Kiedy zaczynasz tyć? Najogólniej rzecz biorąc wtedy, gdy więcej energii dostarczasz, niż spalasz. Oczywiście proces ten jest trochę bardziej skomplikowany, bo nie sama ilość kalorii się liczy, ale również ich forma. Inaczej organizm reaguje na energię dostarczoną w cukrze, a inaczej na tę dostarczoną np. w tłuszczu. Jednak zasada jest taka – im lepiej Twoje ciało zarządza energią, tym masz lepszą sylwetkę i jesteś zdrowsza. A za zarządzanie energią w Twoim organizmie odpowiada właśnie insulina.
To ten hormon umożliwia przechowywanie i spalanie paliwa dostarczanego organizmowi. Na chwilkę więc zróbmy powtórkę z biologii i przypomnij sobie, w jaki sposób Twój organizm zamienia pożywienie w energię zasilającą komórki. Otóż kanapka, którą zjadłaś rano, jest trawiona i zamieniana w glukozę – prosty cukier, nośnik energii przyswajalnej przez komórki.
Ale glukoza nie potrafi samodzielnie przedostać się przez ścianki komórki. Wpuścić ją tam może jedynie insulina. Na każdej komórce Twojego ciała znajdują się specjalne receptory insulinowe, które działają trochę jak zamek do drzwi, przez które glukoza może wejść do komórki. Insulina zaś jest czymś w rodzaju klucza.
Gdy insulina trafia do zamka, drzwi się otwierają i glukoza trafia do komórki. Jej poziom we krwi spada, spada też poziom insuliny, bo została zużyta do otwierania miliardów drzwi.
Z bułki do komórki
Co się jednak stanie, gdy np. zjesz słodką bułkę z czekoladowym kremem i popijesz ją colą? Prawdopodobnie w ten sposób zatankowałaś więcej energii, niż jesteś w stanie zużyć w danej chwili. Wówczas również pomoże Ci insulina.
Zamiast wpuścić nadmiar glukozy do komórek mięśni, skieruje ją do wątroby, gdzie zostanie zmagazynowana w postaci glikogenu, i do komórek tłuszczowych, gdzie przybiera postać trójglicerydów i bezpiecznie czeka na następny chudy okres, gdy nie dostarczysz ciału odpowiedniej dawki jedzenia.
W zdrowym organizmie glukoza i insulina stale na siebie oddziałują. Jeśli rośnie poziom glukozy – rośnie też ilość insuliny; spada ilość glukozy, trzustka przestaje wydzielać lub zmniejsza wydzielanie insuliny. Ten system jest naprawdę doskonale pomyślany – wręcz idealny.
Kłopot w tym, że jedynie dla... ludzi z czasów, gdy byliśmy koczownikami trudniącymi się głównie polowaniami i zbieraniem leśnych owoców. Dziś, gdy jagody zbieramy z półek supermarketu, a na mięso idziemy zapolować do restauracji, ten mechanizm przestaje się sprawdzać.
Zamknięte drzwi
Z bliżej nieustalonych przyczyn czasami komórki wątroby, mięśni i tkanki tłuszczowej zaczynają ignorować „pukanie” insuliny. Ten spadek wrażliwości to pierwszy krok do wykształcenia się insulinooporności i początek pasma poważnych problemów z figurą i zdrowiem.
Gdy bowiem komórki odmawiają wstępu glukozie, ta ostatnia nie ma się gdzie podziać i błąka się po krwi, zbierając się w niej w coraz większe grupy. Czujna jak zwykle trzustka wykrywa zwiększony poziom glukozy, wysyła więc na pomoc więcej insuliny. W końcu wzmocnione oddziały insuliny otwierają glukozie drogę do komórek. Niestety , taka dodatkowa produkcja insuliny wykańcza trzustkę. Tak długo, dopóki trzustka wytrzymuje to zwiększone obciążenie, dopóty diagnoza brzmi: insulinooporność.
Za dużo dobrego
Gdy cierpisz na insulinooporność, cały ten nadmiar insuliny krążący w Twoich żyłach zaburza system spalania i gromadzenia tłuszczów. Nadmiar insuliny podwyższa poziom trójglicerydów i zmniejsza poziom cholesterolu HDL, zmuszając wątrobę do wzmożonej produkcji bardzo niebezpiecznej substancji, zwanej VLDL (tak dla przypomnienia: HDL to dobry cholesterol, LDL to cholesterol zły, a VLDL to cholesterolowe zło samo w sobie). Niski poziom cholesterolu HDL i wysoki poziom trójglicerydów to zabójcza kombinacja – miażdżycę masz niemal pewną, a to bardzo często kończy się zawałem serca.
Komentarze