Choroby autoimmunologiczne – gdy organizm atakuje własne tkanki

Układ odpornościowy chroni Cię przed wirusami, bakteriami, nowotworami... Dosłownie wtedy zżera wroga. Jednak organizm czasami się myli i zaczyna atakować własne tkanki.

choroby autoimmunologiczne fot. shutterstock.com

Ciągle coś Ci dolega, czujesz się słabo, stale coś Cię boli, a lekarze nie wiedzą, co Ci jest, i wspominają coś o podłożu psychicznym? To może być choroba autoimmunologiczna. Bardzo trudno ją zdiagnozować i leczyć, ale jest to możliwe.

Pierwszą rzeczą, jaką trzydziestoletnia Evelyn robi po przebudzeniu, to sięgnięcie po buteleczkę z propanololem, który ma uspokoić jej kołaczące serce. I jest to dopiero pierwsza z 15 tabletek, które musi zażyć każdego dnia. „Wszystko mam precyzyjnie zaplanowane” – wyjaśnia Evelyn. Oprócz propanololu, przyjmuje też cztery razy dziennie leki na nadczynność tarczycy, dwa różne antybiotyki, których zadaniem jest walka z bakteriami w jelitach, i loperamid przed posiłkami oraz przed snem, by złagodzić biegunkę. „Codziennie rano budzę się i czuję się fatalnie. Boli mnie brzuch i na nic nie mam ochoty” – opisuje swoje życie Evelyn. Stale czuje się zmęczona i musi oszczędzać każdą kalorię energii.

ZOBACZ TEŻ: Gdy brzuch nie daje żyć...

Tak właśnie może wyglądać życie chorego na choroby autoimmunologiczne, zwane także chorobami z autoagresji – czyli takie, gdy układ odpornościowy atakuje komórki własnego organizmu, błędnie uznając je za zagrożenie z zewnątrz. Evelyn cierpi na dwie takie choroby: wrzodziejące zapalenie jelita grubego, w przebiegu którego atakowane są komórki śluzówki jelita, oraz chorobę Gravesa-Basedowa, w której układ odpornościowy produkuje przeciwciała pobudzające tarczycę do nadprodukcji tyroksyny. To właśnie nasilenie tej drugiej choroby powoduje u Evelyn obecne objawy: ból i trudny do zniesienia brak energii. Dzisiejsze życie Evelyn w ogóle nie przypomina tego sprzed kilku lat. Wrzodziejące zapalenie jelit zdiagnozowano u niej, gdy była nastolatką. Konieczne było usunięcie fragmentu jelita. Operacja ustabilizowała stan i Evelyn – dzięki lekom oraz zmianom w stylu życia – mogła w miarę normalnie funkcjonować. „Pracowałam intensywnie, ale miałam na to siłę. Tygodniowo przebiegałam około 35 kilometrów, chodziłam na siłownię i czułam, że mam wszystko pod kontrolą” – opowiada. Wszystko zmieniło się krótko po ślubie w 2015 roku. Przypadkiem zauważyła, że trzęsą się jej ręce. „W końcu nasiliło się to tak, że nie byłam w stanie donieść łyżeczki cukru z cukierniczki do filiżanki – wspomina. – Źle spałam i miałam nerwicę. W ciągu dwóch tygodni schudłam prawie 10 kilogramów”. To klasyczne objawy nadczynności tarczycy, kiedy nadmiar tyroksyny (T4) gwałtownie przyspiesza metabolizm. Przebieg tej choroby bywa bardzo różny. Może miesiącami dawać tylko subtelne objawy, a może też – jak w przypadku Evelyn – zaatakować nagle, z pełną siłą.

