Co roku 31 maja przypada Światowy Dzień Bez Papierosa. To kolejna okazja, żeby przypomnieć, jak szkodliwe jest palenie i podpowiedzieć, jak się z nałogu wyrwać. Raport opublikowany przez Główny Inspektorat Sanitarny, pokazuje interesującą zależność. O ile sukcesywnie już od lat zmniejsza się odsetek osób palących, to tempo tego spadku jest różne, w zależności od płci. W 2011 roku paliło 31% dorosłych Polaków, a w 2019 (to najświeższe dostępne badanie z tej serii) już tylko 21%. Zmniejszenie liczby palaczy o 1/3 to wielki sukces i naprawdę jest się z czego cieszyć.
Z drugiej strony – w ostatnim dziesięcioleciu nie wydarzyło się niestety nic spektakularnego. Przeciwnie, sytuacja z 2012 roku jest identyczna do tej, którą mamy obecnie. Pali ponad 3 miliony kobiet i prawie 5 milionów mężczyzn. Sukces z początku lat ’90 wydaje się raczej nie do powtórzenia. Trzeba więc szukać nowych sposobów na walkę z papierosami.
Z ankiety przeprowadzonej na naszej stronie wynika, że odsetek obecnie palących papierosy jest wśród Czytelniczek WH niższy niż w ogólnej populacji, bo do palenia przyznało się niecałe 17%. To, co nas szczególnie cieszy to fakt, że niemal 30% spośród tych ankietowanych, które dziś nie palą, kiedyś paliło. Być może właśnie dzięki powtarzanym czasem do znudzenia namowom na naszych łamach. Być może dzięki silnej woli. Być może przy wsparciu bliskich lub lekarza. I być może przy pomocy wspomagaczy, jak tabletki, gumy czy plastry z nikotyną, hamujące chęć u palaczek chęć sięgnięcia po papierosa.
Nie można jednak spoczywać na laurach, bo skoro nadal pali w naszym kraju około 8 mln osób, to sporo jest do zrobienia. Na dodatek mężczyźni zdają się rozstawać z nałogiem skuteczniej, bo odsetek palących facetów zmniejszył się z 39% w 2011 r. do 24% w roku 2019, a więc aż o 15 punktów procentowych, podczas gdy kobiety na przestrzeni tych 8 lat zdołały zmniejszyć go jedynie o 6 punktów, z 24% do 18%. Niestety okazuje się, że w czasie pandemii Polki zaczęły sięgać po papierosy znacznie chętniej... A w ostatnim dziesięcioleciu papierosy znalazły się wśród 5 kluczowych czynników ryzyka dla zdrowia kobiet w Polsce.
A przecież w pewnym sensie kobiety mają trochę więcej do stracenia, bo oprócz fatalnych skutków zdrowotnych palenia, papierosy rujnują też naszą urodę. Nie po to wydajemy fortunę na kosmetyki i zabiegi upiększające, żeby potem lekką ręką przyspieszać starzenie się skóry, osłabiać włosy, zażółcać zęby i okadzać dymem starannie dobierane ciuchy.
Zacznijmy jednak od zdrowia, bo – jak przypominają nam to co roku pod choinką babcia, ciocia i wujek - „zdrowie jest najważniejsze”. O wyjaśnienie, jaki wpływ ma palenie papierosów na zdrowie kobiety, poprosiłyśmy prof. Pawła Miotłę, ginekologa z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Dlaczego kobiety rzucają palenie rzadziej niż mężczyźni?
– To nie jest do końca jasne – mówi prof. Miotła. Było kilka badań, które próbowały to przeanalizować, ale wyniki były mało konkluzywne. W jednym z tych badań zwrócono uwagę na fakt, że kobiety bardzo często traktują palenie tytoniu jako czynność relaksacyjną, pozwalającą w pewien sposób zredukować stres przed jakimś wydarzeniem albo po wydarzeniu. Z drugiej strony – mężczyźni również sięgają po papierosa np. po kolizji drogowej czy tuż przed wejściem na mównicę albo scenę. Większa skłonność kobiet do traktowania papierosów jako narzędzi walki ze stresem pozostaje więc na razie jedynie hipotezą.
