Piosenkarce Karen Carpenter, która zrobiła karierę muzyczną w latach 70. ubiegłego wieku, wystarczyło słowo „pyzata” w jednej z pierwszych recenzji zespołu The Carpenters, żeby wpaść w obsesję na punkcie odchudzania. Narzucała sobie ostry reżim głodówki, kiedy uznała, że na zdjęciu z koncertu ma wystający brzuch. Przez ponad dziesięć lat zmagała się z anoreksją. Przegrała tę walkę w 1983 roku - powodem śmierci była niewydolność serca, osłabionego przez powtarzające się głodówki. To wtedy temat anoreksji po raz pierwszy pojawił się w publicznej debacie.
Od tamtej pory do problemów z anoreksją przyznały się m.in. Jessica Alba, Calista Flockhart, czyli serialowa Ally McBeal, Victoria Beckham, która swoją walkę z chorobą opisała w książce „Learning to Fly”, Lady Gaga czy Izabela Miko, która wyjaśniła kluczową zasadę, sprawiającą, że tak trudno wyleczyć się z anoreksji: w głodzeniu się nie chodzi tak naprawdę o to, żeby być szczupłym - chodzi o kontrolę.
Trudno nie zauważyć, że od czasu śmierci Carpenter skala problemu rosła wraz z coraz większą presją na szczupły wygląd i równanie do związanych z nim wzorców niedostępnych dla większości kobiet i mężczyzn. A choć o zaburzeniach odżywiania mówi się coraz głośniej, to zwykle ta narracja dotyczy dość wąskiego zakresu, sprowadzającego się najczęściej do anoreksji i bulimii, a ostatnio również problemów z nadwagą.
Na te schorzenia cierpią najczęściej bohaterki popularnych filmów. Jak Ellen z „Aż do kości”, zbuntowana artystka, która głodówkę traktuje jako sprzeciw wobec otaczającej ją rzeczywistości. Czy Katja ze szwedzkiej „Mojej chudej siostry”, łyżwiarka figurowa, która po sugestii trenera, że powinna schudnąć, po każdym posiłku wymiotuje w toalecie. Albo Alyssa w „Umrzeć dla tańca”, która dostaje się do jednego z najlepszych zespołów baletowych i szybko odkrywa, że jej być albo nie być jest pozbycie się każdego grama tłuszczu. Czy wcześniejsza o trzy dekady „Najlepsza dziewczynka na świecie” z młodziutką Jennifer Jason Leigh, która radykalnym odchudzaniem próbuje poprawić sobie samoocenę w rówieśniczej grupie, ale przede wszystkim zwrócić na siebie uwagę rodziców, zajętych przysparzającą problemów starszą siostrą.
Dziś, mimo że świadomość istnienia problemu anoreksji i bulimii, dzięki popkulturze, jest wysoka, specjaliści uważają, że to o wiele za mało. Dr Hanna Stolińska, dietetyk kliniczny, działająca w inicjatywie Kobiety Bez Diety, uważa, że zaburzenia odżywiania to wciąż niewygodny, trudny temat, słabo obecny w debacie publicznej. Tym bardziej że obejmuje dużo szersze spektrum niż anoreksja i bulimia, w tym np. zespół napadowego jedzenia, który powoduje znaczną nadwagę i choćby z tego powodu nie jest wymarzonym tematem dla filmowców. Tymczasem dietetyczka z perspektywy swojego gabinetu widzi rosnącą skalę problemu - trafia do niej coraz więcej pacjentów. Większość to kobiety i dziewczynki, ale coraz częściej pojawiają się też mężczyźni. I o ile jeszcze niedawno wiele zaburzeń dotyczyło przede wszystkim nastolatek, o tyle dziś dolna granica wieku dramatycznie się obniża - najmłodszą osobą, która trafiła na jej terapię, jest zmagająca się z anoreksją ośmiolatka.