Nerwica - choroba perfekcjonistek [jak sobie z nią radzić?]

Udało Ci się skończyć projekt w niewyobrażalnie krótkim terminie. Ulga? Ależ skąd! Teraz panikujesz, że popełniłaś tam mnóstwo błędów. Brzmi znajomo? Możesz być jedną z nas: kobiet sukcesu dręczonych ciągłym niepokojem.

nerwica fot. Shutterstock.com

Czasami w nocy nie mogę spać. Leżę w łóżku, patrzę się w sufit i myślę o ludziach, którzy prawdopodobnie mnie nienawidzą. O moim szefie, który myśli, że jestem niekompetentna, o moim byłym chłopaku, który uważa, że zmarnowałam mu życie. O moich przyjaciółkach, które mają do mnie żal, że nie pamiętam o ich urodzinach czy imionach dzieci. Dżizas, jestem chodzącą porażką. Wszystkich zawodzę. Albo w inne noce odpalam laptopa i czytam wszystko na temat lekkiego pobolewania w dole brzucha, które dolega mi od dwóch dni. Nie muszę chyba mówić, że po 20 minutach jestem przekonana, że umieram.

O ile nie jesteś moją bardzo bliską przyjaciółką, nigdy się nie dowiesz, co mnie gnębi. Z zewnątrz wyglądam jak podręcznikowy okaz zdrowia psychicznego. Mam świetną, dobrze płatną pracę, której zazdroszczą mi koleżanki. Jestem pogodna, zabawna, uśmiechnięta. Kompletnie nie przypominam osoby, którą wyobrażacie sobie, słysząc określenie „zaburzenia lękowe” czy „nerwica”. Bo, wiecie, ja bardzo pilnuję, żeby ktoś nie odkrył mojej słabości. Tak, wiem, że teraz jest taka moda, aby opowiadać na lewo i prawo o swoich dolegliwościach. I ja też opowiadam. O tych zabawnych i w gruncie rzeczy nieistotnych, z których można zrobić anegdotę, ale o tym nie.

Wiem, że takich jak ja jest całkiem sporo. W Polsce na nerwicę, określaną ostatnio częściej jako zaburzenia lękowe, cierpi 20–25% populacji. W dodatku my, kobiety, chorujemy trzy razy częściej niż mężczyźni. Do grupy nerwic zalicza się wiele zaburzeń, takich jak natręctwa, fobie, napady paniki, z całą barwną gamą rozmaitych symptomów psychicznych i fizycznych, takich jak bóle brzucha, wątroby, biegunki i zaparcia, parcie na pęcherz, kołatanie serca, bóle w klatce piersiowej, przykurcze, skoki ciśnienia krwi. Niektórym osobom nerwica w poważnym stopniu zakłóca życie zawodowe czy społeczne. Ale nie mnie. O takich jak ja mówi się „wysoko funkcjonująca”.

Tak jak „wysoko funkcjonujący” alkoholik może w ciągu dnia (po łyknięciu ibupromu) robić błyskotliwą karierę, a dopiero wieczorami łoić dobre jakościowo alkohole i przez lata nikt się nie zorientuje, że coś jest nie tak. W przypadku takich kobiet jak ja następuje splot trzech czynników: wysoki poziom lęku, wielka ambicja oraz ogromna potrzeba aprobaty. Nasze niespokojne czasy, z całym tym swoim wyścigiem szczurów na każdym polu (nawet w mediach społecznościowych), są idealnym środowiskiem dla bujnego rozwoju takich problemów. I tak jak mówiłam, chociaż na pozór doskonale daję sobie radę w życiu, to jednak ten mój problem cały czas jest gdzieś obecny w mojej głowie. Czasem cichnie, a czasem odzywa się wyjątkowo nieprzyjemnie.

ZOBACZ TEŻ: Cała prawda o lekach psychotropowych.

Skąd to się bierze?

Neurolog Dean Burnett, autor niedawno wydanej u nas książki „Gupi muzg (właśnie tak się to pisze). W co tak naprawdę pogrywa twoja głowa?”, tłumaczy: „Hipokamp i jądro migdałowate to części mózgu, które tworzą kluczowy obwód neuronalny, odpowiedzialny za przetwarzanie strachu i lęku. Wspólnie tworzą system wczesnego identyfikowania zagrożeń i wysyłania do organizmu komunikatu: Alarm!”. U niektórych ludzi ten system jest przesadnie czujny, tak że odczuwają oni niepokój w sytuacjach neutralnych dla innych ludzi.

