Według danych z raportu PMR sektor kosmetyków naturalnych w Polsce w 2018 roku był wart 0,9 mld zł, co stanowi blisko 4% całego rynku. I choć nadal jesteśmy w tyle za naszymi zachodnimi sąsiadami, warto zaznaczyć, że cały czas rozwijamy się w dobrym tempie. Świetnie widać to na przykładzie poszerzania asortymentu w drogeriach. Jeszcze kilka lat temu naprawdę trudno było znaleźć na półkach produkty z tego sektora. Dziś bez problemu skompletujemy kosmetyki do pielęgnacji, robiąc zakupy stacjonarnie.
Organiczne vs naturalne. Czym się różnią?
Choć terminy „naturalny” i „organiczny” bywają w przemyśle kosmetycznym używane zamiennie, nie znaczą tego samego. Ich wspólnym mianownikiem jest korzystanie z naturalnych (czyli niesyntetycznych) składników, jak olejek jojoba czy wyciąg z wiesiołka. I o ile określenie „naturalny” faktycznie odnosi się do każdego kosmetyku, którego składniki nie powstały w laboratorium, o tyle „organiczny” musi spełnić surowsze kryteria. Ogromną uwagę poświęca się tu bowiem samemu procesowi uprawy składników roślinnych – powinny wzrastać bez udziału genetycznych modyfikacji, środków chwastobójczych, pestycydów czy nawozów syntetycznych. Nie wolno też dodawać do nich barwników, sztucznych aromatów czy nanocząsteczek, o parabenach, siarczanach i silikonach nie wspominając. Surowce pochodzenia zwierzęcego muszą być wytworzone w drodze naturalnej produkcji przez żywe zwierzęta (mleko, miód), a produkt i jego komponenty nie mogą być testowane na zwierzętach. Produkcja kosmetyku organicznego nie powinna niekorzystnie oddziaływać na środowisko, a opakowanie musi być ekologiczne i biodegradowalne.
Czy kosmetyk opisany jako organiczny na pewno taki jest?
„W polskim prawie brakuje regulacji dotyczących oficjalnej definicji kosmetyku naturalnego. Ogólnie można przyjąć, że jest to produkt stworzony ze składników naturalnych, pozyskanych z poszanowaniem dla środowiska – tłumaczą dziewczyny z PiggyPeg. – Producent nie ma jednak obowiązku trzymania się tych wytycznych, nie musi też podawać stężeń procentowych użytych składników, a co za tym idzie – w skrajnych sytuacjach może nazwać każdy kosmetyk, który zawiera składnik naturalny, np. ekstrakt roślinny, kosmetykiem naturalnym. Powstaje zjawisko, które nazywamy greenwashingiem”. Przed kupnem kosmetyku dobrze jest więc upewnić się, czy ma on certyfi kat potwierdzający jego etyczną produkcję i skład. Najbardziej wiarygodne znaki to: Cosmos, Ecocert, Natrue oraz the Soil Association. Choć wymienione certyfikaty nieco różnią się wytycznymi, wszystkie dbają o to, by przyznawać swe błogosławieństwo jedynie kosmetykom produkowanym w etyczny sposób, z organicznych surowców. „Ale uwaga! Nie wszystkie marki z dobrym składem decydują się na certyfikat z powodu ogromnych kosztów uzyskania takiego wyróżnienia, zwłaszcza że większość z nich jest przyznawana tylko na określony czas”.
ZOBACZ: Jaki kwas, na jaki problem skórny - odpowiada ekspert
Komentarze
~Donata, 2020-11-17 21:56:28
~Martyna8, 2019-12-02 20:14:36
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?