Są wprawdzie rzeczy bardziej irytujące niż bolesne miesiączki, ale nie ma ich znowu tak wiele. Bo okres ma tę wadę, że jest powtarzalny, trwa długo i psuje nam w sumie ponad miesiąc w roku. Poza tym są jeszcze te dwa, trzy dni przed okresem, kiedy często jesteśmy rozdrażnione jak głodne lwice, bolą nas piersi, brzuchy wypychają nam bluzki ze spodni, ale my to mamy akurat gdzieś, bo bardziej skupiamy się na poszukiwaniu tabletek przeciwbólowych.
PRZECZYTAJ TEŻ: PMS - jak poskromić złośnicę
Potem przychodzi ten poranek, kiedy odkrywamy, że oczywiście pudełko z tamponami jest puste, a przecież przysiągłybyśmy, że zrobiłyśmy ostatnio zapas... I zaczyna się jazda. Pożyczanie tamponów czy podpasek, wizyty w toalecie co dwie godziny, sprawdzanie, czy nic nie przecieka, osłabienie, kłopoty z koncentracją i nieodparta ochota, by przebrać się w dres lub pidżamę, zwinąć w kłębek pod kocem i przeczekać.
Niestety, musimy chodzić do pracy czy do szkoły, bo przecież okres to nie choroba. To fizjologia. Normalna rzecz. Kobiety przecież zawsze miesiączkowały, miesiączkują i będą miesiączkować... Otóż wcale nie.
Nie zawsze tak było
Wbrew pozorom regularne miesiączki to coś, z czym kobiety borykać się muszą dopiero od niedawna. „Nasze ciała zostały tak zaprogramowane przez ewolucję, żeby albo być w ciąży, albo karmić malucha – wyjaśnia dr Ulrike Sauer, specjalistka seksuolog i położnik. – Przez wiele stuleci kobiety miesiączkowały rzadko, zazwyczaj też nie dożywały menopauzy”.
Gdy tylko osiągały dojrzałość płciową, zachodziły w ciążę, potem karmiły, potem znów zachodziły w ciążę i tak sześć, siedem, a czasami kilkanaście razy w życiu, bo śmiertelność noworodków była bardzo wysoka.
Uczeni wyliczyli, że współczesne kobiety mają w ciągu życia średnio cztery razy więcej miesiączek niż nasze praprababcie. One miesiączkowały średnio 100 razy w życiu, Ty możesz się spodziewać około 400 okresów.
Chyba że dołączysz do coraz liczniejszego grona kobiet, które skorzystały z osiągnięć nauki i albo zmniejszyły liczbę, albo wręcz całkiem zrezygnowały z menstruacji. Można brać pigułki w systemie ciągłym, można też skorzystać z tzw. minipigułek, zawierających wyłącznie jeden hormon, albo z innych metod antykoncepcji: implantów, zastrzyków czy tzw. spiral (rodzaj wkładki domacicznej).
Wszystkie te metody co najmniej łagodzą nieprzyjemne objawy miesiączki albo sprawiają, że miesiączkuje się znacznie rzadziej (np. tylko cztery razy w roku), albo zatrzymują miesiączkę całkowicie.
Redaktorka brytyjskiej edycji WH przeszła na tzw. schemat ciągły 9 lat temu, żeby złagodzić ciężkie, bardzo obfite okresy. I nie żałuje. Wprawdzie często słyszy, że to „nienaturalne, niezdrowe itd.”, ale przyznaje, że nie widzi żadnych wad tego rozwiązania, tylko zalety. Pozbyła się dolegliwości i jest w dobrej formie przez wszystkie dni w miesiącu.