I, wierzcie mi, trzeba się bardzo napracować, aby nie było to widoczne. Stresują mnie wszelkie okazje, gdy wystawiam się na ocenę: poznawanie nowych ludzi czy publiczne wystąpienia. Naturalnie robię wtedy wszystko, co do mnie należy, i wyglądam na osobę spokojną i zrównoważoną. Ale nie jestem w stanie zarejestrować i zapamiętać wszystkiego, co jest mówione na takich spotkaniach, bo mój mózg jest zbyt pochłonięty opanowywaniem ogarniającej mnie paniki. Tak, zgadłyście: to jest cholernie wyczerpujące.

Prawdopodobnie nikogo tu nie zaskoczę, powołując się na badania, z których wynika, że taka przypadłość dotyka bardzo często kobiet ambitnych i ukierunkowanych na sukces. Perfekcjonistek. W 2014 roku w magazynie „Review of General Psychology” ukazały się wyniki badań, z których wynika, że perfekcjonistki znacząco częściej cierpią na ataki paraliżującego lęku, na depresje, a także częściej popełniają samobójstwa. Jak mówi dr David Veale, psychiatra i terapeuta poznawczo-behawioralny, bardzo trudno ustalić, jakie czynniki wpływają na powstawanie takich zaburzeń. Przyczyna może leżeć w naszym dziedzictwie genetycznym, takim jak kolor oczu, albo we wczesnodziecięcych traumatycznych doświadczeniach. Mamy badania, wskazujące, że wiele problemów natury psychicznej jest spowodowanych przez brak równowagi chemicznej w organizmie. Silne negatywne przeżycia i przewlekły stres też mogą zaburzyć tę równowagę. Inne badania dowodzą, że u osób dotkniętych zaburzeniami lękowymi obserwuje się zmiany w strukturach mózgu, kontrolujących pamięć i nastrój. W większości przypadków choroba zaczyna się w dzieciństwie, podczas pokwitania lub tuż po nim.

Na zaburzenia lękowe bardziej narażone są kobiety. Stanowią grupę zwiększonego ryzyka, bo zaburzenia lękowe występują u nich dwukrotnie częściej niż u mężczyzn. Specjaliści zakładają, że ok. 20% kobiet w Polsce może cierpieć na zaburzenia lękowe (chociaż na rzetelne badania obejmujące reprezentatywną próbę z populacji musimy jeszcze poczekać). Młode kobiety są obecnie poddane bardzo silnej presji: chcą być świetne w pracy, w domu i jeszcze atrakcyjnie wyglądać. Ten nieustanny stres sprawia, że jesteśmy bardziej podatne na różnego typu nerwice.

Przystanek panika

Opowiem wam, jak to wygląda w moim przypadku. Powiedzmy, że szef oddał mi mój raport wraz z krytycznymi uwagami. I teraz, bardzo szybko, dopadają mnie obsesyjne myśli o nieuchronnej katastrofie. Wyobrażam sobie, co mój szef o mnie myśli (że jestem najgorszym pracownikiem, którego zatrudnia, i że trzeba się mnie pozbyć), czuję się tak, jakbym naprawdę miała za chwilę spłonąć ze wstydu (to fizyczne odczucie gorąca).

„Mnóstwo ludzi ma tzw. skrzywienie optymistyczne – mówi Dean Burnett. – Postrzegają siebie, otoczenie, swoje szanse w bardziej pozytywnym świetle, niż to wygląda obiektywnie”. Według naukowców ta radosna wiara, że oczywiście nam się uda, bo przecież jesteśmy tacy fajni i świat nam sprzyja, pomaga osiągać cele. Ludzie z podwyższonym poziomem lęku, czyli ci nieszczęśni nerwicowcy, mają percepcję skrzywioną w drugą stronę. Czyli np. widzę, jak dwoje ludzi szepcze coś do siebie i jestem oczywiście przekonana, że mówią o mnie złe rzeczy. Każda drobna dolegliwość sprawia, że zaczynam się bać, że umrę na raka. Tworzę w głowie najgorsze scenariusze.

