Od czasu kiedy byle nastolatek może założyć stronę internetową wyglądającą jak strona dużej agencji, coraz trudniej jest odróżnić informacje rzetelne od tych fałszywych. Na dodatek nieprawdziwe newsy dzięki swojej sensacyjności rozchodzą się szybciej w sieciach społecznościowych i docierają do większej liczby ludzi. Jak się w tym połapać i nie dać się wkręcić? To możliwe. Trzeba tylko nauczyć się weryfikować źródła informacji.
Oczywiście nie jesteś pierwsza naiwna i nie dajesz się złapać na ewidentne bzdury w rodzaju antyalergicznej kołdry za 5 tysięcy czy feromonu, który pozwoli Ci uwieść każdego faceta.
Ale jeśli ktoś z Twoich znajomych udostępni na Facebooku posta o niezwykle skutecznym sposobie leczenia raka za pomocą witaminy C, Twoja czujność spada, bo przecież nie udostępniałby bzdur. A ilość fałszywych informacji zdrowotnych lawinowo rośnie.
Jak wynika z analizy opublikowanej w styczniu w "The Independent", wśród 20 najchętniej szerowanych na Facebooku artykułów dotyczących nowotworów więcej niż połowa zawierała informacje, które nie są zgodne z tym, co na temat leczenia raka mówi medycyna oparta na faktach.
Internet, a zwłaszcza media społecznościowe, zmieniły drastycznie sposób, w jaki konsumujemy informacje. Po pierwsze, jesteśmy nimi zasypywani w stopniu dotąd niespotykanym – nowe informacje docierają do nas całą dobę.
Wystarczy wsiąść do tramwaju lub wejść do zapełnionej restauracji, by dosłownie usłyszeć, jak do ludzi spływają wiadomości.
Kakofonia powiadomień i wibrujących telefonów to najlepszy dowód, że często nie mamy czasu się zastanowić, co tak naprawdę czytamy. Po drugie, każda z nas stała się czymś w rodzaju miniwydawcy. Wrzucony przez Ciebie sensacyjny post, jeśli masz sporo znajomych, może już po kilku godzinach dotrzeć do tysięcy, a jeśli jest napisany po angielsku – nawet do milionów ludzi.
Prof. Janet Johnson z University of Texas, która oprócz pracy naukowej (specjalizuje się w badaniu wpływu serwisów społecznościowych na opinie) pracowała też jako wydawca serwisów informacyjnych, przypomina: „Jest
bardzo dużo wiarygodnych stron, które rzetelnie informują o najnowszych odkryciach naukowych, ale te informacje są zazwyczaj pozbawione akcentu sensacyjnego, więc giną w potoku newsów sformułowanych w taki sposób, by kliknęło je jak najwięcej ludzi”. To potężny problem, bo jak wykazały badania, aż 90% ludzi skłonnych jest zaufać informacjom udostępnionym przez znajomych w social mediach.
Tymczasem inne badania wykazały, że 60% kontentu szerujemy, nie czytając tekstu – co najwyżej tytuł i lead. To, że Twoja koleżanka udostępniła jakiś post, wcale nie oznacza, że naprawdę go przeczytała. Ale dla Ciebie ma już większą wartość, bo podświadomie zakładasz, że skoro ona, taka wykształcona, coś udostępnia, to znaczy, że to wcześniej sprawdziła.
Zobacz także: Dieta bezglutenowa: czy powinnam unikać glutenu? [opinia eksperta] oraz Wino: korzyści i zagrożenia zdrowotne