Laparoskopia - operacja przez dziurkę od klucza [plusy i minusy]

Zanim zdecydujesz się na operację, sprawdź, czy nie można jej przeprowadzić laparoskopowo. Endometrioza, mięśniaki macicy czy torbiele jajników – po laparoskopii szybciej dojdziesz do siebie i będziesz miała mniejsze blizny.

laparoskopia fot. Shutterstock.com

Twoje narządy wewnętrzne są delikatne, więc potrzebują solidnej osłony. Tę osłonę zapewniają: otrzewna, mięśnie, powięzi, tłuszcz i skóra. Żeby „naprawić” coś w brzuchu, lekarz musi więc przebić się przez te kilka warstw. Może to zrobić siłowo, rozcinając brzuch skalpelem, lub bardziej precyzyjnie – punktowo. Ta druga metoda to właśnie laparoskopia.

ZOBACZ: Dzienniki brzucha - jak radzić sobie z dolegliwościami jelitowymi?

Klasyczna operacja polega na tym, że chirurg rozcina powłoki brzuszne na długości kilkunastu, a czasami nawet kilkudziesięciu centymetrów. Przecina skórę, powięź, mięśnie, otrzewną, a przy okazji mnóstwo naczyń krwionośnych i nerwów, które tamtędy przebiegają. Dlatego właśnie jednym z podstawowych narzędzi używanych podczas operacji jest ssak, czyli rurka odsysająca krew i inne płyny wlewające się do jamy brzusznej. Nawet jeśli zazwyczaj odwracasz wzrok, gdy w telewizji pokazują, jak wygląda operacja, spróbuj sobie wyobrazić, że masz np. wyhaftować kwiatka na poduszce, na którą stale ktoś wylewa Ci farbę i do której masz dostęp tylko od góry, a z boku już nie. „Operatorzy w zabiegach klasycznych mają bardzo ograniczone pole widzenia. Tkanki nasuwają się na siebie, a jeśli jakieś naczynko w głębi zaczyna krwawić i krew wlewa się do jamy brzusznej, bardzo trudno jest je zlokalizować, tym bardziej że nie można pochylać się nad raną” – wyjaśnia dr n. med. Zofia Borowiec, ginekolog-położnik, która razem z dr. n. med. Andrzejem Morawskim, profesorem Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, współorganizuje kampanię Akcja Laparoskopia (akcjalaparoskopia.pl).

Ograniczona widoczność to tylko jedna z wad tradycyjnej metody operacyjnej. Klasyczna metoda to też większa utrata krwi i częściej konieczność transfuzji. Długie cięcie narusza ciągłość większej ilości tkanek, które potem muszą się jakoś zrosnąć, czasem niestety nie tak dokładnie, jak to zaplanowała natura, i narządy – zamiast się swobodnie przesuwać względem siebie – goją się tak, jakby się sklejały. Mówimy wtedy o zrostach pooperacyjnych w jamie brzusznej. Takie zrosty mogą być bolesne, a przy niekorzystnym zbiegu okoliczności mogą także zaburzać płodność i prawidłową pracę narządów. Klasyczne cięcie jest też szeroko otwartą bramą dla bakterii. Oczywiście, w sali operacyjnej jest sterylnie, ale poza nią jest już zupełnie inaczej. Mimo opatrunków, bakterie mogą się dostać do rany pooperacyjnej i zainfekować ją lub, co gorsza, doprowadzić do infekcji narządów wewnątrz brzucha. Po operacji tradycyjną metodą bardziej boli, dłużej dochodzi się do siebie, a na pamiątkę zostaje Ci na całe życie spora blizna.

 

Akcja laparoskopia

W porównaniu do metody klasycznej, znanej od tysięcy lat, operacje laparoskopowe są jeszcze w powijakach, prawdziwa kariera tej metody rozpoczęła się bowiem dopiero w latach 80. XX wieku. Wcześniej laparoskopy wykorzystywano praktycznie wyłącznie do diagnostyki – pozwalały zajrzeć do wnętrza ciała w sposób mało inwazyjny. W końcu jednak niemiecki ginekolog Kurt Karl Semm za pomocą laparoskopu usunął torbiel z jajnika. Osiem lat później w ten sam sposób wyciął zaś wyrostek. A potem już poszło z górki.

W 1985 roku udało się laparoskopowo usunąć pęcherzyk żółciowy, później węzły chłonne i w końcu nawet macicę. Rozpoczął się triumfalny pochód nowej metody przez sale operacyjne USA i zachodniej Europy. Do Polski laparoskopia dotarła na początku lat 90. i również dynamicznie się rozwija, jednak wciąż pod tym względem pozostajemy w tyle za USA i Europą Zachodnią. Początkowo była to kwestia pieniędzy – urządzenia do laparoskopii były za drogie dla polskich szpitali – jednak od jakiegoś czasu cena nie jest już przeszkodą. Sprzęt jest, brakuje jedynie lekarzy, którzy opanowaliby sztukę operowania „przez dziurkę od klucza”. „Proces nauki jest dość czasochłonny: podstawowe szkolenie zajmuje około 2 lat, ale za to po ukończeniu kursu lekarz zyskuje ogromne możliwości.

