Natalie Dormer: jej gra o tron

Natalie Dormer – aktorka znana z roli Margaery Tyrell w "Grze o tron" – z dziewczyny, która nie dostała się na uniwersytet, przemieniła się w jedną z najciekawszych aktorek młodego pokolenia. WH zdradza, jak odkryć swoje wewnętrzne piękno i znaleźć spokój w życiu.

Natalie Dormer fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Sięgam po dyktafon, ale coś ciągle nie daje mi spokoju. „Mówisz, że nie masz trenera personalnego?” – pytam. „Nie – odpowiada Natalie Dormer, mocno ściskając moją rękę na pożegnanie. – Sama potrafię narzucić sobie dyscyplinę”. I dotyczy to zarówno pracy, jak i treningu.

Jeżeli chodzi o tę pierwszą, jej efekty mogłaś oglądać w kinach („Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2” oraz „Las samobójców”) albo na ekranie swojego telewizora czy komputera („Gra o tron”). Co się tyczy ćwiczeń, najłatwiej spotkać Dormer w siłowni nieopodal jej domu w Richmond w Londynie. Ale nie odpuszcza sobie nawet podczas wyjazdów. „Niezależnie od tego, w jakim mieście na świecie się znajduję, zawsze potrafię znaleźć w pobliżu jakiś gym – mówi. – Sekret skutecznego dbania o siebie? Wygoda. Jeśli musisz poświęcić 30 minut, aby dojechać na trening, z pewnością nie zrobisz tego w gorszy dzień”.

10 minut

Aktorka nie mogła sobie odpuszczać, bo musiała, jak sama to określa, dotrzymać kroku chłopakom. Chodzi o Liama Hemswortha i Sama Claflina, którzy razem z nią występowali w „Igrzyskach śmierci”. „Gdy masz ich przy swoim boku, po prostu musisz dać radę – przyznaje Dormer. – Jestem osobą, która dostaje dodatkowego kopa, gdy się zmęczy i poczuje zastrzyk endorfin. Miałam wrażenie, że przekroczyłam swoje granice, a to bardzo odświeżające uczucie.

Szczególnie że wcześniej przez 6 miesięcy wcielałam się w postać Margaery Tyrell z »Gry o tron«, a moim głównym zajęciem były machinacje w jedwabnej sukience”. W ramach przygotowań Natalie wzięła udział w maratonie, który przebiegła w 3 godziny, 50 minut i 57 sekund. Niezła życiówka, ale Dormer ma na ten temat odmienne zdanie. „Gdy zobaczyłam czas, myślałam tylko o tym, że miałam przybiec do mety 10 minut szybciej – mówi. - Stawiam sobie poprzeczkę wysoko. Jeśli się za coś zabieram, chcę to zrobić dobrze. Inaczej nie ma sensu”.

 

Natalie Dormer fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Prawdziwe piękno

Ćwiczenia i bieganie pomogły jej podnieść samoocenę. A to szczególnie istotne, gdy pojawiasz się na ekranie zupełnie nago. „Każdy, kto mówi, że sceny seksu nie sprawiają mu najmniejszych problemów, kłamie – ocenia aktorka. – To nigdy nie przestaje być… »Traumatyczne« to złe słowo, »zawstydzające« też… Po prostu dziwne.

Jednak po przebiegnięciu 42 kilometrów jesteś zachwycona faktem, że twoje ciało potrafi zrobić coś takiego. Nagle to całe sztuczne gadanie: »Och, powinnam mieć 2 centymetry w pasie mniej«, traci znaczenie”. Dormer uważnie obserwuje i potrafi wyciągać wnioski nawet z codziennych sytuacji.

„Podczas zajęć jogi kobiety cztery razy większe ode mnie są w stanie bez problemu założyć nogi za głowę – mówi.– W tym momencie to ortodoksyjne, oparte na centymetrach i wymiarach podejście przestaje mieć znaczenie. Ciało, które potrafi pokonać maraton, jest piękne niezależnie od tego, w jakim rozmiarze sukienki się mieści”„Stawiam sobie poprzeczkę wysoko. Jeśli się za coś zabieram, chcę to zrobić dobrze. Inaczej nie ma sensu”.

Natalie Dormer fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Rola przyjaźni

Nim ciało stało się jej narzędziem pracy, próbowała dostać się na Cambridge. Nieskutecznie. Później trafiła do jednej z londyńskich szkół teatralnych, po której zagrała małą rolę w filmie „Casanova”. W postać głównego bohatera wcielił się tam nieżyjący już Heath Ledger, pamiętny Joker z „Mrocznego Rycerza” Christophera Nolana. Jednak angaż niewiele zmienił w jej życiu. Minęły dwa lata, nim została obsadzona w brytyjskim serialu „Dynastia Tudorów”.

Jej kariera powoli zaczęła nabierać tempa. Chociaż do dziś pamięta czasy, gdy wiodło jej się znacznie gorzej. „Staram się być obecna w życiu ludzi, którzy cieszą się z tego, że jestem w pobliżu – przyznaje. – Są ważni, bo byli ze mną, gdy mi nie szło. Dlatego nie chcę, aby pomyśleli, że teraz stałam się wredna i wyniosła”.

