Nauka stojąca za liczeniem kalorii nie należy do najnowszych. Opiera się na badaniach prowadzonych w drugiej połowie XIX wieku przez amerykańskiego chemika Wilbura Atewatera, którego odkrycia są podstawą dietetyki aż do dziś. Problem w tym, że od jakiegoś czasu przestały być traktowane tak bezkrytycznie, jak do tej pory.
W 2013 roku na zjeździe American Association for the Advancement in Science grupa naukowców ogłosiła wyniki badań, z których wynika, że cyfry widniejące na opakowaniach żywności mogą różnić się od faktycznej zawartości kalorii nawet o kilkadziesiąt procent.
Poza tym tradycyjny sposób liczenia kalorii nie uwzględnia gotowania czy trawienia. „Pod wpływem wysokiej temperatury znacznie zwiększa się strawność żywności i organizm jest w stanie przyswoić z niej więcej energii” – wyjaśnia dr Marek Szołtysik, dietetyk z Wydziału Nauk o Żywności Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Różnica może być spora, bo z badań prowadzonych przez profesora Richarda Wranghama, antropologa z Harvard University, wynika, że myszy karmione wyłącznie jedzeniem poddanym obróbce termicznej przybrały na wadze o 30% więcej niż te, które dostawały tylko surową żywność.
Na zawartość kaloryczną wpływa nie tylko podgrzewanie jedzenia, ale również jego studzenie. Cząsteczki skrobi wraz ze spadkiem temperatury krystalizują się i enzymy nie mogą rozłożyć ich już tak szybko, jak zaraz po ugotowaniu potrawy.
Komentarze
~motywacja do schudniecia, 2017-05-29 19:11:14
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?