Czwarty trymestr - jak naprawdę wyglądają początki macierzyństwa?

Czy dziewczynka, czy chłopiec – nie zawsze jest różowo. Poród to koniec ciąży, ale dla kobiety dopiero początek narodzin jako matki.

Czwarty trymestr fot. POLAR

Podczas transmisji ubiegłorocznej gali rozdania Oscarów nie wyemitowano reklamy produktów poporodowych - środki higieniczne dla kobiet według wytycznych stacji i Akademii trafiły do tej samej kategorii, co broń, amunicja, nagość o charakterze seksualnym i treści polityczne. W efekcie reklama w internecie zyskała miliony wyświetleń. I chociaż finalnie, jak można się spodziewać po reklamie, sprzedaje ona produkty, które mają rozwiązać problemy jak za dotknięciem magicznej różdżki, to sam sposób pokazania świeżo upieczonej mamy odbiega od telewizyjnej, ale nie życiowej, normy. Zamiast uśmiechniętych kobiet i okrąglutkich bobasków jest środek nocy, płacz dziecka, nocna lampka, nieporadne człapanie do toalety, syk bólu i „duży” brzuch. Czy tego się spodziewamy po narodzinach dziecka? Coraz więcej kobiet przygotowuje się do tego w szkołach rodzenia czy czytając poradniki, ale to jednak tylko teoria. „Może być to mimo wszystko czas pełen zaskoczenia” – przyznaje położna Izabela Dembińska, autorka książek dla przyszłych i świeżo upieczonych mam.

„Pacjentki często mówią, że nie wiedziały, jak jest to silne doświadczenie” – dodaje Aleksandra Polanowska-Lenart, fizjoterapeutka uroginekologiczna (fizjospot.pl). Wiele kobiet latami wzrusza się lub wzdraga na myśl o własnym połogu, nawet kiedy ich dzieci są już dorosłe.

To nie film

Okres ciąży może toczyć się jak bajka, czarna komedia albo thriller, ale generalnie to kobieta jest w tym czasie postacią pierwszoplanową. Dba o siebie, może bez wyrzutów sumienia odpoczywać i być rozpieszczana przez otoczenie (nawet jeśli wynika to bardziej z troski o dziecko niż o matkę). Wszyscy czekają na punkt kulminacyjny – poród, po którym następuje zwrot akcji: dziecko staje się głównym bohaterem drugiej części filmu. Tracimy wątek kobiety, a w napisach końcowych nie pojawia się informacja, że podczas kręcenia żadna matka nie ucierpiała.

Dopiszmy więc chociaż epilog, który ujawni dalsze losy świeżo upieczonych mam i być może przyszłym rodzicom pozwoli napisać dobry scenariusz początków macierzyństwa.

Czas leczy rany

Według definicji połóg trwa 6-8 tygodni, w zależności od tego, czy poród był siłami natury, czy zakończył się cesarskim cięciem. „To czas, w którym mięsień macicy kurczy się i wraca do stanu i lokalizacji sprzed ciąży, goją się ewentualne rany (rana krocza, po cięciu cesarskim czy miejsce oddzielenia łożyska) i ustaje krwawienie połogowe. Tych zmian dotyczy czas z medycznej definicji, jednak po 9 miesiącach ciąży i narodzinach dziecka zmian jest znacznie więcej – mówi położna, prowadząca blog rodzimy.pl. – Chociażby stan naszego ciała: postawa, mięśnie dna miednicy i brzucha w kontekście ewentualnego rozejścia mięśni prostych, przepuklin. A najważniejsze to zmiany w psychice, emocjach. Mogę śmiało powiedzieć, że połóg tak naprawdę, patrząc wielopoziomowo, to czas trwający do roku od narodzin dziecka. Obkurczona macica z medycznej formułki to nie jest koniec połogu”. Nie jest więc przesadą, gdy połóg bywa nazywany czwartym trymestrem. Przyjmujemy, że ciąża to nie choroba, a poród jest czymś zupełnie naturalnym (choć wiele mam polemizowałoby z oboma twierdzeniami) – nic więc dziwnego, że po opuszczeniu szpitala kobiety próbują nor- malnie funkcjonować, z tym że z dzieckiem u boku. Jednak normalne w tym okresie powinno być raczej odpuszczenie wszystkich obowiązków niezwiązanych z pielęgnacją noworodka i mamy. „Połóg jest dla większo- ści kobiet trudny. Jedne przechodzą go lepiej, drugie gorzej. Wpływ na to ma stan zdrowia, osobiste zasoby, sieć wsparcia społecznego czy doświadczenia z ciąży i porodu. Nie bez znaczenia jest też samo dziecko. Są noworodki, które przesypiają większość dnia, mało płaczą i są dość »proste w obsłudze«. Są też dzieci, które z różnych przyczyn są płaczliwe, wysoko wrażliwe i wymagają praktycznie nieprzerwanego zaangażowania. To wszystko wpływa na to, jak ten czas będzie zapamięta- ny przez mamę zarówno w sferze poznawczej, jak i emocjonalnej” – mówi Agata Głyda, psycholog i psychoterapeuta, prowadząca blog psycholognadiecie.pl.

