Temat samoakceptacji dawno już nam spowszedniał, ale czy słyszałaś o samowspółczuciu? To nieco inna forma okazywania samej sobie miłości i życzliwości. Choć nazwa nie brzmi zbyt chwytliwie, dzięki praktykowaniu takiego podejścia możesz nauczyć się odnosić do siebie w taki sposób, w jaki odnosisz się do swoich najlepszych przyjaciół, co jest szczególnie ważne, gdy popełnisz jakiś błąd, doświadczysz porażki albo trudnych wydarzeń i emocji. Według naukowców samowspółczucie ułatwia też osiąganie założonych celów. Gotowa porozmawiać sama ze sobą?
Zostań swoją kumpelą
Jesteśmy nauczeni, że współczucie okazujemy swoim bliskim lub osobom, które cierpią z powodu choroby, skutków kataklizmu czy biedy. Idea samowspółczucia polega na tym, że te same ciepłe i wspierające uczucia, które okazujemy innym, mamy kierować do siebie. Samowspółczucie (ang. self-compassion) to konstrukt naukowy zaczerpnięty z filozofii buddyjskiej i wprowadzony do psychologii akademickiej przez dr Kristin Neff. Choć to stosunkowo nowe podejście w psychologii, jest już dobrze przebadane. W najprostszych słowach samowspółczucie to okazywanie sobie empatii i życzliwości, bycie dla samej siebie wsparciem i miłym głosem oraz serdeczny stosunek do samej siebie. Samowspółczucie jest ściśle związane z „mindfulness”, czyli uważnością i refleksyjnością wprowadzaną do życia codziennego. Polega na większej świadomości odczuwanych emocji i odczuć „tu i teraz”, bez próby ich kontrolowania, tłumienia lub oceniania. „Ból, fizyczny czy psychiczny, może Cię znokautować i uczynić bezbronną. Jeśli jednak przyjmiesz to doświadczenie z życzliwością, jako łączące Cię z innymi, może stać się źródłem siły” – Kristin Neff opisuje swoje pierwsze refleksje na temat samowspółczucia i jego wymiernych korzyści.
Od tego czasu globalne zainteresowanie tym tematem wciąż rośnie. Od 2003 roku, kiedy opublikowano pierwszy artykuł Neff, powstało ponad 2500 badań i opracowań naukowych. Wykład ekspertki pod tytułem „The Space Between Self-Esteem and Self Compassion” na platformie TEDx ma niemal 2 miliony wyświetleń. Jednak mimo rosnącej popularności tego podejścia Neff jest świadoma, że wciąż jeszcze nie zadomowiło się ono na dobre w zbiorowej świadomości. „W kulturze zachodniej utarło się, że musisz być dla siebie surowy, by osiągnąć sukces” – mówi Neff. Pojawia się także tendencyjne myślenie, zakładające, że pochylanie się nad własnymi emocjami jest formą użalania się nad sobą, umartwiania, pozwalania sobie na niepodejmowanie trudu i działań. Jest zaś dokładnie odwrotnie: samowspółczucie to postawa, która pomaga iść naprzód mimo odczuwanego cierpienia.
Neff trafia w sedno. Z szeregu psychologicznych publikacji wynika, że samowspółczucie powinno być jednym z podstawowych narzędzi używanych do dbania o własny dobrostan. Istnieją dowody, potwierdzające jego skuteczność w radzeniu sobie z lękiem, a także z objawami depresji. Uważa się, że moc samowspółczucia może nawet redukować myśli samobójcze. Ale nie tylko osoby z problemami natury psychicznej mogą czerpać korzyści z przyjęcia postawy samowspółczującej. Umiejętność prowadzenia współczującego wewnętrznego dialogu pomoże także poszukującym pracy albo zmuszonym do pracy w zespole. Badanie przeprowadzone w 2018 roku przez naukowców z uniwersytetu w Amsterdamie, mające na celu zbadanie dobrostanu emocjonalnego osób poszukujących pracy, wykazało, że współczucie dla samego siebie pozwala zachować pozytywne nastawienie nawet w obliczu częstych porażek. Inny eksperyment, mierzący motywację uczniów zakuwających do testu, wykazał, że współczucie wobec siebie generuje większą uważność podczas nauki i zapewnia lepsze wyniki końcowe.
ZOBACZ TEŻ: Gaslighting, czyli przemoc emocjonalna