Widziałyśmy już czarne płuca, żółte zęby, pomarszczone twarze. Słyszałyśmy zachrypnięte głosy i wiemy, jak śmierdzą przesiąknięte zapachem nikotyny ciuchy. Czytałyśmy statystyki o raku płuc i rozedmie. I zrozumiałyśmy, że w sumie to nie ma żartów.
Jednak powody, dla których palimy, wcale nie są tak oczywiste. Jasne, że może się zacząć tak po prostu, od tajnego popalania ze znajomymi w liceum albo od papierosa na imprezie, zapalonego dla większego szumu w głowie. Ale im jesteśmy starsze, tym częściej palimy, by się uspokoić, ukoić nerwy, utrzymać wagę, poczuć się lepiej, pocieszyć. Po papierosa sięgamy też, bo czegoś nam brakuje. Choć nie do końca same wiemy czego.
Żeby rzucić palenie – na zawsze! – musisz zrozumieć swoje ciało pod każdym względem i poznać zarówno biologiczne, jak i psychologiczne powody, dla których nie możesz oprzeć się odpaleniu kolejnej fajki. Trzy kobiety, których historie poznasz, są na różnych etapach zmagania się z uzależnieniem. Te historie pokażą, dlaczego osoby, które doskonale zdają sobie sprawę z zagrożeń związanych z paleniem, wciąż nie rzuciły tego nałogu.
Palę, bo lubię
Sandra Zellner (41 lat) pierwszy raz zapaliła ze znajomymi już jako dziecko. Te kilka papierosów nie miało jednak żadnego znaczenia. W nałóg, z którym zmaga się już od 19 lat, wpędziło ją bolesne rozstanie z chłopakiem i koleżanka z akademika, która paliła jak smok. Zellner zaczęła od kilku papierosów dziennie i dotarło do niej, że papierosy są zawsze – w przeciwieństwie do rodziny i przyjaciół. Papierosa można zapalić do lampki wina, papieros pomaga pozbyć się stresu i na chwilę zapomnieć o chłopaku, za którego miała przecież wyjść. Teraz Sandra pali około 3 paczek tygodniowo i dodaje, że wszyscy – od męża po rodziców – chcą, żeby rzuciła palenie. Wszyscy, oprócz niej samej.
Zellner przyznaje, że oprócz tego, że pali papierosy, prowadzi bardzo zdrowy tryb życia, ćwiczy regularnie i cieszy się świetnym zdrowiem. Zdarza się, co prawda, że dokucza jej nieprzyjemny zapach z ust, jednak na żadne poważne problemy związane z paleniem nie narzeka.
„Tak naprawdę nigdy nie zadeklarowałam, że chcę rzucić palenie – mówi. – Jakaś część mnie chciałaby to zrobić, bo najbliżsi nalegają. Jednak sama z siebie chyba nie chcę” – mówi.
Sandra może wyrecytować całą listę problemów zdrowotnych związanych z paleniem: rak płuc, rak krtani, rak języka, problemy z płodnością, zmarszczki, nieświeży oddech, przebarwienia na zębach. Ale póki co żadne z nich jej nie dotyczą. Jedyny problem, z jakim się zmaga, to napiętnowanie, które odczuwa każdy palacz.
„To po prostu nawyk, taki jak obgryzanie paznokci czy codzienne picie kawy. Ludzie palą trawkę, grają w kasynach, są zakupoholikami. A to właśnie palacze najbardziej odczuwają niechęć ze strony społeczeństwa” – wyjaśnia.
Sandra wiele razy podejmowała próby rzucenia nałogu, ale sama przyznaje, że to były próby na pół gwizdka. Duży wpływ na chęć pożegnania papierosów miała też rodzina, która wciąż bardzo na to nalegała, zwłaszcza po śmierci przyjaciółki rodziny.
„Chorowała na astmę, której ja nie mam, później na rozedmę płuc. Trafiła do szpitala i dwa razy dopadło ją zapalenie płuc. Lekarze powiedzieli, że gdyby była w dobrej formie i nie paliła, przeżyłaby. Miała 51 lat, dzieci. Moja mama wpadła w histerię, płakała, mówiła, że nie mogę jej tego zrobić, że nie chce pochować córki. Przyznaję, że poczułam się wtedy fatalnie – mówi Zellner. – Prawda jest jednak taka, że ja naprawdę lubię palić”.
