Mammografia, czyli profilaktyka raka piersi

Raka piersi tym łatwiej pokonać, im wcześniej uda się go wykryć. Ale czy wykonywanie co roku badania mammograficznego naprawdę ma sens? Choć to dyskusyjna kwestia, lepiej z niego nie rezygnować.

fot. OtnaYdur 2014/shutterstock.com fot. OtnaYdur 2014/shutterstock.com
fot. OtnaYdur 2014/shutterstock.com

Autorzy najnowszych badań opublikowanych w „The British Medical Journal” kwestionują znane od dawna wskazania. Według ich ustaleń mammografy wcale nie zmniejszają śmiertelności kobiet, jeśli chodzi o walkę z rakiem piersi. Co więcej, badania te każą się zastanowić nad pytaniem, które od jakiegoś czasu stanowi punkt zapalny każdej dyskusji o profilaktyce i leczeniu raka piersi: czy badania mammograficzne w ogóle mają sens?

Niektórzy eksperci coraz częściej wyrażają opinię, że wytyczne dla tych kobiet, które powinny poddać się mammografii, muszą zostać zweryfikowane. Badania te, co prawda, dolały oliwy do ognia w debacie na temat przydatności mammografów, jednak nie powinny znacząco wpływać na Twoją decyzję dotyczącą przebadania się za pomocą tego sprzętu. Dlaczego?

 

Nowe odkrycie

W celu zdobycia danych kanadyjscy badacze zajrzeli do archiwów „Canadian National Breast Screening Study” – badań, w ramach których nadzorowano 89835 kobiet w wieku od 40 do 49 lat. Najpierw zbadano ich piersi, a następnie przydzielono do jednej z dwóch grup: tej, która będzie poddawana corocznej mammografii, i drugiej – kobiet, które będą poddawane standardowym badaniom. Przez kolejnych 25 lat badacze monitorowali zdrowie każdej z kobiet. Co udało im się ustalić?

Podczas pierwotnych badań zdiagnozowano 1190 przypadków raka piersi (666 w grupie badanej mammografem i 524 w grupie kontrolowanej przez lekarza). Guzki wykryte przez mammografy były zwykle nieco mniejsze, tak jak prawdopodobieństwo, że zawierają komórki nowotworowe. Jednak współczynnik śmiertelności nie różnił się bardzo pomiędzy dwiema grupami: w ciągu całych 25 lat zmarło 180 kobiet z grupy pierwszej (badanej mammografem) i 171 w grupie drugiej. Patrząc jednak na okres całego badania (który był dłuższy niż 25 lat), raka piersi wykryto u 3250 kobiet z grupy pierwszej (zmarło 500) i 3133 kobiet z grupy drugiej (zmarło 505).

Co więcej, autorzy badań twierdzą, że około 20% wykrytych zmian było zupełnie niegroźnych. Innymi słowy, wykryte przez mammografy guzki nie spowodowałyby żadnych problemów zdrowotnych, gdyż nie zawierały komórek nowotworowych.

„Wczesne wykrycie guzków mogłoby przynieść korzyści tylko w środowiskach, w których nowotwory są większe i duża część z nich wiąże się z powiększeniem węzłów chłonnych – wyjaśniają badacze. – Jednak w krajach wysokorozwiniętych rezultaty, które otrzymaliśmy, potwierdzają tezę, że ilość badań mammograficznych powinna być zweryfikowana, gdyż nie są one tak bardzo potrzebne”.

Czy to naprawdę była losowa próba?

Autorzy badań mówią, że kobiety do grup przydzielano losowo. Jednak niektóre osoby ze środowisk medycznych przypuszczają, że po wykonaniu wstępnych badań, pielęgniarki przydzielały do grupy badanej mammografami kobiety z większymi guzkami, aby miały one większe szanse na wyleczenie się z choroby.

„Jeśli okazuje się, że 68% wykrytych podczas mammografii nowotworów było na tyle wyczuwalnych, że można by wykryć je i bez tego badania, to nie ma to sensu” – tłumaczy Marisa Weiss, założycielka strony breastcancer.org. Liczba ta powinna być o wiele mniejsza, jeżeli kobiety zostały rzeczywiście przydzielone losowo. „Pielęgniarki prawdopodobnie wybierały grupy ze względu na to, jaki był wynik badania. Jeśli był kiepski, by zapewnić chorym odpowiednią opiekę medyczną, przydzielały je do grupy badanej mammografem. I dlatego też ta grupa prezentowała gorsze wyniki” – dodaje.

Jednak autorzy badań utrzymują, że pielęgniarki nie odgrywały żadnej roli w przydzielaniu badanych do grup. „Lekarze i pielęgniarki nie mieli żadnego wpływu na to, która z kobiet trafi do danej grupy. To było zadanie koordynatorów badań w każdej placówce medycznej. Niezależnie od wyników kontroli piersi, kobiety w wieku od 40 do 49 lat zostały losowo przydzielone do grup”.