Bratobójczy ogień

Do dziś udało się zidentyfikować ponad 70 chorób, u podłoża których leżą zaburzenia autoimmunologiczne. „Schorzenia te dotyczą 3-8% światowej populacji ogólnej, z przewagą płci żeńskiej (78-85% wszystkich chorujących)”. [Choroby autoimmunizacyjne w praktyce lekarskiej, „Pediatria & Medycyna Rodzinna”, 2011]. Wśród tych kilkudziesięciu chorób są i relatywnie często spotykane, jak łuszczyca, reumatoidalne zapalenie stawów czy choroba trzewna, jak i wyjątkowo rzad- kie, na przykład choroba Devica, w której układ odpornościowy atakuje rdzeń kręgowy i nerwy wzrokowe. Objawy chorób autoimmunologicznych mogą być bardzo różne w zależności od tego, który narząd znalazł się akurat na celowniku układu odpornościowego. Prawie co trzecia osoba, która cierpi na jakąś chorobę z autoagresji, cierpi również na jakąś inną tego typu, a – przypomnijmy – osiem z dziesięciu to kobiety. „Układ immunologiczny jest niesłychanie skomplikowanym i sprytnym mechanizmem, zwalczającym infekcje i chroniącym organizm. Zadaniem jego komórek, zwanych limfocytami T i B, jest rozpoznawać i atakować zewnętrzne zagrożenie” – wyjaśnia prof. Lucy Walker, immunolog z University College London. Czasami niestety się mylą i atakują komórki organizmu, który miały chronić. Co sprawia, że się mylą? Profesor Walker wyjaśnia, że przyczyną mogą być geny, jako że takie autoimmunologiczne choroby, jak toczeń czy stwardnienie rozsiane, często są dziedzczone. „Przy pewnych predyspozycjach istotną rolę w rozwoju tych chorób mogą odegrać również czynniki środowiskowe, czyli to, co jesz, gdzie mieszkasz czy jak dużo przebywasz na słońcu. Zazwyczaj jednak jest to kombinacja wielu czynników” – dodaje Walker. Dlaczego kobiety chorują częściej? „To kwestia genów – mówi prof. Walker. – Jak wiadomo, kobiety mają dwa chromosomy X (mężczyźni jeden X i jeden Y), a to właśnie w chromosomie X znajduje się znaczna część genów, odpowiedzialnych za działanie układu odporności”. Wiemy na przykład, że kobiety mają więcej limfocytów T. Co więcej, na układ odporności mają też wpływ hormony płciowe, czyli estrogen i testosteron. Na przykład niektóre kobiety cierpiące na choroby z autoagresji zauważają wyraźną poprawę zdrowia, gdy zachodzą w ciążę.

SPRAWDŹ TEŻ: Probiotyki na nastrój

Kolejka do diagnozy

Gdy ktoś zachoruje na chorobę autoimmunologiczną, zazwyczaj czeka go długa i kręta droga od jednego lekarza do drugiego, dziesiątki badań i mnóstwo cierpienia. Od wystąpienia pierwszych objawów do postawienia właściwej diagnozy mijają często miesiące, a czasami nawet lata. Stephanie Holland, dziennikarka obecnie tuż po trzydziestce, czekała ponad dekadę na ustalenie, że bóle brzucha i dolegliwości ze strony układu pokarmowego to skutek celiakii – choroby, w przebiegu której limfocyty T przesadnie reagują na gliadynę (jedno z białek glutenu) i zaczynają atakować wyściółkę jelita cienkiego. Doprowadza to do powstania przeciwciał przeciwko glutenowi, który od tej pory jest już traktowany jak zagrożenie i zwalczany. Przy okazji obrywa się śluzówce jelita. Gdy Stephanie była jeszcze na studiach, w 2009 roku, objawy – potworne zmęczenie, ból całego ciała, problemy z koncentracją i bezsenność – uznano za symptomy zespołu chronicznego zmęczenia lub anemii. Potem zaczęła się stopniowa utrata wagi. „Prześladowały mnie biegunki, potworne bóle brzucha i wymioty. W końcu bałam się zjeść cokolwiek” – wspomina Stephanie. Tak trafiła na oddział zaburzeń żywienia, gdzie zalecono jej prowadzenie dzienniczka żywieniowego. I to właśnie dzięki temu Stefanie sama zauważyła zależność między glutenem a pogorszeniem stanu. „Odstawiłam gluten i po kilku tygodniach objawy wyraźnie zelżały: przestałam wymiotować i miałam więcej energii. Ponownie poszłam do lekarza, który powiedział: »Rób tak dalej« i stwierdził, że prawdopodobnie mam nietolerancję glutenu, ale nie wspomniał nawet o celiakii”. Zaordynowana własnoręcznie dieta długo trzymała chorobę w ryzach. Jednak dwa lata temu, gdy z partnerem zaczęli starać się o dziecko, ostatni element układanki wskoczył na właściwe miejsce. „Trzy razy z rzędu poroniłam. Rzuciłam się na poszukiwanie możliwych przyczyn i tak trafiłam na informację, że przyczyną problemów z płodnością może być celiakia. Postanowiłam więc się przetestować” – wspomina. Najpierw test z krwi, później genetyczny, w końcu kolonoskopia i gastroskopia – wszystkie potwierdziły diagnozę. Lekarze wyjaśnili Stephanie, jak bardzo musi uważać na nawet najmniejsze ilości glutenu, gdyż celiakia niszczy kosmki jelitowe. Dziś Stephanie zachowuje restrykcyjne środki ostrożności. „Kupiliśmy drugi toster i deskę do krojenia, żeby zminimalizować ryzyko kontaktu z glutenem. Praktycznie też nie jem już na mieście, z rodziną czy ze znajomymi” – mówi Stephanie. Na szczęście po wprowadzeniu tych surowych zasad w końcu doczekali się dziecka. Bez właściwej diagnozy by się to nie udało.