Pobyt w szpitalu to nie spa, z którego z nowo narodzonym wracamy jak nowo narodzone (do tego od razu udając się na urlop macierzyński – podręcznikowy przykład oksymoronu). Chociaż oglądając filmy czy #instamamy ukryte za różowymi balonikami, można mieć takie wrażenie. „Kobiety jak z reklam, z płaskim brzuchem zaraz po porodzie widuję na pełnych filtrów zdjęciach w social mediach. Na co dzień widzę zwykłe, a tym samym niezwykłe kobiety, które siebie akceptują, które zmieniły priorytety, co zupełnie nie oznacza, że są zaniedbane fizycznie – mówi położna Izabela Dembińska. – Wraz z dzieckiem u wielu kobiet pojawiają się dojrzałość i dystans”.

(Nie) skakać z radości

Nie wiedzieć czemu, płaski brzuch i powrót do wagi sprzed ciąży stał się jakimś symbolem wieńczącym macierzyński sukces, tymczasem jego wygląd nie powinien mieć (przynajmniej w tym okresie) najmniejszego znaczenia. Jedyne, na czym powinno nam zależeć, to żeby był funkcjonalny. To nie znaczy, że nie można ćwiczyć, bo można nawet przed wstaniem z łóżka poporodowego, ale, na litość boską, nie dlatego, żeby przed wyjściem ze szpitala schudnąć, tylko po to, żeby w przyszłości nie mieć ze zdrowiem problemów. Dla ścisłości – w czasie połogu nie są to przysiady i brzuszki, a proste ćwiczenia przeciwzakrzepowe, oddechowe, dna miednicy. „Brzuch po porodzie jest normalny, gdy jest mięk- ki, oddycha, czasem ma rozstępy, ale macica ma prawo jeszcze w pełni nie być obkurczona” – zapewnia położna. Z powrotem do pełnej aktywności nie opłaca się spieszyć. „Poznałam wiele kobiet, które zbyt wcześnie zaczęły biegać, dźwigać, skakać – podkreśla fizjoterapeutka Aleksandra Polanowska-Lenart. – Warto dać sobie czas. Często punktem odniesienia są kobiety, które podziwiamy za szybki powrót do formy. Jednak każda z nas jest inna. Wracajmy do swoich aktywności we właściwym dla nas tempie”. W połogu dozwolone są najwyżej spacery i lekkie ćwiczenia: dźwigać powinno się maksymalnie ciężar własnego dziecka.