Spotkałem się też ze spekulacjami, że wolniejsze tempo odchodzenia kobiet od papierosów może być związane z tym, że o ile nachalne reklamy papierosów skierowane typowo do mężczyzn zostały już zaniechane dawno, o tyle kobiety dłużej były poddawane presji bardziej subtelnych chwytów marketingowych – wystarczy sobie przypomnieć cienkie papierosy w delikatnych paczkach, mentolowe, smakowe ze złoconymi elementami, jakby biżuteryjne… Ale oczywiście od kilku lat opakowania papierosów zrobiły się już obowiązkowo tak brzydkie, że i ten aspekt raczej już nie ma znaczącego wpływu. Pozostają nam tylko spekulacje – zastrzega specjalista.
Przez dekady papierosy pełniły też funkcję spoiwa towarzyskiego, a dla tych mniej śmiałych stanowiły doskonałą okazję, by ukryć zmieszanie czy zapewnić sobie czas na wymyślenie odpowiedzi. Dziś, gdy coraz mniej jest miejsc publicznych, w których można palić papierosy, ta socjalizująca rola wspólnego dymka wyraźnie straciła na znaczeniu. Zdecydowanie rzadziej widujemy też papierosy we współczesnych filmach. Producenci unikają jak ognia budowania pozytywnego image’u palącej kobiety. Być może więc przy braku stymulacji, powiedzmy estetyczno-towarzyskiej, tempo odchodzenia od papierosów przez kobiety stopniowo się zwiększy.
ZOBACZ TEŻ: Papierosy nie tylko szkodzą. One też zwyczajnie przeszkadzają w życiu
Wpływ palenia na zdrowie kobiety
Przez całe lata większość badań medycznych prowadzona była głównie na mężczyznach, co doprowadziło do tego, że o zdrowiu kobiet medycy wiedzieli znacznie mniej. A przecież organizm przeciętnej kobiety nie różni się od męskiego wyłącznie rozmiarem, wagą i proporcjami tkanki mięśniowej. Czy zatem palenie papierosów mają jakiś specyficzny wpływ na kobiety?
– Przede wszystkim musimy sobie zdać sprawę z tego, że dym papierosowy, niezależnie od tego, czy on oddziałuje na mężczyznę czy na kobietę, jest bardzo szkodliwy. Po prostu rujnuje zdrowie człowieka, niezależnie od płci – mówi prof. Miotła.
Kiedy mowa o wpływie papierosów na organizm, odruchowo myślimy tutaj o górnych i dolnych drogach oddechowych w kontekście nowotworów, czyli oczywiście o nowotwory płuca. Rzadziej kojarzymy z paleniem nowotwory krtani, jamy ustnej i wargi, a one są również bezpośrednio związane z paleniem papierosów. To jest dosyć oczywiste, bo wiadomo, że dym właśnie tamtędy dostaje się do płuc.
– Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś, co może gdzieś tam umyka: w takiej codziennej percepcji szkodliwości palenia papierosów pomijamy często nowotwory pęcherza moczowego, a to są stosunkowo częste nowotwory dotykające właśnie palaczy, ponieważ metabolity związane właśnie z paleniem papierosów, przez dłuższy czas zalegają w pęcherzu moczowym zanim zostaną wydalone z organizmu. A zalegając w nim zwiększają ryzyko zmian nowotworowych – dodaje ekspert.
Na kobiety, ze względu na jajniki i macicę, dym wpływa zaś w sposób szczególny, upośledzając funkcjonowanie tych wybitnie damskich struktur.
– Wiadomo na przykład, że palenie papierosów zwiększa ryzyko raka szyjki macicy. Ten nowotwór w niemal 100% przypadków spowodowany jest przetrwałym zakażeniem wirusem HPV, czyli brodawczaka ludzkiego. Normalnie większość z nas jest w stanie pokonać HPV samodzielnie albo nie dopuszczając do jego namnożenia, albo szybko eliminować go z organizmu. Jednak u palaczek wirus zdecydowanie łatwiej pokonuje barierę immunologiczną, bo dym tytoniowy osłabia nasz układ odpornościowy i – z tego samego powodu – zostaje częściej na dłużej w organizmie, powodując uszkodzenie nabłonka i po pewnym czasie – raka – ostrzega prof. Miotła.
