Na początek małe wyliczenie: maliny zawierają witaminy C i E (naturalne antyoksydanty), witaminy z grupy B: B1, B2, B6, kwas foliowy, potas, wapń, fosfor, magnez i żelazo, jak czytamy na stronie Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej (NCEŻ).
Ale to nie koniec, w malinach znajdziemy też związki zwane „fitaminami”. Słyszałyście o czymś takim? To są substancje, które wspomagają różne funkcje fizjologiczne w naszym organizmie i działają jako antyoksydanty. Jest ich ponad 8000 (zbadanych), przy czym najpopularniejsze to flawonoidy, antocyjany, fitoestrogeny czy karotenoidy.
Maliny zawierają też kwasy organiczne - cytrynowy, jabłkowy, salicylowy, a także ponad 100 olejków eterycznych, które nadają im niepowtarzalny aromat. Wpływają świetnie na trawienie ze względu na wysoką zawartość błonnika (na 100g/6,7g błonnika). Nie trzeba się też specjalnie bać ich kaloryczności - 100g zawiera zaledwie 33kcal.
Na co działają te wszystkie składniki?
- Otóż maliny, na przykład, potrafią przeciwdziałać zakażeniom układu pokarmowego wywołanym przez bakterie helicobacter pylori (zakażenie może prowadzić do zapalenia błony śluzowej żołądka, choroby wrzodowej żołądka lub dwunastnicy, a nawet do raka żołądka).
- Badania wykazują, że kwas elagowy zawarty w malinach wspomaga naprawę uszkodzeń struktur DNA na skutek oddziaływania wolnych rodników. To z kolei zapobiega namnażaniu się komórek wadliwych, będących prekursorami guzów nowotworowych.
- Maliny wspierają układ krwionośny, a dokładnie poprawiają działanie śródbłonka naczyń krwionośnych. A dzieje się tak za sprawą opisanych wcześniej „fitamin”, takich jak antocyjany.
- Powinni je jeść chorzy na cukrzycę, ponieważ garbniki oraz błonnik w nich zawarte sprzyjają lepszej kontroli poziomu cukru we krwi. Owoce te charakteryzują się niskim indeksem glikemicznym (GI).
- Doświadczenia na myszach wykazały, że owoce malin chronią wątrobę i przeciwdziałają niealkoholowemu jej stłuszczeniu.
- Działają przeciwzapalnie, napotnie i przeciwgorączkowo, o czym wiedziały już nasze babcie i prababcie serwując nam w dzieciństwie sok z malin na przeziębienie, zamiast leków z apteki. Ich działanie przeciwzapalne wykorzystywane jest też w łagodzeniu objawów zapalenia stawów.
- Działają korzystnie na mikrobiotę jelitową, W badaniach wykazano, że maliny redukują ilość bakterii niekorzystnych, a stymulują rozwój bakterii pożytecznych, co może być powiązane z prewencją otyłości i niektórych dietozależnych chorób przewlekłych.
- Spowalniają starzenie. Jak wiemy za starzenie się skóry odpowiadają przede wszystkim wolne rodniki uszkadzające struktury komórkowe. Dzięki bogactwu wolnych rodników maliny pomagają uruchamiać procesy naprawcze. Zawartość witaminy C - jednego z głównych przeciwutleniaczy wspomaga produkcję kolagenu w skórze.
Maliny można stosować także zewnętrznie w postaci naturalnej maseczki. Ale naprawdę niezwykłe działanie ma olejek z pestek malin otrzymywany w procesie mechanicznego tłoczenia na zimno. Zawiera niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe – kwas linolowy (Omega-6) oraz kwas alfa-linolenowy (Omega-3) wykazuje działanie nawilżające i uelastyczniające skórę. Poza tym pobudza produkcję kolagenu i elastyny, wzmacnia barierę lipidową naskórka, działa regenerująco i przeciwzapalne (sprawdza się w walce z trądzikiem), neutralizuje wolne rodniki, odpowiedzialne są za starzenie się skóry, hamuje produkcję melaniny, dzięki czemu zapobiega powstawaniu przebarwień skóry, dzięki zawartym w nim filtrom UV, jest naturalnym blokerem słonecznym.
Źródło: zdrowie.pap.pl