Pakiet startowy

Brzuch to niejedyne, co nie znika po porodzie – czasem zostaje jeszcze cała paleta ciążowych i nowych dolegliwości. Ból – już nie tylko stare, dobre rwanie w krzyżu, ale też skurcze macicy przypominające bolesne miesiączki, poturbowane krocze i brzuch po cesarce. Krwawienie (nazwane odchodami połogowymi, żeby było przyjemniej), przy którym obfita miesiączka to słaby żart. Fantomowe kopniaki w brzuchu. Dreszcze i zalewanie się potem. Zalewanie się łzami (nawet jeśli wcześniej nie ruszał nas żaden wyciskacz łez). Zaciskanie zębów z bólu, który odbiera oddech, przy przystawianiu dziecka do piersi. Zmęczenie, które pozwala zrozumieć, dlaczego brak snu jest jedną z najdotkliwszych tortur. A jednocześnie ogromna miłość do oprawcy – noworodka, którego płacz przeniknie wszystkie ściany, by dotrzeć do ucha mamy. Chociaż nawet o tę miłość czasami nie jest od początku łatwo. Instynkt macierzyński nie zawsze jest w pakiecie startowym. W połogu normalne jest odczuwanie sprzecznych emocji: radości, ekscytacji, spełnienia, ale i smutku, lęku, niepewności. Rollercoaster. Jak pomóc młodej mamie, żeby jej nie dokładać? „Każda z nas powinna usłyszeć: »Jesteś wystarczająca, dajesz sobie dobrze radę, z czasem będzie lepiej. Czy mogę Ci w czymś pomóc?«. Natomiast na pewno nie powinna usłyszeć, że przesadza, że histeryzuje, dlaczego płacze i że powinna się cieszyć, bo dziecko ma zdrowe. Nie na miejscu są komentarze dotyczące wyglądu. Zresztą nigdy nie są na miejscu. Wszelkie uwagi typu »powinnaś, musisz, tak trzeba« lepiej zachować dla siebie” – sugeruje psycholog Agata Głyda. Połóg nie ogranicza się do zmian zachodzących w ciele, ale i psychice. „Tak zwany baby blues ma głów- nie związek z nagłymi zmianami hormonalnymi. Ciało kobiety przechodzi prawdziwą rewolucję i dziwne by było, gdyby w żaden sposób nie wpłynęło to na jej nastrój. Do tego dochodzi niewyspanie”.

Jakby tego było mało, narodziny dziecka to jednocześnie narodziny nowej roli kobiety – matki. „Ciąża i narodziny dziecka znajdują się na słynnej liście najbardziej stresujących zdarzeń życiowych – mówi psycholog. – Zapewniające nam spokój ducha poczucie kontroli i sprawczości mogą być w tym okresie obniżone. Tracimy w pewnym sensie równowagę, do której przywykłyśmy”. Wahania nastroju po porodzie, zwane baby blues lub depresją dnia trzeciego (zwykle objawy pojawiają się między 3. a 6. dobą) to doświadczenie około 80% mam. Od depresji poporodowej różni się jednak natężeniem i czasem trwania objawów. 

Choroba ta dotyka ok. 15% kobiet. Jej objawami mogą być: nieprzemijający smutek, lęk, bezsilność, problemy ze snem, apetytem, brak chęci do dbania o siebie i dziecko. Jednak, jak podkreśla Agata Głyda, nie trzeba mieć rozpoznanej depresji, by szukać profesjonalnej pomocy po urodzeniu dziecka. „Muszę przyznać, że świeżo upieczone mamy trafiają do mojego gabinetu niezwykle rzadko. Zazwyczaj całą uwagę skupiają na dobrostanie noworodka, nie swoim. Również ze względów logistycznych trudno im się »wyrwać« na wizytę do psycho- loga czy innego specjalisty. Kiedyś mój ginekolog przyznał, że na wizytę kontrolną po porodzie wiele kobiet zwyczajnie już nie dociera”. Obostrzenia związane z pandemią nie ułatwiają życia nowym rodzicom: wstrzymanie porodów przy obecności partnera, brak możliwości odwiedzin, organiczone wizyty patronażowe położnych i utrudniony dostęp do specjalistów.

W wytycznych związanych z COVID-19 WHO zaleca działania wspierające kobiety w okresie okołoporodowym ze względu na częste występowanie zaburzeń nastroju i ryzyko wystąpienia zaburzeń psychicznych. W ogólnych rekomendacjach WHO dotyczących połogu czytamy, że to najbardziej niebezpieczny okres w życiu rozrodczym kobiety i jednocześnie najbardziej pomijany pod kątem opieki medycznej. „Połóg jest tak samo ważny, jak poród. To, jak oba te procesy będą doświadczone, w dużej mierze wpływa na poczucie swoich kompetencji jako kobiety-matki – mówi Izabela Dembińska. – Czy wejdziemy w nową rolę z mocą czy poczuciem osamotnienia, niezrozumienia, poczuciem ogromnej presji. Poród i połóg w dużej mierze mogą wpływać na decyzje o kolejnej ciąży i na naszą seksualność”.

