Suunto 5 Peak – kompan do rozpoczęcia przygody z aktywnością i outdoorem

Przedpremierowo sprawdziliśmy możliwości najnowszego modelu marki Sunnto – multisportowego zegarka 5 Peak. Jeśli wśród Twoich postanowień noworocznych jest więcej czasu dla siebie, lepsza forma i więcej przygód, to też powinnaś mu się bliżej przyjrzeć.

Suunto 5 Peak Max Pflegel/MPP

Technologie wearable i outdoor to najmodniejsze kierunki w naznaczonych pandemią trendach. Technologie ubieralne, jak sportowe smartwatche, przeżywają teraz okres najintensywniejszego rozwoju, ale nie zawsze więcej znaczy lepiej. Zwłaszcza, że więcej nowych funkcjonalności idzie w parze z wyższą ceną takich gadżetów. Suunto nie zostaje w tyle i ma w swojej ofercie takie wypasione modele, jak choćby niedawno zaprezentowany model 9 Peak, ale też wciąż doskonali te, które spełniają potrzeby mniej zaawansowanych użytkowników sportowych zegarków i są bardziej przystępne cenowo. Suunto 5 Peak kosztuje 1379 zł, czyli mniej niż połowę tego co najbardziej zaawansowane modele, a ma wszystkie funkcje, których potrzeba do amatorskiego uprawiania sportu czy turystyki.

Pierwsze wrażenie

Najlepszych przyjaciół poznajemy wiadomo kiedy, więc jeśli szukamy zaufanego kompana, to nie powinnyśmy zwracać uwagi na pierwsze wrażenie. Nie oszukujmy się jednak - w przypadku zegarka wygląd ma znaczenie. W przypadku Suunto 5 Peak na pierwszy rzut oka widać, że to zegarek sportowy, ale z lifestylowym zacięciem. Nie daje po sobie poznać, że jest tak wytrzymałym zawodnikiem outdoroowym. „Piątka” Peak ma minimalistyczny design, który odbiega od militarnego charakteru tego typu zegarków. Dzięki temu zegarek ten dobrze wygląda na ręce przez cały dzień i pasuje do każdego stroju, a nie tylko kiedy jesteśmy w legginsach czy polarze w outdoorze.

W przypadku kobiet rozmiar jednak ma znaczenie, przynajmniej jeśli chodzi zegarki. Suunto 5 Peak jest jak na tego typu gadżet dość mały (przekątna nieco ponad 4 cm) i lekki (zaledwie 39 g, czyli tyle co opakowanie po jogurcie). Dobrze leży, nie czuć go na nadgarstku i naprawdę zgrabnie wygląda nawet na drobnej damskiej ręce.

Personalizacja

Suunto 5 Peak daje kilka możliwości dopasowania go jak najlepiej do naszych preferencji. Oprócz tego, że jest dostępny w kilku kolorach i pozwala dostosować wygląd tarczy do naszych gustów, to możemy też wybierać z całej gamy wymiennych pasków. Wymienia się je bardzo prosto - wystarczy przesunąć zabezpieczenie, by odpiąć pasek i przypiąć nowy. Ciekawym rozwiązaniem w pasku jest też brak szlufki. Końcówkę paska wpina się w dziurkę metalowym pinem. Nic nie odstaje, nie zahacza się, nie odczepia. Detal, a robi różnicę. Innym miłym akcentem, w duchu less waste, jest pasek wykonany z pozostałości po produkcji innych pasków.

Obsługa

Suunto 5 Peak ma kolorowy wyświetlacz z wyraźnym kontrastem. Ja przy pierwszych kontaktach z nim odruchowo próbowałam przełączać funkcje przesuwając palcem po ekranie, ale w tym modelu nie jest on dotykowy (moje doświadczenia z obsługą tego typu ekranów na intensywnych treningach przemawiają za tym, by traktować to jako jego dużą zaletę). Zegarek ten ma natomiast 5 zgrabnych przycisków. Nie odstają tak mocno jak koronka, która w niektórych klasycznych czasomierzach służy do nakręcania zegarka. Nie zdarzyło mi się przełączyć czegoś przypadkiem przy dynamicznych ruchach czy zginaniu nadgarstka np. podczas pompek. Przyciski wciska się wyraźnie i można do tego ustawić dźwięk „piknięcie” i wibrację – dla mnie to sprawdzone rozwiązanie podczas obsługi w trakcie treningów, kiedy nie zawsze jest możliwość przyjrzenia się ekranowi.

Najważniejsze funkcje

Po co mu aż 5 przycisków? Suunto 5 Peak jest mały i kompaktowy, ale ma pełen zestaw funkcji. Ogólnie mówiąc monitoruje naszą aktywność na co dzień i w trakcie różnych treningów oraz outdoorowych wypadów. Mierzy więc kroki, kalorie, dystanse, przewyższenia czy tętno oraz nocną regenerację (zwaną snem). Wszystko z poziomu czujników na nadgarstku, chociaż oczywiście można go sparować ze swoim czujnikiem na klatkę piersiową dla uzyskania bardziej precyzyjnych pomiarów.

