W końcu nadchodzi taki moment, gdy spoglądasz w lustro i myślisz: muszę się wziąć za siebie. Zaczynasz restrykcyjną dietę, codziennie biegasz na siłownię (no bo po co komu dzień relaksu?), a Twoje posty w mediach społecznościowych to relacja z życia prawdziwej fit-maniaczki. Po paru tygodniach harówki zdarzy Ci się jednak gorszy dzień i zamiast pójść na trening, lądujesz przed telewizorem w niezastąpionym towarzystwie pizzy lub lodów. Twoja motywacja właśnie legła w gruzach, a Ty przez kolejny miesiąc powtarzasz sobie: „Zacznę od jutra”.
Brzmi znajomo? Nie martw się, taki scenariusz kojarzy niemal każda z nas. Obietnica szybkich efektów i wizualizacja szczuplejszej o dwa rozmiary sylwetki kuszą nie tylko Ciebie, a nadzieja na to, że Twoje życie stanie się o niebo lepsze dokładnie w chwili gdy waga wskaże upragniony numerek, bardzo często sprawia, że drastycznie zmieniamy styl życia i liczymy na cud.
Osobowość typu A
Niektórzy specjaliści twierdzą, że dietetyczna sinusoida przysparza o ból głowy przede wszystkim kobiety o osobowości typu A. Miej się więc na baczności: o ile kombinacja zacięcia, ambicji i ciągłej potrzeby samorealizacji zrobi wrażenie na niejednym pracodawcy, może nieźle namieszać w planie redukcji masy ciała. Podjęcie rygorystycznej diety i katorżniczych treningów to, wydawać by się mogło, świetny sposób na definitywne zerwanie z niezdrowymi nawykami i start w nowe, szczuplejsze życie.
ZOBACZ TEŻ: Jak zwiększyć pewność siebie
Niestety, jak twierdzi prof. J. Gardner, wykładowca King’s College London, wiele ambitnych dziewczyn ma skłonność do przeceniania swoich możliwości. „Niektórzy ludzie twierdzą, że lepiej niż inni są w stanie sprostać czekającym ich wyzwaniom” – dodaje Jim White, dietetyk i rzecznik prasowy Academy of Nutrition and Dietetics.
Rzeczywistość okazuje się jednak brutalna: nadmierny, długotrwały wysiłek szybko osłabia ciało i zniechęca do aktywności fizycznej; koniec końców odpuszczasz jakiś trening albo sięgasz po kawałek czekolady. Niby nic wielkiego, ale zakodowane z tyłu głowy zero-jedynkowe podejście sprawia, że większość dziewczyn najmniejszy nawet błąd w dietetycznym reżimie traktuje tak, jakby była to największa porażka ich życia. Ostatecznie wracają do oglądania powtórek ulubionego serialu, a zamiast surowej marchewki podjadają chipsy na zmianę z krówkami-ciągutkami.