Na szczęście przed HPV można się chronić – szczepienie przeciwko wirusowi skutecznie zapobiega infekcji i chociaż zalecane jest przede wszystkim młodym dziewczynom przed rozpoczęciem współżycia, również u młodych dorosłych kobiet może zapewnić ochronę przed szczególnie niebezpiecznymi typami HPV. Przy najbliższej wizycie u ginekologa warto więc go zapytać, czy jego zdaniem powinnaś się zaszczepić.
Prof. Paweł Miotła zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt palenia, o którym wiele kobiet nie wie, a który być może część z nich skłoni do podjęcia próby rezygnacji z nałogu. Otóż palenie papierosów przyspiesza menopauzę. Kobiety palące wkraczają w ten okres średnio o 2-3 lata wcześniej niż ich niepalące rówieśniczki.
Kolejna sprawa to kwestie związane z ryzykiem chorób zakrzepowo-zatorowych. Kobiety stosują terapię hormonalną z wielu powodów. Najczęściej jako antykoncepcję, ale także w ramach hormonalnej terapii zastępczej, albo podczas przygotowania do procedur rozrodu wspomaganego.
– Niestety palenie papierosów zwiększa u kobiet przyjmujących hormony ryzyko powikłań zatorowo-zakrzepowych, które mogą doprowadzić do zawału serca czy udaru mózgu. Co ciekawe, u młodych kobiet mogą one być bardziej niebezpieczne niż u tych w wieku emerytalnym, bo u starszych osób z czasem wykształcają się dodatkowe naczynia, coś w rodzaju zasilania awaryjnego. Gdy więc jedno się zostanie zablokowane, pozostałe nadal dostarczają krew do mięśnia sercowego. U osób młodych tych obocznych naczyń jeszcze nie ma, więc zawał u trzydziesto-, czterdziestolatki jest często większym zagrożeniem niż u kogoś starszego – ostrzega ginekolog.
Wspomniałyśmy już o fatalnym wpływie palenia papierosów na urodę. Jakoś tak się składa, że kobiety zwracają na to większą uwagę niż mężczyźni, a palaczy łatwo można rozpoznać po charakterystycznym zażółceniu skóry na palcach, zmienionych paznokciach. Mają też mniej elastyczną skórę, co sprawia, że u palaczek pojawiają się charakterystyczne bruzdy wokół ust. Co prawda medycyna estetyczna pozwala dziś takie bruzdy wyrównać, wypełnić, ale już zwiotczała skóra w innych okolicach, np. na szyi, to już nie jest taka prosta sprawa do korekty.
Palaczki mają też inny odcień skóry. Wynika to m.in. z tego, że jednym ze składników dymu papierosowego jest tlenek węgla, czyli tzw. czad. Ten sam czad, który w sezonie grzewczym co roku zabija ileś tam osób w Polsce.
– Oczywiście ilość tlenku węgla w dymie nie jest wystarczająca, żeby pozbawić palacza przytomności, ale skutki wdychania czadu są bardzo niekorzystne. Tak się bowiem składa, że tlenek węgla łączy się z hemoglobiną, a więc tym składnikiem krwi, który odpowiada za transport tlenu do najodleglejszych zakątków naszego ciała. Jednak, gdy do cząsteczki hemoglobiny w czerwonej krwince przyłączy się tlenek węgla, ona staje się niezdolna do przenoszenia tlenu. I to niezdolna trwale, aż do końca swojego życia, czyli na około 4 miesiące. Można więc powiedzieć, że każdy wypalony papieros wyklucza z puli erytrocytów (czerwonych krwinek) jakąś ilość użytecznych krwinek na cztery miesiące. Przez cztery miesiące zatem tkanki palacza (mięśnie, skóra, mózg etc) są gorzej zaopatrywane w tlen, a więc funkcjonują gorzej, bo tlen im jest niezbędny. Oczywiście tlenek węgla występuje nie tylko w papierosach, więc nawet niepalący mają około 1% hemoglobiny „zajętej” przez CO. Natomiast u palaczy takiej upośledzonej hemoglobiny może być nawet 15% – mówi profesor.
