Na pozór sprawa wygląda bardzo interesująco. Mamy bowiem do czynienia z pierwszym w historii badaniem z udziałem ludzi, które czarno na białym pokazuje skuteczność kriolipolizy. I to skuteczność naprawdę konkretną, ponieważ spowodowała ona miejscową redukcję tkanki tłuszczowej aż o 29%. Bomba, prawda?
Zanim jednak popadniemy w hurraoptymizm, uporządkujmy nieco informacje. Kriolipoliza jest jednym z rodzajów lipolizy - procesu uwalniania tłuszczu, zmagazynowanego w postaci trójglicerydów w adipocytach, czyli komórkach tłuszczowych. Zachodzi ona w sposób naturalny, ale można też wywoływać ją sztucznie, co już od wielu lat wykorzystuje medycyna estetyczna.
Żeby uwolnić wspomniane trójglicerydy, trzeba uszkodzić adipocyty, w których są przechowywane. I robi się to na wiele różnych sposobów: „Wstrzykując odpowiednią substancję chemiczną, niszcząc ściany komórek tłuszczowych przy pomocy ultradźwięków czy wykorzystując ich wrażliwość na wysoką albo niską temperaturę” – mówi dr Marek Wasiluk, specjalista medycyny estetycznej.
Więcej o samej lipolizie dowiesz się z poświęconego jej artykułu.
Ten ostatni sposób określa się właśnie mianem kriolipolizy. I mimo faktu, że mamy do czynienia dopiero z pierwszym w historii badaniem z udziałem ludzi, które potwierdza jej skuteczność, to jest z dobrymi efektami stosowana już od około 10 lat.
„W opisywanym badaniu zastosowano wstrzykiwanie drobno skruszonego lodu. To jest pewnego rodzaju nowość, ponieważ do tej pory stosowano głównie schładzanie skóry poprzez umieszczanie jej w specjalnym urządzeniu. Na podstawie wieloletniego doświadczenia oceniam jednak, że skuteczność obu tych metod jest podobna” – mówi dr Marek Wasiluk.
Specjalista dodaje, że każda z nich ma swoje plusy i minusy. Wstrzykiwanie lodu umożliwia działanie punktowe i tym samym precyzyjne dotarcie do trudno dostępnych miejsc, takich jak część ud nad kolanami, czy podbródek.
Z drugiej jednak strony ta metoda jest obarczona ryzykiem gorszej kontroli, ponieważ zabieg przy pomocy urządzenia można przerwać w każdej chwili, a raz wstrzyknięty lód pozostaje pod skórą do rozpuszczenia. Urządzenia do kriolipolizy działają też z wykorzystaniem wyższej temperatury, która mieści się w przedziale 0-10°C. Przekłada się to na mniejsze ryzyko potencjalnych skutków ubocznych, jak np. odmrożenia i przedłużająca się opuchlizna.
Czytając doniesienia o cudownej metodzie, która pozwala schudnąć, trzeba też przede wszystkim pamiętać, że tłuszcz uwolniony z adipocytów, choć rzeczywiście częściowo znika w miejscu wykonania zabiegu, to jednak nie wyparowuje całkiem z organizmu. Zaczyna wtedy krążyć we krwi i jeśli nie zostanie zużyty, odłoży się w innym miejscu. Dlatego w okresie po kriolipolizie trzeba zadbać o wytworzenie deficytu kalorycznego, aby uwolnioną tkankę tłuszczową rzeczywiście zużyć.
Ekspert: dr Marek Wasiluk, specjalista medycyny estetycznej, właściciel warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium, autor eksperckiego bloga marekwasiluk.pl i książki „Medycyna estetyczna bez tajemnic”.
Źródło:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8462637/