Kampania Akcja Laparoskopia powstała z potrzeby rozpowszechnienia laparoskopii w Polsce. Na świecie jest już ona standardem. "Będziemy starali się uświadamiać o tym pacjentów” – wyjaśnia dr Borowiec. „Ale chcemy także apelować do lekarzy i stwarzać im jak najlepsze warunki do zgłębiania tej techniki – dodaje prof. Andrzej Morawski, jeden ze światowych pionierów laparoskopii i inicjator Kampanii Akcja Laparoskopia. – Ciągle jeszcze w Polsce słyszy się opinie, że laparoskopia to kiepska metoda, bo źle widać i danego problemu nie da się zoperować w ten sposób. Trafi a do mnie wiele pacjentek, które były w kilku placówkach i wszędzie usłyszały taką opinię. To nieuczciwe stawianie sprawy. Laparoskopia daje ogromne możliwości, trzeba się jej tylko porządnie nauczyć”.

Przez dziurkę

Dlaczego laparoskopia jest często lepszym rozwiązaniem? Zacznijmy od tego, jak wygląda taka operacja. Po pierwsze, zamiast jednego dużego nacięcia wykonuje się trzy lub cztery, ale malutkie. „Najpierw robimy małe, kilkumilimetrowe nacięcie przy pępku, którym wprowadzamy do jamy brzusznej igłę, przez którą pompujemy dwutlenek węgla. Dzięki temu w brzuchu powstaje balonik powietrza, a powłoki brzuszne i narządy wewnętrzne odsuwają się od siebie. Wtedy można już wprowadzić trokar, czyli taką cienką rurkę, przez którą z kolei wprowadzamy kamerę ze światłem i już widzimy narządy. Przez dwa albo trzy nacięcia w dole brzucha wprowadzamy kolejne trokary, przez które możemy sięgać do wnętrza różnymi narzędziami: malutkimi nożyczkami, kleszczykami, pęsetami i innymi” – opisuje przebieg operacji dr Borowiec. Dzięki dobrej widoczności i precyzyjnym narzędziom operacje laparoskopowe są zazwyczaj krótsze niż klasyczne – na przykład usunięcie trzonu macicy przy zachowaniu szyjki macicy trwa około 40 minut. Pod warunkiem że lekarze nie natkną się na zrosty po poprzednich operacjach lub stanach zapalnych, spowodowanych np. zakażeniem chlamydią.

„Czasami, gdy pacjentka miała wcześniej jakieś operacje, zanim dostaniemy się do chorego narządu, np. jajnika, musimy sobie utorować drogę, bo zrosty są jak dżungla, i oczyścić pole operacyjne. Wówczas zabieg się wydłuża” – dodaje dr Borowiec. Jeśli interesuje Cię, jak to dokładnie wygląda, na stronie akcjalaparoskopia.pl znajdziesz filmiki z operacji.

SPRAWDŹ: Badanie krwi pokaże, czy umrzesz w ciągu 10 lat

Z czym pod laparoskop?

Laparoskopowo można wykonać wiele operacji, między innymi usunięcie pęcherzyka żółciowego, wyrostka robaczkowego, można też w ten sposób operować niektóre nowotwory. Nas jednak najbardziej interesują problemy typowo kobiece. Zdaniem dr Borowiec, schorzeniami kobiecymi, w których przewaga laparoskopii jest największa, są endometrioza, torbiele jajników, mięśniaki macicy i ciąża pozamaciczna. W przypadku torbieli jajników operacja małoinwazyjna pozwala delikatnie usunąć cysty, prawie nie uszkadzając przy okazji jajników.

W trakcie operacji klasycznej często jajniki (lub jajnik) są rozcinane skalpelem, uszkadzane lub usuwane w całości, co sprawia, że płodność kobiety jest ograniczona. Laparoskopia doskonale sprawdza się również w przypadku mięśniaków macicy. Jeżeli kobieta zamierza jeszcze mieć dzieci, można mięśniaki precyzyjnie usunąć i zachować funkcję macicy. Gdy zmian jest bardzo dużo, lepszym rozwiązaniem jest usunięcie macicy: dzięki laparoskopii można niemal bezkrwawo usunąć cały trzon macicy, zostawiając jednak szyjkę, i w ten sposób w minimalnym stopniu naruszając struktury dna miednicy. Laparoskopia może też być doskonałym rozwiązaniem w leczeniu nietrzymania moczu, wypadania macicy lub pochwy oraz przy ciąży pozamacicznej.

Jak to zrobić?

Jak skorzystać z dobrodziejstwa laparoskopii? Ze względu na wciąż niewielką liczbę lekarzy, którzy opanowali tę technikę, wymagać to będzie od Ciebie trochę wysiłku, ale da się to zrobić – w końcu stawką jest Twoje zdrowie.

Jeśli zostanie u Ciebie zdiagnozowane któreś z wymienionych wcześniej schorzeń i Twój lekarz zaproponuje skierowanie na zabieg, zapytaj, czy można go wykonać laparoskopowo. Jeśli powie, że nie, zanim się zdecydujesz, zasięgnij opinii innego lekarza, najlepiej takiego, który ma doświadczenie w laparoskopii. Jeśli w Twojej miejscowości nie ma akurat takiego specjalisty, warto pojechać do innego ośrodka, bo dzięki laparoskopii operacja będzie szybsza, mniej bolesna, szybciej wrócisz do pełni zdrowia i na dodatek nie będziesz miała szpecącej blizny.

Dr Borowiec zastrzega na koniec, że oczywiście laparoskop nie jest lekiem na całe zło i zdarzają się sytuacje, w których lepszym rozwiązaniem będzie klasyczna operacja. Lepiej dla Ciebie będzie jednak, jeśli oceni to ktoś, kto operować „przez dziurkę od klucza” potrafi.

ZOBACZ TEŻ: Co się dzieje gdy... jesz gluten

REKLAMA