Z tej zależności wynika, że nawet jeśli dziś rzucisz palenie, organizm będzie się powoli pozbywał tych uszkodzonych krwinek jeszcze przez 4 miesiące. Powrót wydolności, nie tylko ze względu na to, że płuca przestały być regularnie narażone na różne substancje toksyczne z dymu papierosowego, ale również właśnie ze względu na konieczność odbudowania się zapasów hemoglobiny, zajmuje więc kilka tygodni, nie następuje z dnia na dzień. Trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Osłabienie transportu tlenu ma też wpływ na kolor skóry. Dobrze natlenowana krew zapewnia skórze zdrowy, różowy kolor. Gdy tlenu jest za mało, skóra szarzeje i trzeba używać więcej pudru, by przywrócić jej naturalny kolor.
Palenie papierosów zmniejsza płodność
Palenie papierosów ma wpływ nie tylko na urodę, gospodarkę hormonalną, czy wydolność, ale prowadzi też do zmniejszenia płodności.
– Każda kobieta rodzi się z zapasem komórek jajowych. I te komórki, oocyty, mogą zostać uszkodzone przez toksyczne składniki dymu papierosowego. U palaczek tzw. rezerwa jajnikowa, czyli liczba komórek jajowych, które mogą zostać skutecznie zapłodnione – zmniejsza się. Zwiększa się natomiast ryzyko, że pod wpływem dymu tytoniowego dojdzie do metylacji DNA oocytów, czyli – w dużym uproszczeniu – uaktywnienia niektórych genów i uśpienia innych. W większości przypadków te zmiany nie są szkodliwe, ale niekiedy mogą sprzyjać rozwojowi nowotworów – wyjaśnia prof. Miotła.
Niestety, to nie koniec złych wiadomości.
– Kiedy dochodzi do zapłodnienia, powstaje blastocysta, która zaczyna przemieszczać się wzdłuż jajowodu, żeby dotrzeć do macicy i tam się zagnieździć. U palaczek częściej niż u niepalących dochodzi do nieprawidłowego zagnieżdżenia się komórki, np. w jajowodzie i wtedy mamy do czynienia z ciążą pozamaciczną, a takiej ciąży nie da się utrzymać.
Pod wpływem dymu papierosowego dochodzi też do upośledzenia błony śluzowej narządów rozrodczych, a więc jeśli np. kobieta paląca papierosy zajdzie w ciążę, będzie jej tę ciążę trudniej utrzymać – ryzyko poronienia u palaczek jest wyższe niż u niepalących.
– U palaczek częściej występuje cała gama patologii, takich jak przedwczesne oddzielenie się łożyska, łożysko przodujące czy stan przedrzucawkowy – wyjaśnia ginekolog. Palaczki częściej też rodzą przedwcześnie. Dzieci kobiet palących mają na starcie nieco mniejsze szanse niż dzieci niepalących mam. Gdy porównamy noworodki urodzone przez matki palące z tymi urodzonymi przez matki niepalące w tym samym tygodniu ciąży, zauważymy, że ciężar noworodków urodzonych przez palaczki jest niższy średnio o 150, a niektóre badania wskazują nawet na różnicę sięgającą 200 gramów.
Niestety u palaczek częściej dochodzi też do takich tragedii jak wewnątrzmaciczne obumarcie płodu. Zauważono również, że u dzieci matek palących częściej występuje zespół nagłej śmierci łóżeczkowej, ten, który budzi taki lęk tysięcy rodziców na całym świecie. Naprawdę jest więc się czego bać i warto pozbyć się nałogu szczególnie przed rozpoczęciem starań o dziecko.
– Skoro mowa o płodności, nie można też zapominać o mężczyznach. W końcu, aby doszło do zapłodnienia, potrzebny jest też plemnik. A tak się składa, że palenie papierosów ma też niekorzystny wpływ na jakość nasienia – u palaczy plemników jest mniej, mają gorszą morfologię i są mniej ruchliwe. Palący mężczyźni, zwłaszcza Ci, którzy palą dużo, ponad jedną paczkę dziennie, częściej też mają zaburzenia erekcji, a to również nie ułatwia zapłodnienia – przypomina profesor.
Co w papierosach szkodzi najbardziej?