Nie ma drugiego tak wrażliwego dla przyszłego zdrowia momentu w życiu kobiety. Dlatego nie powinnyśmy wahać się zgłaszać z wątpliwościami do specjalistów, a przede wszystkim mamy obowiązek zadbać o siebie, najlepiej z pomocą najbliższego otoczenia. „To czas, w którym powinnyśmy być dla siebie superwyrozumiałe. Spojrzeć na siebie oczami najbliższej przyjaciółki. Co byś jej powiedziała po porodzie? Wstań, posprzątaj, ugotuj czy odpoczywaj, to czas regeneracji? – podpowiada Polanowska-Lenart.

Home-office 24/7

„Ważne, aby kobieta wiedziała, że ten czas jest jej dany na to, by na nowo nauczyła się siebie w kontekście bycia mamą i swojego ciała. Aby nie dążyła do tego, by wrócić do tego, co było przed ciążą, ale poczuła się pewnie i silnie w swoimi ciele jako nowa kobieta” – mówi fizjoterapeutka.

Odpoczynek to najczęściej powtarzana przez ekspertów rada na ten czas. W historiach poporodowych wieloródek często powtarza się stwierdzenie, że przy pierwszym dziecku nie dawały sobie wystarczająco dużo spokoju, przyzwolenia na leżenie z dzieckiem. Odczuwamy presję, żeby wszystko ogarniać, szybko wrócić do formy, pracy i najlepiej żyć, jakby dziecko niczego w naszym życiu nie zmieniło. Brakuje nam zdrowego egoizmu, by dbać o swoje potrzeby, nie tylko o dziecko. Nie brakuje nam za to mitów w stylu: „Kiedyś to kobiety z dzieckiem przy piersi orały pole” albo pseudoporad: „Wszystko jest kwestią organizacji”, które budują w nas poczucie winy. Wciąż pokutuje wiele przekonań na temat macierzyństwa. 

„Po pierwsze, mit wszechogarniającej Matki Polki, której podstawowym zadaniem jest poświęcenie dla dzieci oraz odłożenie własnych potrzeb na dalszy plan. I przeświadczenie, że to dziecko w tym okresie jest najważniejsze. Co oczywiście jest prawdą, ale nie musi oznaczać, że jednocześnie mama jest zupełnie nieważna” – zapewnia psycholog Agata Głyda. Jednym z nielicznych pozytywnych skutków ubocznych pandemii może być większy udział ojców w początkach macierzyństwa.

„Wielu z nich zostaje na home office i dzięki temu widzą, ile uwagi i pracy wymaga taka opieka nad dzieckiem” – zauważa Aleksandra Polanowska-Lenart. Warto pamiętać o tym, że tylko dobrostan matki jest w stanie zapewnić dobrostan dziecku i całej rodzinie. Tak jak w samolocie: żeby przetrwać, najpierw musisz założyć maskę sobie, a dopiero potem dziecku. Każdej kobiecie byłoby łatwej znieść ten trudny czas, gdyby mogła liczyć chociaż na część tego zainteresowania i wsparcia, którego doświadczała w ciąży. Nawet w sferze opieki medycznej. W końcu ciężarne co najmniej raz w miesiącu są na wizycie kontrolnej u lekarza, robią badania. Po porodzie mamy prawo do 6 wizyt położnej środowiskowej (które, jeśli się w ogóle odbywają, to zwykle skupiają się na dziecku) i zalecenie wizyty kontrolnej u ginekologa po 6 tygodniach. Stan macicy nie daje jednak pełnego obrazu stanu kobiety po ciąży i porodzie. Dlatego powinnyśmy same w razie potrzeby zwrócić się o pomoc do psychologa, doradcy laktacyjnego czy fizjoterapeuty.

Naturalnie trudne

Jednym z najczęstszych i najbardziej bolesnych problemów pierwszych chwil macierzyństwa jest karmienie piersią. Ono, podobnie jak poród, jest czymś naturalnym, co nie znaczy że prostym. „Proces laktacji w dużej mierze zależny jest od procesów emocjonalnych kobiety, ale częste są też problemy z mechanizmem ssania piersi po stronie dziecka – wyjaśnia położna Izabela Dembińska. – Najważniejsza jest ugruntowana postawa kobiety wobec tego, że chce i będzie karmiła piersią, wiedza o fizjologii laktacji i najczęstszych trudnościach, jakie można spotkać. Jeśli karmienie piersią boli – fizycznie lub psychicznie – potrzebne jest wsparcie specjalisty”.