American College of Radiology otwarcie odniosło się do tego stwierdzenia, twierdząc, że przydzielanie do grup nie mogło być losowe: „Próby muszą być losowane za pomocą systemu, który nie wie nic o kobietach, zanim zostaną one przydzielone do konkretnych grup. Tylko wtedy możemy powiedzieć, że próba jest ważna i w pełni losowa. Canadian National Breast Screening Study pogwałciło jednak tę fundamentalną zasadę, gdyż każda z kobiet najpierw została poddana badaniom kontrolnym".

Podczas tych wstępnych badań u części kobiet wykryto guzki (spośród których pewien odsetek stanowiły nowotwory), inne zaś miały wyraźnie powiększone węzły chłonne, co wskazywało na zaawansowanego raka piersi. Przed przydzieleniem do grup badacze wiedzieli, które z nich mają nowotwory nieuleczalne. I to było główne naruszenie, którego dopuścili się autorzy badania. Prawdopodobnie spowodowało to przydzielenie większej liczby chorych kobiet do grupy badanej mammografem, przez co jej wyniki prezentowały się gorzej.

Na to warto zwrócić uwagę

„Nawet jeśli te badania były rzeczywiście przeprowadzane na losowych próbach, wciąż są pewne kwestie warte omówienia. Po pierwsze – badania biorą pod uwagę tylko i wyłącznie wymarzony finał, którym jest wyleczenie z choroby (statystyki mówią tylko o śmiertelności), a nie inne czynniki, jak np. jakość życia. Większość kobiet chciałoby, by zdiagnozowano u nich chorobę we wczesnym stadium, bo dzięki temu mogłyby uniknąć chemioterapii. Mammografia to umożliwia, zatem chociażby z tego powodu nie można jej deprecjonować" – przekonuje Weiss.

Obecnie mamy też lepszą technologię niż wtedy, gdy zbierano dane do tego badania. „Jeżeli rozmawiamy o kobietach w wieku 40-49, które mają obfite biusty, wiadome jest, że mammografia cyfrowa jest dla nich lepsza od analogowej, a to tej drugiej metody używano podczas badań” – dodaje Weiss.

I kolejna sprawa – diagnozy, które mammografy stawiają nieco na wyrost. I kwestia tego, że ponoć ok. 20% diagnoz takich właśnie było. „Nie ma żadnej medycznej definicji mówiącej, co to dokładnie oznacza. Diagnoza na wyrost? To dobrze czy źle? Dziwne sformułowanie – mówi Weiss. – To prawda, że jedna piąta wykrytych przez mammografy guzków może okazać się niegroźna, jednak każdy przypadek musi być oddzielnie zbadany. Nie wszyscy lekarze zgadzają się co do tego, które guzki są »warte« wykrycia, a które z nich nigdy nie spowodowałyby szkody, nawet jeśli pozostałyby niewykryte”.

Przyszłość mammografów

„Sytuacja idealna wyglądałaby tak, że tylko kobiety z konkretnych grup, które są szczególnie narażone na raka piersi, powinny mieć możliwość poddawania się mammografii – wyjaśnia Weiss. – Zmierzamy do takiego stanu rzeczy, jednak na chwilę obecną nie mamy wystarczających informacji odnośnie tego, kto jest najbardziej narażony. Większość osób chorujących na raka piersi nie miało żadnych predyspozycji genetycznych do wystąpienia tej choroby, więc nie istniały żadne przesłanki do tego, by wysyłać je na mammografię”.

"Perfekcyjnie byłoby, gdybyśmy mogli określić, kto powinien być poddany mammografii, a kto nie, jednak standardowe: »proszę iść do lekarza i niech on zadecyduje« nie jest najlepszą poradą, bo nie potrafimy ocenić, kto jest w strefie podwyższonego ryzyka, a kto nie” – dodaje.

Wyniki badań dla „The Britih Medical Journal” zaprzeczają temu, co dotychczas było powiedziane o ważnej roli mammografii. Prawdą jest, że obecnie rzeczywiście efektywność mammografów jest stawiana pod znak zapytania. Nie można stwierdzić jednogłośnie, że badania mammograficzne są korzystne dla każdej kobiety.

Oczywiście ryzyko związane z badaniem mammograficznym jest minimalne – takie samo, jak podczas prześwietlenia szczęki u dentysty czy nogi po złamaniu. W związku z tym Weiss zachęca wszystkie kobiety, aby nie rezygnowały ze swojego corocznego zwyczaju poddawania się mammografii.

„Byłoby bardzo nieodpowiedzialne jednoznacznie stwierdzić, że mammografia nie prowadzi do zwiększenia szans na wygranie z rakiem. Rozmawiamy o najbardziej powszechnym nowotworze, jaki dotyka kobiety i o tym, że jego wczesne wykrycie zwiększa szanse na wyleczenie. Zatem całkiem rozsądnie byłoby korzystać ze wszystkich możliwości, jakie niesie nauka, by móc ustrzec się raka w ogóle, albo chociaż tak inwazyjnych metod jego leczenia, jak chemioterapia” - wyjaśnia.

tekst: Robin Hilmantel

WH

REKLAMA