Aspiryna, polopiryna, upsarina... Leków, których głównym składnikiem jest kwas acetylosalicylowy (ASA), jest mnóstwo. „Aspiryna” to przyjęta w Polsce ich wspólna potoczna nazwa, pochodząca od nazwy handlowej pierwszego preparatu z tą substancją.
Zapewne łykałaś aspirynę, gdy byłaś przeziębiona lub bolała Cię głowa. W obu przypadkach lek przynosi ulgę. Ale coraz więcej badań wskazuje, że ten niepozorny, kosztujący grosze lek może mieć dużo więcej zalet, niż Ci się wydaje.
Przez mniej więcej 100 lat kwas acetylosalicylowy stosowany był głównie do leczenia przeziębień, bólu głowy i objawów kaca. Od mniej więcej 20 lat w nagłówkach wiadomości co jakiś czas pojawiają się informacje o nowych zaletach aspiryny. Najpierw zrobiło się głośno o tym, że regularne zażywanie tego leku w małych dawkach chroni przed chorobami serca. A potem nastąpił wysyp innych odkryć.
Dziś wiadomo już, że zmniejsza ryzyko zachorowania na niektóre nowotwory, poprawia pamięć, chroni przed oparzeniem słonecznym, udarem i potrafi usuwać pryszcze, a nawet kurzajki. W końcu zaczynasz się zastanawiać, czy przypadkiem nie pobiec do apteki po zapas na cały miesiąc. Pomysł nie jest zły, jednak pamiętaj, że aspiryna to nie zabawka, tylko prawdziwy lek, co oznacza, że na pewno działa.
Najczęściej na Twoją korzyść, ale w niektórych przypadkach może zaszkodzić. Najpierw zobacz, jaką ma moc, potem sprawdź jej słabsze punkty i – najlepiej po konsultacji z zaufanym lekarzem – idź po ten zapas.
Komentarze