Spotykamy się we wrocławskiej kawiarni przy herbacie i ciasteczku (a co!). Od naszego ostatniego spotkania (Magda wystąpiła na okładce numeru poświęconego ciałopozytywności) minęło 1,5 roku, w trakcie którego sporo się u niej działo, ale największą zmianą była przeprowadzka z Wrocławia do Warszawy. „Okoliczności mojej przeprowadzki nie były zbyt pozytywne [dwukrotnie zalane mieszkanie zamieniło się w ruinę – red.], ale ja lubię nowe miejsca. Jestem typem odkrywcy i każda przeprowadzka to dla mnie nowy, ekscytujący rozdział w życiu” – mówi Radzka. Kto ją śledzi, ten wie, że lubi eksplorować nowe miejsca, w czym nie przeszkodziła jej nawet pandemia. „Odkrywanie miasta nie musi być połączone z przesiadywaniem w kawiarni czy zwiedzaniem muzeów, choć te dwie opcje też bardzo lubię. To może być po prostu spacer po dzielnicy, przyglądanie się zabudowie, detalom, roślinności i chłonięcie atmosfery, a to można robić niezależnie od pandemii. To prawda, że byłam dotychczas bardzo wrocławska, ale teraz wrastam w stolicę i mogę powiedzieć, że już się tam zadomowiłam. Mój chłopak jest warszawiakiem, więc pokazuje mi te mniej turystyczne zakamarki, np. Stare Bielany, gdzie można poczuć klimat dawnej stolicy i spotkać warszawiaków z tradycjami” – opowiada Magda i dodaje, że stara się możliwie jak najczęściej spacerować. „Lubię po prostu iść przed siebie, zgubić się i pozaglądać w boczne uliczki, a nie tylko w polecane miejsca” – przekonuje.
W pandemii jest nas więcej
Jak pandemiczna rzeczywistość wpłynęła na Radzką? „Jest mnie więcej, ale myślę, że nie różnię się w tym od wielu czytelniczek WH. To jest jedna z konsekwencji tego czasu – mówi ze śmiechem. – Gdy pandemia się zaczęła, pomyślałam, że nie można tak siedzieć i postanowiłam się za siebie wziąć. Jeździłam na rowerku i starałam się zadbać o ruch, ale z czasem, gdy już się przyzwyczaiłam do tego pandemicznego zastoju, ja też zwolniłam z aktywnościami fizycznymi i przybyło mi kilka kilogramów. Jest mi z tym dobrze, ale wiem, że nie każdy może mieć takie odczucia, bo to kwestia bardzo indywidualna. Wszystko zależy od tego, jak kto czuje się ze sobą i czy zmiana rozmiaru na większy nie ma wpływu na kwestie zdrowotne”.
Dodatkowym kilogramom sprzyjała też pandemiczna moda na domowe wypieki. Choć Magda, jak mówi, przypala nawet wodę, to i ona zabrała się za robienie ciasteczek owsianych, które jej mama przyrządzała w dzieciństwie. „Chociaż od kuchni trzymam się z daleka, to tak bardzo chciałam zrobić sobie taką przyjemność kojarzącą mi się z domem, że postanowiłam spróbować. Na szczęście przepis był prosty [znajdziesz go w wyróżnionych stories na Instagramie Radzkiej – red.] i po 20 minutach ciastka były gotowe. Wyszły prawie jak u mamy” – wspomina. Gotowanie to nie jej bajka, ale jeść uwielbia. „Myślę, że mam z jedzeniem dobre relacje, bo nie traktuję go w kategoriach nagrody czy kary. Nie katuję się, nie rozmyślam; gdy tylko mam ochotę na ciastko, po prostu je jem, a potem tego sobie nie wyrzucam” – mówi.
Ochronka
Magda przyznaje, że jest mistrzynią sprawiania przyjemności samej sobie. „Ja się bardzo lubię i lubię też o siebie dbać. Uważam, że jeżeli my o siebie zadbamy, to będziemy szczęśliwsi i oddamy tę dobrą energię dalej. Będzie nam się po prostu dobrze żyło, a to ważne, zwłaszcza w tych ciężkich czasach – wyjaśnia. – Jeżeli będziemy chłonąć te wszystkie negatywne informacje, którymi zewsząd bombardują nas media, bez odpowiedniej ochronki, czyli właśnie bez zadbania o siebie, może to na nas wpłynąć jeszcze bardziej dołująco”. Mimo pandemii, Radzka zachowuje pozytywne nastawienie do życia i tryska energią. Można powiedzieć, że taką ma naturę, ale przyznaje, że po części wynika to też z samopoznania. Magda dosyć szybko wyprowadziła się z domu i usamodzielniła, a ten etap życia wykorzystała, by poznać siebie i swoje potrzeby. Dziś jest świadoma tego, co i jak na nią działa, czego potrzebuje, a czego unikać, by mieć więcej energii życiowej. „Jestem dla siebie dobra i znam swoje potrzeby. Jeśli mam ochotę na spacer, idę na spacer. Gdy potrzebuję popływać, idę popływać, a gdy chcę sprawić sobie coś ładnego, po prostu to robię. Nie lubię się ograniczać, czegoś sobie narzucać, pielęgnować w sobie złych emocji. Nie zastanawiam się też, czy na to zasłużyłam, czy nie: po prostu chcę dbać o siebie i swoje potrzeby. Dzięki temu jestem szczęśliwa” – mówi.

Zdrowy egoizm
Magda nie boi się, że jej podejście do tematu przyjemności może być odczytywane przez innych jako egocentryzm czy przesada. Wręcz przeciwnie: chciałaby zainspirować inne kobiety, żeby więcej czasu poświęcały dbaniu o siebie. „Niestety, nam, kobietom, ciągle się wmawia, że coś jest z nami nie tak, jeśli zajmujemy się sobą, znamy swoją wartość i jesteśmy pewne siebie – mówi. – A my właśnie powinnyśmy w tym przesadzać, szukać swoich granic i na maksa się doceniać, bo cały świat niestety jest urządzony pod mężczyzn i chce, byśmy były zakompleksione, niedobre dla siebie i podporządkowane”.
Temat podwójnych standardów w postrzeganiu kobiet i mężczyzn to według Radzkiej naprawdę duży problem, z którym sama mierzy się od lat. „Gdy angażuję się w jakiś projekt i za coś odpowiadam, jestem konkretna i stanowcza, a niektórzy odczytują to jako bycie niemiłą. Jeśli w taki sam sposób zachowuje się mężczyzna, jest określany jako skuteczny i taki, z którym szybko się wszystko załatwia. To, co u mężczyzn jest pojmowane jako pewność siebie i atrakcyjność, u nas, kobiet, niektórzy nazywają egoizmem czy arogancją. Takimi hasłami łatwo nas zapędzić w kozi róg, bo mamy ugruntowany w kulturze czy też wyniesiony z domu wzorzec kobiety, która zawsze poświęca się dla innych. To nie fair. Każdy, niezależnie od płci, powinien móc zadbać o siebie i swoje potrzeby. Taki self care to podstawa, dlatego nawet jeśli ktoś powie o mnie, że jestem zadufana w sobie, tylko dlatego, że dbam o siebie i się lubię, to ja mam to w nosie. Jeżeli jest mi z tym dobrze, a nie krzywdzę przy tym innych, to nie jest mój problem, tylko problem tej osoby. Takie jej postrzeganie świata jest spaczone”.
SPRAWDŹ: Dlaczego on musi wszystko robić sam? [okiem faceta]