Zdjęcia jedzenia: wpływ na zgrabną sylwetkę

Jeden obraz jest wart więcej od tysiąca słów. Czy podobnie jest w przypadku kalorii? Pytamy psychologa, czy od patrzenia na zdjęcia apetycznych potraw też można przytyć i dlaczego niektóre fotki wywołują silniejsze uczucie głodu niż inne.

 

Jeszcze niedawno strony internetowe poświęcone jedzeniu zawierały głównie suche przepisy. Teraz wprost ociekają pięknie wykonanymi zdjęciami potraw. Pełne są ich również media społecznościowe, blogi i portale internetowe. W serwisie Pinterest zdjęcia potraw są dwa razy bardziej popularne od modowych. W telewizji śniadaniowej rano gotują kucharze zawodowi, a wieczorem o zwycięstwo w programach kulinarnych walczą amatorzy. Na każdym kroku mówimy o jedzeniu, oglądamy je – praktycznie nie możemy się od niego uwolnić. Pytanie: czy bez konsekwencji?  

Sycenie oczu fotografiami jedzenia w pierwszej chwili wydaje się nieszkodliwe, ale naukowcy uważają, że może mieć negatywne następstwa. „Ten mechanizm jest dość dobrze przebadany i badacze nie mają większych wątpliwości, że oglądanie pięknie pokazanego jedzenia pobudza apetyt.

Podobny proces zachodzi w przypadku reklam, z tą różnicą, że tam najczęściej potrzebę zaspokaja konkretny produkt pokazany w czasie emisji, a w przypadku zdjęć żywności cała kategoria jedzenia. Wizerunek apetycznego deseru najprawdopodobniej pobudzi ochotę nie tylko na to konkretnie danie, ale na słodycze ogólnie” – mówi dr Anna Januszewicz ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, założycielka Instytutu Psychodietetyki we Wrocławiu.

Im bardziej apetyczne jedzenie na zdjęciu, tym mocniejszą reakcję wywołuje. Dr Deirdre Barrett, psycholog ewolucyjny z Harvard Medical School’s, wyjaśnia, że nasz pociąg do żywności, która wygląda na bardzo kaloryczną, jest mocno osadzony w prehistorycznych czasach, gdy jedzenie było trudno dostępne. Takie spostrzeżenie idzie w parze z badaniami marketingowymi prowadzonymi przez amerykańską firmę 360i, z których wynika, że ludzie najchętniej dzielą się w internecie zdjęciami deserów. 

 

Czasopismo naukowe „The Journal of Neuroscience” donosi, że oglądanie takich fotografii aktywuje w mózgu ośrodek nagrody, a kobiety, u których ta reakcja była najmocniejsza, po przejrzeniu pokazanych im obrazów żywności zjadały najwięcej kalorii.

Z kolei badania opublikowane w piśmie „Obesity” pokazały, że zdjęcia podnoszą poziom greliny, hormonu głodu, nawet jeśli pokazywano je tuż po zjedzeniu posiłku. Co ciekawe, na zdjęcia możemy reagować nawet intensywniej niż na prawdziwe jedzenie. Belgijscy naukowcy spostrzegli, że kobiety oglądające zdjęcia czekolady zjadały później więcej niż te, które sadzano przed talerzem z prawdziwą czekoladą.

Wśród osób najbardziej narażonych na wpływ fotografii jedzenia są te na diecie - wynika z doniesień pisma „Appetite”. „Niektóre kobiety oglądają te zdjęcia na tej samej zasadzie, jak inne media społecznościowe: dla rozrywki, inspiracji, żeby na chwile oderwać się od obowiązków” - mówi psycholog dr Susan Albers, autorka książki o świadomym jedzeniu. – Jednak inne, często będące na restrykcyjnych dietach, spędzają na oglądaniu jedzenia godziny. Chcą w ten sposób wirtualnie zaspokoić żądzę jedzenia”.

Niestety, w ten sposób trudno się nasycić. „Jedzenie nigdy nie miało być doświadczane z wyłącznie wizualnej perspektywy. Gdy już je widzimy, chcemy sprawdzić, jak smakuje. Samo patrzenie jest dalece niewystarczającym doświadczeniem” – mówi antropolog, dr Amy Sousa. 