Jedno z pytań naszej ankiety dotyczyło tego, co zdaniem ankietowanych najbardziej nas truje w papierosach. Z odpowiedzi wynika, że największy lęk budzą w nas substancje smoliste, bo na nie wskazało aż 43% ankietowanych. Być może dlatego, że to jest nam sobie najłatwiej wyobrazić. 10% wskazało nikotynę, a prawie 9% – tlenek węgla. 27% respondentek nie potrafiło wskazać tego najgroźniejszego składnika. I w pewnym sensie to właśnie te 27% miało rację.
– Wskazanie jednego najniebezpieczniejszego składnika jest praktycznie niemożliwe – zastrzega prof. Miotła. Gdy zapalamy papierosa, temperatura spalania tytoniu osiąga 800, a czasami nawet więcej stopni Celsjusza. Dochodzi wówczas do tzw. pirolizy, pod wpływem której różne cząsteczki rozpadają się i w sposób bardzo losowy łączą się z innymi cząsteczkami, tworząc zupełnie nowe substancje. W dymie papierosowym jest ponad 7000 substancji, z czego wiele o potwierdzonym toksycznym i rakotwórczym działaniu. Nie sposób wymienić wszystkich tych substancji, ale wydaje mi się, że wystarczy wspomnieć o cyjanowododorze, znanym też jako kwas pruski, aldehydzie octowym, formaldehydzie, benzopirenie czy tlenkach azotu, by uświadomić sobie, że nierozsądnie jest wdychać ten dym do własnych bardzo delikatnych płuc.
Niektóre z tych tysięcy substancji są kancerogenne, tzn. mogą z czasem doprowadzić do rozwoju nowotworów. I tego się oczywiście najbardziej obawiamy. Ale jeszcze zanim dojdzie do uruchomienia kaskady procesu nowotworowego, uszkodzeniu ulega nabłonek. Nabłonek to taka jakby nasza wewnętrzna skóra, coś w rodzaju podszewki. Nabłonek jest w ustach, w krtani, w przełyku, jelitach, w płucach, pęcherzu, macicy, pochwie… prawie wszędzie. I to właśnie nabłonek ulega uszkodzeniu pod wpływem takich toksycznych substancji jak wymienione wyżej.
Takim najbardziej zauważalnym, łatwym do wyobrażenia sobie szkodliwym działaniem dymu papierosowego na nabłonek jest wpływ substancji smolistych na nabłonek dróg oddechowych. Jeżeli widziałaś kiedyś używaną szklaną fifkę, to ten obrzydliwy ciemny tłusty osad wewnątrz to właśnie osadzające się substancje smoliste. Drogi oddechowe palacza wyglądają w sumie podobnie – wyściełający je delikatny nabłonek musi sobie z tym radzić. A jest naprawdę delikatny – zauważyłaś, że zaczynasz kichać, kiedy pieprzysz kanapki? To nabłonek wyczuwa mikroskopijne, niewidoczne gołym okiem cząsteczki pieprzu i próbuje się ich pozbyć. Jeśli zawalisz go substancjami smolistymi, nie tylko go niszczysz, ale też sprawiasz, że jego wrażliwość i skuteczność w usuwaniu zagrożeń się zmniejsza. Między innymi dlatego palacze częściej łapią infekcje wirusowe.
Jak rzucić palenie?
Ankietowanym, które dziś nie palą papierosów, ale kiedyś paliły, zadałyśmy pytanie, jak udało im się im rzucić. I okazało się, że najwyraźniej łapiemy się wszystkiego po trochu. Niecały procent sięgał po gumy z nikotyną. 3,5% używało plastrów, 3% zrezygnowało z papierosów zastępując je e-papierosami, 6% skorzystało z podgrzewaczy tytoniu i prawie 4% w odstawianiu tytoniu posiłkowało się lekami dostępnymi na receptę. Najwięcej wskazań miała jednak odpowiedź „inne”. I tutaj dopiero okazało się, że motywacji i wsparcia w rzucaniu papierosów można szukać wszędzie. W tych fakultatywnych odpowiedziach najczęściej pojawiała się silna wolna, ale zdarzyły się i takie jak „mój chłopak nie chciał się ze mną całować”, „choroba w rodzinie mnie oduczyła”, „mama mnie przyłapała” czy „zaszłam w ciążę”. Były też respondentki, które wskazały tak egzotyczne metody jak biofeedback czy hipnoza. Najwyraźniej nie ma jednej jedynej najskuteczniejszej metody rzucania palenia – sprawdza się wszystko, co… działa. Profesor Miotła jest podobnego zdania.
