowało się regularnie, większość z nich robiła to od czterech do siedmiu razy, a 20% ponad 10 razy w miesiącu. Naukowcy poprosili uczestniczki o każdorazową ocenę bólu w skali od 1 do 10 i poddali całość danych analizie. To, co odkryli, może zmienić Twoją relację ze środkami przeciwbólowymi i zdenerwować ich producentów. U 70% kobiet masturbacja zmniejszyła intensywność bólu miesiączkowego średnio o 1,3 punktu po trzech miesiącach; 43% odczuwało ból rzadziej, a 85% planuje podtrzymać nową rutynę, aby zwalczyć ból miesiączkowy w przyszłości. Takie odkrycia to początek radykalnej zmiany w podejściu do zwalczania bólu.
Ból i rozkosz
Jedną z najciekawszych obserwacji podczas badania było to, że ból sukcesywnie zmniejszał się w okresie testowym z miesiąca na miesiąc, co sugeruje, że regularna masturbacja może mieć skumulowany i długotrwały efekt. „To bardzo prawdopodobne” – mówi dr Barry Komisaruk, profesor na Rutgers University i współautor książki „The Science of Orgasm”. Poświęcił wiele lat na studiowanie skanów MRI mózgów kobiet przeżywających orgazm, więc jest chyba najbardziej kompetentną osobą, która może skomentować wyniki tych badań. „Przeczytałem dokładnie wyniki badań, ale niestety nie określają one precyzyjnie źródła stymulacji: czy chodzi o łechtaczkę, czy o pochwę. A jest między nimi duża różnica w sile działania przeciwbólowego” – mówi Komisaruk.
Praca prof. Komisaruka zidentyfikowała dwa systemy odpowiedzialne za przeciwbólowe działanie masturbacji. Pierwszym jest stymulacja pochwy. Uważa się, że zadaniem tego systemu jest ułatwianie porodu, bo blokuje on uwalnianie neuroprzekaźnika bólu (substancji P) do rdzenia kręgowego. „Powiedzmy, że uderzasz się w palec u nogi. Nerw ze stopy uwalnia substancję P do rdzenia kręgowego, która stymuluje drogę przekaźnikową do mózgu, wywołując w ten sposób reakcję na ból – wyjaśnia obrazowo Komisaruk. – Uderz się w palec u nogi, masturbując się jednocześnie, a stymulacja pochwy dezaktywuje nerw w miejscu, w którym styka się z rdzeniem kręgowym i zapobiega uwalnianiu substancji P”. Drugim „domowym” środkiem przeciwbólowym jest orgazm, który działa przez aktywację struktur mózgowych, wytwarzających naturalne substancje przeciwbólowe. Taką strukturą jest istota szara okołowodociągowa – uważana za nadrzędny ośrodek tłumienia bólu – oraz grzbietowe jądro szwu, który bierze udział w uwalnianiu serotoniny, neuroprzekaźnika, który m.in. tłumi odczuwanie bólu. Zrozumienie tych mechanizmów dało prof. Komisarukowi naukowe podstawy do stworzenia przepisu na optymalną ulgę w bólu: stymulacja pochwy z orgazmem lub bez albo sama stymulacja łechtaczki, ale pod warunkiem, że doprowadza do orgazmu.
Blood sports
Podczas gdy opisywanie procesów neurologicznych, które stoją za zjawiskiem tłumienia bólu przez przyjemność, to stosunkowo nowa sprawa, to opisy wpływu orgazmu na stan psychiczny i fizyczny kobiet liczą sobie grubo ponad sto lat. „Od dawna sądzono, że orgazmy mają działanie lecznicze” – mówi prof. Breanne Fahs, specjalizująca się w badaniach nad płcią na Arizona State University. Jej badania nad przyczynami masturbacji kobiet wykazały, że wiele osób używa jej jako rutynowego narzędzia łagodzącego napięcie. W okresie wiktoriańskim lekarze używali wibratorów, aby „przywrócić” macicę do jej pierwotnego ułożenia (hipoteza była taka, że macica może wędrować w ciele i to powoduje problemy), kiedy kobiety stawały się „histeryczne”. Histerią ówcześnie nazywano wiele kobiecych problemów: nadmierną nerwowość, lęki, pobudliwość. Natomiast w latach sześćdziesiątych na Zachodzie i w USA, kiedy to runęło z hukiem wiele tabu, zachęcano kobiety do masturbacji jako jednej z form samodzielnego przynoszenia sobie ulgi. To właśnie w tych szalonych latach 60. pojawiły się badania, łączące przyjemność z bólem.
W 1961 roku psychiatra Walter Marchand jako pierwszy zasugerował, że masturbacja może zmniejszyć ból, po tym jak odkrył, że niektórzy z jego pacjentów używają jej jako środka przeciwbólowego. Pięć lat później znani badacze seksu, Masters i Johnson, odkryli, że wiele badanych przez nich kobiet co miesiąc masturbowało się na początku miesiączki, aby złagodzić skurcze i bóle pleców. Tak więc, jeśli łagodzące ból efekty masturbacji były obserwowane od tak dawna, dlaczego ta metoda nie jest szeroko propagowana? „Wiele kobiet mówi o złagodzeniu skurczów podczas masturbacji i o wzroście libido podczas miesiączki, a mimo to jest to temat niedostatecznie zbadany. Myślę, że ma to związek z połączeniem dwóch tematów tabu: menstruacji i masturbacji. Nie jest nam łatwo rozmawiać na żaden z tych tematów, zwłaszcza gdy próbujemy wyobrazić sobie przyjemność podczas menstruacji. W rezultacie uśmierzanie bólu przez masturbację pozostaje tematem, którym naukowcy wolą się nie zajmować” – mówi prof. Breanne Fahs.
SPRAWDŹ: Jak wydłużyć stosunek - 10 porad