Jednak opinie innych nie bardzo ją przejmują. Szczególnie gdy biorą jej ciekawość czy bezpośredniość za objaw zbytniej pewności siebie. „Dużo mówię, ale to nie dlatego, że chcę zdominować innych - tłumaczy aktorka. - Jestem pewna swojego zdania i gotowa brać udział w dyskusji”.

Natalie Dormer fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

W imię zasad

Jedną z debat, w których Dormer wzięła udział, była ta wywołana przez (uwaga! spojler dla osób, które nie oglądały poprzedniej serii „Gry o tron”) gwałt na Sansie Stark oraz przemarsz pokutny Cersei Lannister. Wielu fanów uznało, że to przesada. „Trudno kręcić takie sceny bez rozdrażniania niektórych widzów – mówi. – Ale taki jest serial. Dotyka również trudnych tematów, co akurat uważam za ogromną jego zaletę”.

Dla oburzonych Natalie ma jedną radę: przejdźcie do działania. „Przeprowadźmy konstruktywną dyskusję, a nie róbmy wrzawy – mówi. – Wszyscy byli źli, że gwałt przytrafił się takiej pozytywnej postaci. Ale nie zapominajmy, że takie rzeczy dzieją się również pozytywnym ludziom i to też jest przerażające”. Aktorka stara się z tym zmierzyć, biorąc między innymi udział w akcjach przeciwko obrzezaniu kobiet oraz aranżowanym małżeństwom.

Natalie Dormer fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Z braku miłości

Mimo to potrafi znaleźć czas dla siebie i czasami zaszaleć. Po ostatnim rozstaniu... skoczyła ze spadochronem. „Byłam tak odrętwiała, że chciałam zrobić coś, żeby znowu zacząć czuć – tłumaczy Natalie Dormer. – Gdy stałam przy otwartych drzwiach samolotu, wszystko się zmieniło i próbowałam się wycofać. Ale było już za późno. Musiałam skoczyć, nie miałam wyjścia”.

Teraz Natalie jest w związku z reżyserem Anthonym Byrnem. I choć wiele tego typu par poznaje się na planie, oni jeszcze nigdy razem nie pracowali. „To jedna z rzeczy, którą chcemy zrobić przed śmiercią” - przyznaje aktorka. Jednak zapytana, czy na tej liście znajduje się również ślub, wzdycha tylko i zaczyna się śmiać. To i tak dobrze. Czasami po prostu milczy, bo nie lubi mówić na ten temat. Podobnie sytuacja ma się w przypadku tatuażu, który zrobiła na przedramieniu. „Wykonałam go dla siebie, a nie dla innych” – ucina krótko.

Natalie Dormer fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Teraz ja!

Mimo niedyskretnych pytań, zachowuje spokój. To dzięki dystansowi, którego nabiera się wraz z doświadczeniem. „Kobiety zbliżające się do trzydziestki nagle przestają mieć tyle obaw. W tym momencie powoli uświadamiasz sobie, kim jesteś, i nie tracisz tyle czasu na zamartwianie się” – mówi aktorka.

Poza tym dzieje się coś jeszcze. Zmieniają się również Twoje cele. „Pomocne jest posiadanie 5-letniego planu. Ale nie należy się go kurczowo trzymać, jeśli nie spełniasz pewnych ról czy oczekiwań. W końcu, gdy miałam 23 lata, inaczej wyobrażałam sobie 33-letnią wersję siebie”.

Zastanawiasz się, co ma na myśli Dormer? Chodzi przede wszystkim o macierzyństwo. Jak sama przyznaje, chciałaby mieć kiedyś dziecko – niezależnie od tego, czy własne czy adoptowane – lecz nie wydaje się, żeby miało to wydarzyć się w najbliższej przyszłości.

W tym roku skupia się przede wszystkim na pracy: chce potwierdzić swoją pozycję w branży. „Przydarzyło mi się tyle cudownych rzeczy, że trudno w to uwierzyć – przyznaje. – Jednak jestem gotowa na wyzwania. Na trudne role, które wymagają dodatkowej koncentracji i przygotowań”.

Natalie Dormer fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Do mety

Ale nie ma zamiaru na tym poprzestawać. Stawia sobie również kolejne ambitne cele związane z bieganiem. Jesienią planuje udział w maratonie i chce pobić swój rekord. Co prawda, czeka ją jeszcze kilka miesięcy przygotowań, lecz wiele wskazuje na to, że jej się to uda. Gdy po rozmowie sięgam po dyktafon, nie daję za wygraną.

„Na pewno nie masz trenera?” – dopytuję. „Nie” – odpowiada raz jeszcze, ściskając moją dłoń, Natalie Dormer. „Jestem osobą, która dostaje dodatkowego kopa, gdy się zmęczy i poczuje zastrzyk endorfin. Lubię przekraczać granice, to bardzo odświeżające uczucie”.

WH 06/2016

REKLAMA