– Czytałem, że palaczom udaje się rzucić papierosy średnio za 6 razem, więc warto próbować różnych metod. Moim zdaniem trzeba dobrać taką metodę, która dla danej osoby będzie najwygodniejsza i najłatwiej akceptowalna. Ja często stosuję taki sposób, że biorę stary, nieaktualny już druczek recepty, wpisuję tam dane pacjentki, jej PESEL etc. i tam, gdzie zwykle wpisuje się nazwę leku i dawkowanie, wpisuję „Proszę nie palić!!!”. Podbijam pieczątkę i podpisuję. One to biorą, patrzą na to, dziwią się i to jest doskonały moment, żeby zacząć rozmowę na temat tego, jak to zrobić. Wtedy można wyjaśnić dostępne opcje, że są różne sposoby, że są plastry z nikotyną, gumy, leki i że są też alternatywy, czyli np. te podgrzewacze tytoniu, redukujące negatywne skutki palenia. Bo oczywiście najlepiej jest całkowicie zrezygnować z wszelkich form dostarczania nikotyny, ale takie całkowite odrzucenie często jest zwyczajnie poza zasięgiem pacjentki i wtedy lepiej jest zminimalizować wpływ nałogu niż nie zrobić nic. W Wielkiej Brytanii są nawet poradnie, w których propaguje się ten model redukcji szkód. Nawet kobietom w ciąży, co z mojej perspektywy jest jednak zaskakujące! Najwyraźniej praktyczni Brytyjczycy uznali, że nie wszyscy mają stalową wolę i że lepiej jest zmniejszyć szkody niż ograniczyć się do jałowego powtarzania, że „nie wolno palić”. Znam japońskie badania, z których wynika, że zastąpienie papierosów podgrzewaczami tytoniu zmniejsza o 97% ekspozycję na szkodliwe substancje, więc po przeliczeniu tego na dane epidemiologiczne, można się spodziewać, że po pewnym czasie zmniejszy się również liczba przypadków nowotworów czy zawałów mięśnia sercowego. Mówię tu o ogólnej populacji. W przypadku kobiet w ciąży i połogu oczywiście zalecam całkowite zrezygnowanie z jakiejkolwiek formy nikotyny, chociaż zdaję sobie sprawę, że i tak jakaś część kobiet pali papierosy mimo świadomości, że to szkodzi nie tylko jej, ale i dziecku. Zdarza się też tak, że kobieta przez całą ciążę radzi sobie bez papierosów, a gdy tylko urodzi – wraca do nałogu. To duży błąd, ponieważ nikotyna przedostaje się do organizmu dziecka z mlekiem matki nawet skuteczniej niż w czasie ciąży. I później taki maluch nie chce spać, bo nikotyna ma działanie pobudzające – ostrzega ekspert.
Podsumowując: jeśli dziś nie palisz – tak trzymaj. Nie wchodź do tej wody, bo jest zdradliwa – uzależnić się jest bardzo łatwo. Jeśli palisz – postaraj się całkowicie zrezygnować z jakiejkolwiek formy dostarczania sobie nikotyny. To bez wątpienia rozwiązanie najkorzystniejsze. Jeśli jedna metoda okaże się nieskuteczna, próbuj innej, jeśli i ona zawiedzie – kolejnej. I tak do skutku. Statystycznie powinno się udać za szóstym razem. Jeżeli uzależnienie od nikotyny jest silniejsze od ciebie, a ta substancja uzależnia naprawdę mocno, postaraj się chociaż zminimalizować szkody. To nie jest rozwiązanie idealne, ale wystarczy choćby zmniejszyć ilość wypalanych papierosów dziennie, robić sobie np. weekendy bez palenia albo sięgnąć po alternatywne sposoby, np. gumy z nikotyną, plastry czy podgrzewacze tytoniu, żeby złagodzić skutki. Potraktuj to jak plan minimum. Bo rezygnując z palenia walczysz nie tylko o zdrowie swoje i swoich choćby potencjalnych rzeczy. Tak naprawdę walczysz też o swoją wolność. Bo każdy nałóg jest przede wszystkim zniewoleniem.