Podobno Coco Chanel powiedziała kiedyś: „Gdy kobieta obcina włosy, wkrótce zmieni swoje życie”. Skąd pochodzi ta magiczna siła sprawcza przypisywana zmianom fryzury? I czy rzeczywiście jest tak, że za metamorfozą na głowie nadchodzi życiowa rewolucja? A może wewnętrzna chęć zmian przejawia się najpierw nową fryzurą, a później wkracza na inne pola naszej rzeczywistości? To jak: zmiana zaczyna się w głowie czy może na głowie?
Marianna zaczęła trenować balet w wielu czterech lat. I od tej pory zawsze miała długie włosy. Fryzurę dyktowały wymagania sceny – długie loki umożliwiały różnorakie upięcia i koki. Dziewczyna przyznaje, że zawsze lubiła ten wyrafinowany look baleriny. Aż po 32 latach (z których 18 spędziła na scenie teatru) zdecydowała się na artystyczną emeryturę, by podjąć kolejne wyzwanie – studia medyczne. W tym samym czasie dokonała jeszcze jednej radykalnej zmiany: obcięła na krótko swoje piękne, długie włosy. „Zaczęłam iść nową ścieżką, a zmiana fryzury była częścią tej rewolucji” – wyjaśnia Marianna. Bez żalu zapisała się do fryzjera, który skrócił jej bujne loki o 30 cm – z romantycznej baleriny robiąc uroczą chłopczycę. Ścięte kosmyki przekazała fundacji wykonującej peruki dla dzieci walczących z nowotworami. „Nie miałam wrażenia, że coś tracę. Czułam, że chcę wyglądem zamanifestować zmianę, która już dokonała się wewnątrz mnie – mówi. – Byłam gotowa zrezygnować z kariery, która definiowała dotąd moją tożsamość, by sprawdzić, kim będę bez baletu. Zaczęłam od zerwania z zewnętrznym wizerunkiem baletnicy i fakt, że spodobałam się sobie w nowym wydaniu, dodał mi skrzydeł. Poczułam, że w tej wersji też będę sobą”. Może nie każda z nas na skutek ścięcia włosów utwierdzi się w słuszności decyzji o porzuceniu kariery baletnicy na rzecz medycyny, jednak z jakiegoś powodu zdobycie się na odwagę w kwestii zmiany fryzury często jest dla kobiet momentem przełomowym.
Niewolnice własnego wizerunku
To uczucie, gdy włosy akurat idealnie się ułożą – bezcenne. A przecież same włosy nie czują niczego. Część wystająca ze skóry głowy jest już w większości martwa. Mimo to bardzo emocjonalnie podchodzimy do tego, jak wyglądają i co się z nimi dzieje. Jeśli kiedykolwiek próbowałaś zapuścić włosy (nietwarzowa grzywka też się liczy), wiesz, jak wiele cierpliwości pochłania ten proces. Włosy rosną średnio 13 cm rocznie. Potrzeba więc roku, by z boba zrobić półdługą fryzurę. Szybka decyzja o cięciu może więc skutkować długim procesem powtórnego zapuszczania loków. Ale nie tylko z tego powodu kobiety często boją się zmieniać fryzurę. „Od zawsze włosy kojarzyły się z kobiecością, atrakcyjnością, a przecież każda z nas chce podobać się sobie oraz innym” – mówi Martyna Pobuta, psycholog i trycholog z Instytutu Trychologii. Czy boimy się zatem, że niczym biblijny Samson wraz z długimi włosami utracimy swoją moc – moc kobiecości, atrakcyjności, seksapilu? Wszak stereotyp seksownej, długowłosej kobiety mocno zakorzenił się w naszych umysłach. Bywa że wpadamy w pułapkę takiego myślenia, zapominając, że kobiecość i seksualność nie biorą się z długości naszych włosów. Ulegając stereotypom, stajemy się niewolnicami własnego wizerunku. W tej sytuacji zdobycie się na odwagę i dokonanie zmiany może okazać się prawdziwie wyzwalającym doświadczeniem.
Potrzeba zmian
Fryzurę widać natychmiast. Decyduje o tym, jak wygląda twarz, oczy, jakie wywieramy pierwsze wrażenie. To przedstawienie naszego „ja” szerszej publiczności. Dlatego rewolucje na głowie świadczą raczej o potrzebie zmiany w życiu i o samopoczuciu, a nie o wpływie trendów. Oczywiście nie jest tak, że zabieg fryzjerski ma decydujący wpływ na nasze dalsze losy. Świadczy raczej o podjęciu próby oderwania się od tej wersji siebie, jaką znałyśmy do tej pory. Ta jedna, pozornie nieznacząca zmiana może pomóc nam odejść od męczącego już schematu: „Co rano jem owsiankę, w biurze jestem 15 minut przed czasem, w niedzielę jeżdżę na obiad do rodziców i od lat mam długie włosy” albo: „Przed pracą wyprowadzam psa na spacer, po pracy dzwonię do córki i raz na dwa miesiące farbuję siwe włosy”. Często mamy dość tej rutyny, ale brakuje nam odwagi, by zmienić swoje życie. Ścięcie włosów albo inna mocna zmiana na głowie pozwalają sprawdzić, jak to jest zrobić coś radykalnego, poniekąd ryzykownego, ale jednak wciąż życiowo bezpiecznego. W trudnych chwilach odważna metamorfoza fryzury może ośmielić do kolejnych zmian w życiu. To mały test na inną wersję siebie. I sprawdzenie, czy to „nowe” jest naprawdę takie przerażające. Może ścięcie włosów i zerwanie z wizerunkiem grzecznej dziewczynki zaowocuje zmianą nudnej pracy w biurze? A zrobienie z siwych włosów supermodnych, zadbanych srebrnych pasemek doda odwagi, żeby poznać nowych ludzi, nawet jeśli dawno temu skończyłyśmy studia? Rewolucja na głowie może być kamyczkiem, który poruszy lawinę kolejnych, coraz większych zmian w naszym życiu. Z drugiej strony, zmiana fryzury bywa także metodą odreagowania pewnych wydarzeń, sposobem na odcięcie się od zmian, które już miały miejsce.
SPRAWDŹ: Co szkodzi włosom?