 

No dobrze, trochę postraszyliśmy, ale na szczęście nie musisz blokować znajomych i całkowicie odcinać się od mediów (choć oczywiście umiar w dawkowaniu sobie wizualnych bodźców jest jak najbardziej wskazany). Podstawą odporności na wywoływany przez nie efekt jest wewnętrzna motywacja do jedzenia.

„Wypływa ona z fizycznego poczucia głodu. Kiedy nauczymy się jeść głównie wtedy, gdy pojawia się głód i dostrzeżemy, że jedzenie nie smakuje tak dobrze, kiedy jesteśmy syci, jest szansa, że przyzwyczaimy się do jedzenia, kiedy tego potrzebujemy. Taki mechanizm świetnie funkcjonuje u dzieci, ale potem ulega rozregulowaniu, gdy jesteśmy nieustannie wystawiani na pokusę jedzenia. Widzimy je dookoła, zajadamy stresy, ktoś nas czymś częstuje, a my przecież nie możemy odmówić” - mówi dr Januszewicz.

Pociesza jednak, że odporność na te pokusy to umiejętność, którą można do pewnego stopnia wyćwiczyć – nazywa to treningiem świadomego apetytu. „Odporność na zewnętrzne wpływy można trenować, jedząc uważnie i wsłuchując się w swoje potrzeby”. Dlatego gdy poczujesz głód, nie siadaj od razu do stołu. Pomyśl, kiedy ostatnio jadłaś i czy możesz być już naprawdę głodna. Zastanów się, czy ta potrzeba nie wynika czasem z emocji, które właśnie odczuwasz. 

 

Może szef dał Ci w kość i chcesz to odreagować? Świadome jedzenie możesz też wesprzeć prostymi taktykami. Gdy poczujesz, że jesteś głodna, a teoretycznie jeszcze nie powinnaś mieć ochoty na posiłek, spróbuj się przejść. Badania pokazują, że szybki spacer lub bieg (na dobrą sprawę może to być dowolna aktywność fizyczna) pomaga odpędzić głód, oczywiście pod warunkiem, że jest on emocjonalny, a nie fizyczny. Wysiłek pomaga też kontrolować się przez trzymanie w ryzach ośrodka nagrody.

„Journal of Applied Physiology” informuje, że u ludzi, którzy przez godzinę jechali na rowerze, ta część mózgu reagowała o wiele słabiej. Pamiętaj, żeby się wysypiać. Odpowiednia ilość snu (7-8 godzin) pomoże Ci w ciągu dnia panować nad apetytem, bo łatwo zauważyć, że kiedy dopada nas wilczy głód, odporność na pokusy związane z jedzeniem bardzo spada. Nie bądź zbyt restrykcyjna i czasem sobie odpuść.

„Mechanizm zero-jedynkowy nie sprawdza się w kontroli apetytu i prędzej czy później przeważnie poddajemy się pokusie” - wyjaśnia dr Januszewicz. Dlatego co jakiś czas pozwól sobie na kontrolowane odstępstwo od codziennego menu. No i pod żadnym pozorem tego potem nie żałuj.  

 

We władzy kalorii

Dr Deirdre Barrett wyjaśnia, dlaczego niektóre zdjęcia wywołują u nas ślinotok o wiele mocniej niż inne.

Rozmiar ma znaczenie

Bardzo duże zbliżenia, na których świetnie widać strukturę jedzenia, np. dziury w serze czy chlebie, nie są przypadkiem. Wywołują one poczucie bliskości, namacalności, dzięki nim masz z jedzeniem kontakt niemalże intymny, jesteście tylko we dwoje. Określenie food porn w takiej scenerii nie wydaje się specjalną przesadą.

Każda kaloria się liczy

Ważne, żebyś – widząc jedzenie – przez skórę czuła, że możesz się nim najeść. Kombinacja tłuszczu i węglowodanów oznacza mnóstwo kalorii i błogie uczucie zadowolenia, które rozleje się tuż po posiłku.

Zdjęcia z błyszczykiem

Jesteśmy wrażliwi zwłaszcza na widok tłuszczu, ponieważ jest najbardziej kalorycznym składnikiem posiłków. Dlatego tak mocno działają zdjęcia błyszczące się od gęstego oleju czy roztopionego sera.

Chrupiąca skórka

Smak to także zapach i faktura jedzenia. Patrząc na fotografię, bez trudu wyobrazisz sobie, jak wypieczona skórka chrupie Ci w ustach. A potem zrobisz się głodna.  

WH 05/2016

REKLAMA