Naprawdę tylko ułamek kobiet nie jest w stanie z jakiegoś powodu wykarmić swojego dziecka, więc jeśli nam na tym zależy, radźmy się ekspertów do skutku. Ostrożnie zaś trzeba podchodzić do dobrych rad bardziej doświadczonych rodziców. „Pomoc mam, cioć i babć może być dobrym wsparciem psychicznym, ale nie zawsze merytorycznym” – podkreśla położna. Jak mówi psycholog Agata Głyda, generalnie rady są OK, jeśli świeżo upieczona mama o nie prosi.

„Największą barierę stanowi tu zwątpienie kobiet we własne kompetencje, bo skoro nie mają doświadczenia, często są przekonane, że powinny słuchać »złotych rad« mam, babć czy innych osób. A one są często »przeterminowane«, bo czasy i zalecenia się zmieniają. Kobiety są dziś wyedukowane, ale niepewne siebie, zwłaszcza przy pierwszym dziecku. Najważniejsze jest budowanie zaufania do siebie i swojej intuicji. Obawy, wątpliwości i strach są normalne. Każda z nas popełni swoje błędy – na tym polega proces uczenia się. Jednak nikt tak dobrze jak mama nie będzie w stanie zaspokoić potrzeb dziecka”.

Happy end

O potrzeby mamy z kolei warto zatroszczyć się jeszcze w ciąży. Takie przygotowanie pomoże przeżyć okres połogu jak najłagodniej. „Przede wszystkim starajmy się zrozumieć ten szczególny okres oraz dajmy sobie prawo do proszenia o pomoc, delegowania zadań, wyrażania swoich uczuć – mówi psycholog. – Noworodek sygnalizuje swoje potrzeby w sposób bardzo głośny, mama niekoniecznie”. Nie we wszystkich kulturach rządzą Matki Polki i może warto się nimi inspirować. „W Chinach np. przez pierwszy miesiąc mama i dziecko nie wychodzą z domu, a teściowa przynosi jedzenie młodej mamie, tak by mogła się regenerować. W Malawi oraz Zimbabwe jest podobnie” – mówi Aleksandra Polanowska-Lenart.

Skoro tworzymy plan porodu, stwórzmy też plan połogu: kto zapewni nam zdrowe, ciepłe posiłki, zrobi zakupy, kto zajmie się starszymi dziećmi, posprząta – tak żeby świeżo upieczona mama mogła leżeć z dzieckiem, poznawać się z nim i regenerować. „Ogromną wartość wnoszą też tzw. kręgi matek – nawet w wersji online. Jak mówi jedno z powiedzeń: do wychowania dziecka potrzeba jest cała wioska. Ta wioska to wsparcie i bezpieczeństwo emocjonalne kobiety” – mówi Izabela Dembińska. Czasem wystarczy jedna zaufana osoba: mama, przyjaciółka, doula. Te ostatnie potrafią profesjonalnie zatroszczyć się o potrzeby mamy, przejść z nią rytuał „otulenia”. Chociaż internet nie zawsze jest dobrym źródłem, to i tam można znaleźć wspierające miejsca. Warto szukać spokoju u Alicji Kost na mataja.pl, autorki „Wspieralnika rodzicielskiego”, oswoić się z połogowymi historiami publikowanymi na Instagramie za sprawą @druzyna_b pod #połógtonormalne lub dołączyć do jednej z grup wsparcia. „Ważna jest też samoakceptacja, bo pociążowe ciało bywa odrzucane przez młode mamy – mówi Agata Głyda. – Promuję podejście, zwane ciałożyczliwością, którą rozumiem jako dobre traktowanie swojego ciała niezależnie od tego, czy nam się aktualnie podoba, czy nie. Warto mu podziękować za to, czego dokonało i co dla nas robi. Spojrzeć na siebie przychylnym okiem, przytulić się i opuścić zbyt wysoko zawieszoną poprzeczkę”.

REKLAMA