Lista obciążeń dla środowiska, wynikająca z transportu towarów, jest dłuższa niż książki Katarzyny Bondy. Te przemierzające tysiące kilometrów niezliczone statki, samoloty, pociągi i ciężarówki naprawdę mogą odbierać apetyt. Może warto przemyśleć lokalne zakupy, tym bardziej że pandemiczna recesja każe rozumowi stawiać na lokalnych producentów i lokalny rynek.
Minikiwi
Kiwi jest symbolem Nowej Zelandii, która zresztą wcale nie jest ich ojczyzną, ale to właśnie tam, na początku XX wieku, zaczęto je hodować na skalę przemysłową. Faktycznie kiwi pochodzi z Azji – ma nawet swoją biologiczną nazwę, która wskazuje prawdziwych rodziców: „agrest chiński” – więc, jak widać, pełna egzotyka. I tu na scenę wkraczają, cali na biało, naukowcy ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, którzy wyhodowali naszą odmianę minikiwi i nazwali ją – nomen omen – Bingo. Te prawdziwe superfoods nie dość, że mają wszystkie zdrowotne zalety oryginału, to jeszcze gładką skórkę i wielkość winogrona, więc można je garściami zajadać. Polskim zagłębiem minikiwiowym są Chobienice w Wielkopolsce, a potentatem w hodowli firma MiniKiwi Farm, za którą trzymamy kciuki. A same owoce można kupić w sieci lub np. w Lidlu.
Wino
Mimo że Polska słynie raczej z mocnych alkoholi, wódek i nalewek, to tradycje uprawiania winorośli sięgają u nas XII wieku. Nacjonalizacja przemysłu monopolowego za komuny zabiła prywatne winiarstwo, które dopiero od 30 lat zaczyna się odradzać. W ewidencji firm wytwarzających wino w Polsce wpisanych jest ponad 200 producentów, ale specjaliści twierdzą, że spokojnie można podwoić tę liczbę, doliczając niezarejestrowane, małe, ekologiczne winnice. Oczywiście z winami jest być może tak jak ze słynnymi trawnikami na Wimbledonie: same rosną, tylko trzeba je regularnie podlewać i kosić przez 100 lat. Skoro jednak Niemcy z klimatem zbliżonym do naszego mogą robić wybitne białe wina, to dlaczego my nie mielibyśmy? W sieci można znaleźć mapę polskich winnic – wyszukajcie najbliższą i wybierzcie się na degustację. To może być początek pięknej przyjaźni.
Topinambur
Słonecznik bulwiasty, czyli właśnie topinambur, pochodzi z Ameryki Północnej, gdzie do dzisiaj dziko rośnie. W Polsce pojawił się już około 1730 roku, ale koleje losu miał zmienne. Najpierw go jedliśmy, potem został paszą, a do łask powrócił w czasie II wojny światowej, gdy okazało się, że świetnie zastępuje ziemniaki (skądinąd ma więcej od nich wit. B1 i żelaza). Po wojnie znowu o nim zapomniano, a od niedawna powraca w chwale dzięki modzie na wegeterianizm i ekohipsterom. I bardzo dobrze, bo obniża poziom cukru we krwi i cholesterol, reguluje ciśnienie i ma działanie przeciwnowotworowe. Do tego obłędny, lekko orzechowy smak. Gospodarstwo rolne Topinambur z Józefowa w Wielkopolsce jest jednym z ok. 150 producentów tego warzywa w Polsce i choć nie ma problemów ze zbytem, to import jest poważną konkurencją. W sklepie lub na targu warto dopytać, skąd pochodzi nasz topinambur i wybrać ten polski – Albik.
Soczewica
To jedna z najstarszych roślin strączkowych, uprawiana już w neolicie. Teraz 80% światowego rynku należy do Kanady, Indii, Turcji i USA, a w Europie rządzą Hiszpania i Francja. W Polsce traktowana jest raczej jako uprawa alternatywna, co nie znaczy, że nie mamy tutaj sukcesów. Udało się nam np. wyhodować polskie odmiany soczewicy – Tina, Anita i Izka – które zostały wpisane do Rejestru Oryginalnych Odmian Warzywnych. Ale obsiewamy oczywiście też inne odmiany. Sprawdź na stronie polskikoszyk.pl.
ZOBACZ TEŻ: Układ odpornościowy - co jeść, żeby nie chorować?
Komentarze
~Marta Kowalewska, 2020-12-20 10:50:45
~konia, 2020-12-19 16:06:22
~Witek, 2020-12-07 22:25:52
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?