Nie ma co się łudzić, że ciastka trzymane w szafce na czarną godzinę, przetrwają wieczność (choć w sumie mogłyby, dzięki dodatkowi tłuszczów trans). W większości przypadków co pod ręką, to w żołądku, dlatego Twoja kuchnia powinna być pełna zdrowego jedzenia. Pomożemy Ci je wybrać - w listopadowym Women's Health znajdziesz listę 50 najlepszych produktów ze sklepów, a teraz, na szybko, zaserwujemy Ci instrukcję czytania ich etykiet.
Przygotowanie tego artykułu to już taka trochę świecka tradycja. I to taka, którą bardzo lubimy, bo same przecież na co dzień musimy zaopatrzyć lodówkę. Przez cały rok uważnie obserwujemy sklepowe półki i wypatrujemy na nich produktów szczególnie godnych polecenia.
Robią to nie tylko redaktorki oraz redaktorzy Women's Health, ale również zaproszeni przez nas eksperci. W opracowaniu tegorocznego zestawienia wspierali nas dr Marek Szołtysik, pracownik naukowy Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, dietetyk i specjalista od technologii żywności, a także Katarzyna Wysocka, trenerka, dr nauk o kulturze fizycznej.
Jeśli nie miałaś do tej pory okazji, warto też, byś zapoznała się z wcześniejszymi zestawieniami najlepszych produktów. W końcu nie znikają one ze sklepów po roku. W przypadku artykułów, które na nich znajdziesz, teoretycznie mogłabyś darować sobie czytanie etykiet, bo zrobiłyśmy to za Ciebie, ale w praktyce nie ma lekko.
Skanowanie składu przed zakupem nowego wyrobu powinno stać się nawykiem, od którego nie odstępujesz nigdy. W końcu nawet w zdrowych rzeczach może trafić się składnik, na który jesteś uczulona.
Żeby ułatwić Ci zadanie, przygotowałyśmy listę kilku istotnych zasad, które pomogą oddzielić wartościowe produkty od takich, których powinnaś unikać.
1. Większy z przodu
Składniki użyte do wyprodukowania wyrobu ułożone są w kolejności – im czegoś więcej, tym bliżej jest początku listy. Dlatego pasztety, w których na pierwszym miejscu jest woda (jeśli będziesz chciała się napić, kupisz mineralną, prawda?), możesz spokojnie zdyskwalifikować.
2. Bez paniki
Nie każde E na etykiecie oznaczają szkodliwą „chemię”. Można wśród nich znaleźć substancje naturalne i nieszkodliwe, jak np. barwnik z pomidorów E160d czy buraków E162, ale też te nie do końca wskazane, np. konserwanty: kwas benzoesowy E210 i benzoesan sodu E211 czy chemiczne przeciwutleniacze, jak BHA butylohydroksyanizol E320. Jeśli masz wątpliwości c o oznacza dany numer, szybko sprawdzisz to w internecie, przecież zawsze masz ze sobą smartfon.
3. Bądź precyzyjna
Producenci sprytnie formułują nazwy, np. piszą „w polewie o smaku czekoladowym” zamiast „w polewie czekoladowej”, gdy nie jest ona zrobiona z czekolady. Może to też dotyczyć określeń wskazujących na właściwości lecznicze, np. ser dojrzewający „bez laktozy” (to żaden cud, bo ten cukier po prostu zanika w procesie produkcji).