Napięcie odczuwam też fizycznie: źle śpię, tracę apetyt, czuję, jak moje serce szybciej bije. Zapominam o rzeczach do zrobienia, trudno mi się skoncentrować i zmobilizować do działania. Dlaczego tak się dzieje? „Aby sen był pełnowartościowy, aktywność części mózgu kontrolującej zachowanie świadome musi być wyciszona – mówi Burnett. – Zaburzenia lękowe to stan znacznego pobudzenia: człowiek jest wyczulony na sygnały niebezpieczeństwa, obsesyjnie wymyśla ewentualne scenariusze ratunkowe. To sprawia, że »zagrożony«, świadomy mózg nigdy się tak całkiem nie wyłącza”. To przydawało się naszym przodkom, gdy wokół jaskini krążył głodny niedźwiedź i trzeba było zachować czujność, ale teraz skutkuje tylko permanentnym niewyspaniem.

Symptomy, które odczuwamy w ciele (kołatanie serca, gorąco), też nie są niczym dziwnym. W ten sposób nasz organizm mobilizuje siły do konfrontacji z niebezpieczeństwem, czyli do walki lub ucieczki. Burnett zwraca uwagę na błędne koło, w jakie wpadają osoby z nerwicą. Symptomy, których doświadczają, wydają im się objawem groźnej choroby („Jak nic mam chore serce”), co tylko dodatkowo nasila lęk. 

Czy między atakiem paniki a napadem lęku jest różnica? Sprawdź.

Terapia

Warto szukać pomocy zarówno u psychiatry, który po przeanalizowaniu Twoich dolegliwości może Ci zaoferować leki obniżające lęk, jak i u psychoterapeuty. Szczególnie skuteczna okazuje się terapia behawioralno-poznawcza. Michał Grasza, psycholog i psychoterapeuta, tłumaczy, na czym to polega. „W terapii CBT na każdy problem pacjenta patrzymy przez pryzmat tego, jak myśli, jakie emocje przeżywa, jak się zachowuje oraz jak w danej sytuacji reaguje jego ciało. Regulując jeden obszar, »naprawiamy « wszystkie pozostałe”. Czego możesz spodziewać się podczas terapii?

1. Relaks

„Wieloletnie przebywanie w stanie dużego stresu powoduje, że organizm uczy się bycia w stanie ciągłego napięcia. Dobra wiadomość jest taka, że skoro ciało nauczyło się być spięte, to może też nauczyć się być zrelaksowane” – wyjaśnia Michał Grasza. Wykonując regularnie treningi relaksacyjne, przeprogramowujemy ciało na stan relaksu, dzięki czemu dolegliwości ustępują.

2. Myśli

„W trakcie terapii sprawdzamy, co pacjent myśli o sytuacjach, którego go stresują” – mówi Michał Grasza. Analizuje się, jakie jest prawdopodobieństwo, że katastroficzne przewidywania się spełnią oraz co ewentualnie można by było zrobić w takiej sytuacji. To zmniejsza presję i zwiększa poczucie, że poradzisz sobie w trudnej sytuacji.

3. Zachowanie

„Nadmierne odczuwanie lęku jest powiązane z unikaniem stresujących sytuacji oraz radzeniem sobie przez zażywanie tabletek uspokajających, alkoholu, narkotyków czy hazardu” – mówi psychoterapeuta. Podczas terapii szuka się nowych, nieszkodliwych sposobów na rozładowanie napięcia.

4. Emocje

Michał Grasza akcentuje rolę samoświadomości: „Ważną częścią terapii jest nauczenie pacjenta bycia świadomym tego, co się z nim dzieje. Chodzi o to, aby pacjent znał objawy stresu, wiedział, jakie są reakcje organizmu w sytuacjach stresowych i miał świadomość tego, że są całkowicie niegroźne”. Istotne jest uświadomienie sobie, że strach oprócz tego, że jest nieprzyjemny, niczym nie grozi. I prędzej czy później sam przeminie.

SPRAWDŹ TAKŻE: Ćwiczenia oddechowe - sposób na stres, panikę i bezsenność.

REKLAMA