Zegarek rejestruje blisko setkę różnych aktywności: od jogi i tańca, przez boks, trekking, jazdę konną, po pływanie, cheerleadning i SUP’a. Z kolei jeśli dopiero zaczynamy przygodę z aktywnością, to zegarek może dawać nam sugerowane do naszego poziomu wskazówki treningowe.

Aplikacja i motywacja

Co ważne w dzisiejszych zaganianych czasach, nie będąc zawodowym sportowcem, nie trzeba już spędzać godzin na zgrywaniu i analizowaniu danych na ekranie komputera. Część zbieranych przez Suunto 5 Peak danych można śledzić na bieżąco w zegarku, ale lepszy przegląd znajdziemy w aplikacji Suunto. Tam w formie wykresów i liczb pokazane są podstawowe parametry aktywności, naszej formy i regeneracji.

Jeśli osiągniemy założone cele, np. liczby kroków danego dnia czy kalorii spalonych aktywnie, zegarek nie omieszka nam pogratulować dobrze wykonanego zadania. Jeżeli ustawimy odpowiednią tarczę wyświetlacza, możemy przy każdym zerknięciu na nią śledzić na jakim etapie realizacji celu jesteśmy. To zawsze mobilizuje, by ruszyć się z miejsca.

Bezpieczeństwo na trasie

Kiedy już zmotywowane ruszymy przed siebie, to 5 Peak pomoże nam bezpiecznie wrócić do domu. Dzięki wsparciu aplikacji mamy dostęp do map 3D, możemy poznawać wydeptane przez innych ścieżki i poznawać nowe miejsca, ale też planować i tworzyć swoje własne trasy, a potem szybko i łatwo przesyłać mapy do zegarka.

Jedna z dostępnych tarcz wyświetlacza pokazuje czas do wschodu i do zachodu słońca, tak żeby odpowiednio rozplanować wyjście w teren i powrót, nie błądząc w ciemnościach. Naprawdę doceniłam to podczas testów zimą, kiedy tak trudno wstrzelić się z treningiem biegowym w godziny dzienne, ale to też świetna opcja podczas naszych rodzinnych wędrówek po Karkonoszach, kiedy nie może być mowy o wracaniu ze szlaku z dziećmi po zmroku.

Kolejną funkcją, która pozwala bezpiecznie eksplorować outdoor i zwiększa pewność siebie w terenie jest pokazywanie drogi  powrotnej, by się nie zgubić kiedy już jesteśmy zmęczone. Biegniesz przed siebie, a do domu wracasz spokojnie prowadzona przez strzałkę jak przez przewodnika zakręt po zakręcie.

Na bardziej ekstremalne wyprawy czy po prostu wycieczki w wyższe góry warto też włączyć opcję safe – moja lokalizacja, która gromadzi informacje o naszej lokalizacji, co może pomóc w razie konieczności wezwania pomocy, ale też posłużyć do nawigacji z użyciem papierowych map, kiedy np. trudne warunki zaburzają działanie GPS-a.

Trening unplugged

Jak już mamy wgrane do zegarka mapy planowanych tras, to na trening czy wycieczkę możemy oczywiście ruszyć bez telefonu (nawet jeśli nie świadomie, to przecież zdarza się go zapomnieć albo zapomnieć naładować), a potem zarejestrowane dane są po prostu po chwili ściągane w tle po odpaleniu aplikacji w domu. No chyba, że lubimy słuchać muzyki na treningu czy w drodze do pracy - playlisty nie można ściągnąć na nadgarstek i wtedy niezbędny jest telefon. Natomiast w trakcie treningu czy przemieszczając się do pracy mamy łatwy dostęp do kontroli multimediów. Nie tylko muzyki, bo ta funkcja przydaje się też jeśli ćwiczymy odtwarzając treningi z YouTube. Ja wstrzymałam np. trening jednym ruchem kiedy do drzwi zapukał kurier, a potem od razu go wznowiłam jednym przyciśnięciem, bez konieczności ruszania precyzyjnie ustawionego na podłodze na czas treningu telefonu. Inną funkcją przydatną na co dzień jest odbieranie powiadomień o wiadomościach i połączeniach z telefonu.

Suunto 5 Peak aktualizuje się automatycznie przez Bluetootha, dając możliwość korzystania ze wszystkich możliwości nawigacyjnych, z których słynie Suunto. Bateria Suunto 5 Peak starcza na długie eskapady - w najbardziej aktywnym trybie na 20 h, a w trybie zegarka do 10 dni. Zegarek też naprawdę szybko się ładuje, bo już w ciągu godziny jest w pełni gotowy do działania.

Jeżeli chcecie rozpocząć przygodę z aktywnością i outdoorem i szukacie towarzysza, z którym możecie ruszyć w teren i w którym możecie mieć wsparcie, to Suunto 5 Peak jest dobrym wyborem.