Ciało i dusza

Objawy chorób autoimmunologicznych często są tak dotkliwe, że dotknięci nimi izolują się społecznie. Na to nakłada się jeszcze stres wywołany tym, że inni nie do końca rozumieją, z czym muszą borykać się chorzy. Jako że wiele symptomów jest niewidzialnych, często chorzy są postrzegani nie jak osoby cierpiące, tylko jak ktoś, kto się leni albo marudzi. A taki fałszywy obraz dodatkowo nasila stres i koło się zamyka. Choroba potrafi zrujnować nie tylko życie zawodowe, ale również prywatne. Gdy cierpisz i nie masz na nic siły, nie sprzątasz, stajesz się opryskliwa dla innych, w tym dla dzieci, nie mówiąc już o takich sprawach, jak problemy w sypialni, bo trudno nabrać ochoty, gdy wszystko boli, a Ty marzysz głównie o tym, by w końcu zasnąć – powinna zapalić Ci się czerwona lampka.

Jest nadzieja

Klasyczne podejście jest takie, że choroby autoimmunologiczne leczy się osobno, bo dotyczą zwykle różnych organów, jednak prof. Walker ma nadzieję, że to się zmieni i że w przyszłości na- uczymy się leczyć spektrum, a nie wybiórczo. „Wprawdzie różne choroby mają różne objawy, źródłowa przyczyna – układ odpornościowy nietolerujący własnych tkanek chorego – jest ta sama” – mówi profesor. Być może do leczenia chorób z autoagresji da się wykorzystać odkrycia onkologów. Istnieją terapie, które aktywują układ odporności do atakowania komórek nowotworowych. Być może uda się odwrócić ten proces i osłabić reakcję układu odporności. Na razie jednak Evelyn wciąż musi łykać baterię leków, żeby ustabilizować hormony na tyle, by można było radioterapią zniszczyć część tarczycy i powstrzymać w ten sposób nadprodukcję tyroksyny. Liczy, że po tej terapii będzie mogła wrócić do treningów i do aktywnego życia, które tak kochała. Ma także nadzieję, że kiedyś ludzie zaczną lepiej rozumieć, co to znaczy choroba autoimmunologiczna. „Mam wrażenie, że ludzie nie zdają sobie sprawy, że jeśli gdzieś nie idę, czegoś nie robię albo mówię, że nie czuję się najlepiej i nie przyjdę, nie dramatyzuję i nie próbuję zwrócić na siebie uwagi – ja naprawdę źle się czuję” – zapewnia Evelyn. Miej to na uwadze, gdy następnym razem ktoś Ci powie, że nie ma na nic siły. Bo to może być niedomówienie, a ta osoba może nie mieć siły nawet wstać z łóżka.

REKLAMA