Przez długi okres to tłuszcze były uważane za głównego sprawcę otyłości. Od pewnego czasu coraz większą popularnością cieszy się jednak koncepcja, że są za to odpowiedzialne węglowodany. My zachowujemy w tym sporze salomonowy spokój i orzekamy: szkodliwy jest nadmiar energii, a źródło, z którego pochodzą kalorie, jest w tym wypadku mniej istotne.
Wyjaśnijmy jednak po kolei. Na szczególną rolę węglowodanów w rozwoju otyłości wskazał jako pierwszy amerykański dziennikarz Gary Taubes. W swoich książkach przekonuje, że dieta bogata w ten makroskładnik (zwłaszcza w postaci cukru oraz węglowodanów rafinowanych, np. białego chleba) powoduje częste i mocne wyrzuty insuliny, a ten hormon stymuluje odkładanie się tkanki tłuszczowej i ogranicza możliwość wykorzystania jej jako źródła energii, gdy chcemy się odchudzać. Dlatego tę koncepcję nazywa się insulinową teorią otyłości. Receptą na uniknięcie tych kłopotów ma być dieta o niskiej zawartości węglowodanów, zastąpionych w menu przez tłuszcz, która ograniczy wyrzuty insuliny
ZOBACZ TEŻ: 5 typowych objawów cukrzycy
To tylko teoria
Zacznijmy od wyjaśnienia roli, jaką insulina odgrywa w organizmie, żebyś nie uważała jej za swojego wroga. „Gdy jemy węglowodany, we krwi pojawia się glukoza, czyli preferencyjne źródło energii dla ludzkiego organizmu. Zadaniem insuliny jest dostarczyć ją do komórek, gdzie zostanie zużyta. To normalny proces fizjologiczny” – wyjaśnia dietetyk Maja Tomczyk (zywieniewsporcie.com). Musimy w tym momencie wspomnieć, że insulina rzeczywiście stymuluje gromadzenie się tkanki tłuszczowej, a do tego ma hamujący wpływ na lipolizę, czyli proces, w czasie którego tkanka tłuszczowa jest rozkładana na wolne kwasy tłuszczowe i wykorzystywana jako źródło energii (czyli gdy spalasz w czasie odchudzania reklamowe boczki). Można by więc przypuszczać, że jej duże i częste wyrzuty, spowodowane dietą bogatą w węglowodany, rzeczywiście mogą utrudnić Ci pozbycie się nadprogramowych kilogramów. Okazuje się jednak, że organizm wcale się teorią nie przejmuje i w praktyce niespecjalnie zwraca uwagę na te utrudnienia powodowane przez insulinę.
To aż praktyka
Twierdzimy tak, ponieważ hipotezę Gary’ego Taubesa i jego zwolenników poddano już weryfikacji w czasie kilku dużych i dobrze skonstruowanych badań. Do najważniejszych należą eksperymenty przeprowadzone pod kierunkiem dr. Kevina Halla, z wykorzystaniem komór metabolicznych, czyli urządzeń do bardzo precyzyjnego mierzenia tego, ile kalorii spalamy, a także z jakich makroskładników one pochodzą. W tych doświadczeniach sprawdzono skuteczność w odchudzaniu diet o niskiej zawartości węglowodanów oraz ketogenicznej (w której węglowodanów jest poniżej 50 g dziennie i organizm przechodzi na zasilanie tłuszczem – insulina wydziela się w jej czasie w minimalnych ilościach) i porównano je z menu bogatszym w węglowodany. Okazało się, że różnice w efektach są na tyle niewielkie, że można je w prawdziwym życiu pominąć. Musimy tu podkreślić, że są też eksperymenty, które wykazały wyższość diet niskowęglowodanowych, jednak gdy im się przyjrzeć, okazuje się, że miały one wyższą zawartość białka (najbardziej sycący makroskładnik) i mniej kalorii niż porównywane z nimi diety bogatsze w węglowodany. Były to więc nierówne zawody: trochę jak mecz naszych piłkarzy z Hiszpanami.
ZOBACZ TEŻ: Jak spalić tłuszcz w każdym wieku?
Komentarze
~Julia, 2019-07-15 00:12:27
~SzarakiZrobiliAzjatow, 2019-04-17 08:04:21
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?