I w tym sęk. Ludzie lubią palić. Po prostu czują się dobrze, gdy wciągają powietrze do płuc, słyszą szelest palonej bibułki, patrzą na żarzącą się końcówkę i, przede wszystkim, mogą wypuszczać na tysiąc sposobów papierosowy dym. Szacuje się, że pali ok. 20% kobiet. Są uzależnione fizycznie, psychicznie lub – najczęściej – i fizycznie, i psychicznie. Wiele palących mówi, że to nie jest tak, że palą i nie wiedzą, jaki może być tego skutek. Wiedzą doskonale i podejmowały próby rzucenia. Nie udawało się z jednak z prostej przyczyny – one po prostu nie chciały przestać palić.
Cena za takie, przyznajmy, lekceważące podejście jest jednak wysoka. Statystyki mówią, że każdego roku w USA ok. 178 tys. kobiet umiera właśnie w związku z powikłaniami spowodowanymi nałogiem (w Polsce ok. 16 tys. rocznie - przyp. red.). Jest to największa liczba spośród tych przyczyn, którym można zapobiegać. Ciężko jednak zapobiegać, gdy nikotyna sprytnie wpływa nie tylko na ciało, ale także manipuluje mózgiem.
„Kojarzenie nikotyny z uczuciami, które towarzyszą paleniu, jest bardzo silne – mówi Laura Juliano, doktor i członek Society for Research on Nicotine and Tobacco. – Palacz myśli jak pies Pawłowa: «Uwielbiam zapach zapałek» albo «Uwielbiam trzymać papierosa w dłoni». Normalnie ludzie mają inne upodobania i nie myślą w ten sposób. Jeżeli dasz papierosa komuś, kto nigdy nie palił, nie usłyszysz raczej: «Cudownie było móc trzymać go między palcami», a wśród palaczy to się zdarza”.
Kiedy rozwikłasz te wszystkie skomplikowane wątki związane z uzależnieniem od nikotyny, łatwiej będzie Ci zrozumieć, dlaczego Twoje ciało i umysł tak silnie na nią reagują i znaleźć najlepszy sposób, aby pozbyć się nałogu.
Jaki jest schemat uzależnienia? Nikotyna najpierw wpada do płuc, później jest wychwytywana do krwiobiegu i w ciągu 7 sekund od zaciągnięcia trafia bezpośrednio do mózgu. Tam wiąże się z receptorami, by uwolnić dopaminę – ten sam hormon, który jest aktywowany podczas seksu, jedzenia albo odpoczynku po pracy z kieliszkiem wina. Hormon ten jednak całkiem skutecznie pogrywa z Twoim mózgiem, sprawiając, że chcesz jeszcze więcej tego, co wyzwoliło u Ciebie tę przyjemną reakcję.
„Zwierzęta zrobiłyby wszystko, żeby ta część mózgu była u nich stale stymulowana – mówi dr Juliano. – Jeżeli podłączylibyśmy do niej elektrony, stymulowałyby one ich mózgi, aż w końcu zwierzęta by umarły, bo podczas stymulacji ośrodka przyjemności nie chciałyby robić nic innego – nawet jeść. I właśnie dlatego tak ciężko jest rzucić: bo nikotyna uderza w ośrodek przyjemności”.
Osoby palące często zwracają też uwagę na efekty uboczne palenia, które można uznać za jego plusy. Nikotyna przyspiesza metabolizm (więc rzucenie palenia powoduje zwykle przyrost masy ciała, bo metabolizm zwalnia). Dr Juliano mówi, że palacze przywiązują dużą wagę do pozytywów, bagatelizując jednocześnie takie efekty uboczne, jak podwyższone tętno czy większe stężenie tlenku węgla we krwi.
„Osoby palące wiedzą, że palenie im szkodzi, jednak mimo to wciąż palą. Wszystko dlatego, że przyjemność, którą odczuwają w momencie palenia, jest silniejsza niż troska o to, jakie domniemane negatywne skutki może to przynieść w przyszłości” – tłumaczy.