Postanowiłyśmy sprawdzić, co stoi za doktorskim tytułem, który często – choć nie zawsze – jest eksponowany w nazwie marki. Czy to tylko marketingowy zabieg, polegający na budzeniu zaufania klientek? Przecież poza stopniem naukowym doktor w powszechnej świadomości oznacza lekarza. Na ile tytuł naukowy jest tu traktowany jako zobowiązanie dla marki: do poszukiwania nowych rozwiązań, prowadzenia badań, dbałości o jakość? I czy rzeczywiście jej produkty można obdarzyć zaufaniem?

dr Irena Eris
Doktorat z farmacji zdobyła na Uniwersytecie Humboldta. Dr Irena Eris jako jedyna polska marka jest członkiem elitarnej organizacji Comité Colbert, zrzeszającej najbardziej luksusowe brandy świata, jak Chanel, Cartier czy Louis Vuitton.
Siedem patentów na zdrową skórę
Joanna Łodygowska, szefowa działu PR w Dr Irena Eris, nie zgadza się, by tytuł naukowy właścicielki traktować jako zabieg marketingowy. „W żadnym wypadku!” – zastrzega. I dodaje, że choć dziś przedsiębiorstwo zatrudnia około tysiąca osób, a w ofercie ma kilkaset rodzajów kosmetyków produkowanych w ilości 30 mln sztuk rocznie, to startowało 36 lat temu jako mała, rodzinna firma. Założyła ją dr Irena Eris, wówczas trzydziestokilkuletnia, wraz z mężem Henrykiem Orfingerem, i początkowo zatrudniali zaledwie jedną osobę! Dzisiaj Dr Irena Eris to nie tylko kosmetyki eksportowane do 50 krajów na świecie – ideą marki jest holistyczne podejście do pielęgnacji zarówno ciała, jak i ducha. Stąd wzięły się Kosmetyczne Instytuty Dr Ireny Eris w wielu polskich miastach oraz trzy hotele SPA: na Wzgórzach Dylewskich, w Krynicy-Zdroju i Polanicy-Zdroju. Ten sukces byłby niemożliwy do osiągnięcia bez fachowej wiedzy właścicielki, nic więc dziwnego, że jej oczkiem w głowie jest Centrum Naukowo-Badawcze Dr Irena Eris.
To prawdziwy ewenement – firma jest jedynym producentem kosmetyków w Polsce i jednym z niewielu w Europie, posiadających taki ośrodek. „Dzięki temu jest w stanie prowadzić bardzo zaawansowane badania metodami in vitro, in vivo i ex vivo – mówi Łodygowska. – Odbywają się one pod kierunkiem lekarzy dermatologów, farmaceutów, biologów, biologów molekularnych i chemików ze stopniami naukowymi. Ich wyniki są prezentowane na międzynarodowych konferencjach i publikowane w czasopismach naukowych, również tych z tzw. listy filadelfijskiej, czyli grupy ustalone patentami, które mają zastosowanie w kosmetykach.
Wprowadzenie do sprzedaży linii Telomeric zbiegło się w czasie z wręczeniem Nagrody Nobla amerykańskim badaczom za badania nad telomerami. Dzięki kremom z tej serii telomery, czyli fragmenty DNA, znajdujące się na końcach chromosomów w komórkach, są utrzymywane w dobrym stanie, co wyraźnie opóźnia procesy starzenia. Dr w nazwie marki to zdecydowanie nie jest puste słowo, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę m.in. fakt, że to w kosmetykach Dr Irena Eris po raz pierwszy zastosowano kwas foliowy czy witaminę K. „Ale nie tylko – mówi Łodygowska. Wykonujemy jako jedni z nielicznych badania bezpieczeństwa produktu dla skóry w warunkach in vitro na modelu naskórka 3D” – podkreśla.
Marka wciąż się rozwija. Najlepszym przykładem jest najnowsze osiągnięcie naukowe, czyli wykrycie aktywatora kanałów potasowych w mitochondriach komórek skóry. Co to oznacza? Aktywowanie kanałów powoduje wybudzenia komórek ze stanu uśpienia. W połączeniu z koloidalnym peptydem złota kremy z linii Authority (189-335 zł) zapewniają spektakularne, natychmiastowo zauważalne odmłodzenie skóry oraz liftingujące uniesienie powieki, które przywraca wypoczęty i promienny wygląd twarzy. Taki efekt był poprzedzony sześcioletnimi badaniami prowadzonymi we współpracy z Instytutem Nenckiego Polskiej Akademii Nauk.
ZOBACZ: Spersonalizowane kosmetyki - pielęgnacja w punkt