Na początku września 2018 w Hearst Tower w Nowym Jorku słynna amerykańska prezenterka - Oprah Winfrey przeprowadziła rozmowę z byłą Pierwszą Damą Ameryki - Michelle Obamą. Pretekstem do spotkania było wydanie wspomnień żony byłego prezydenta USA -"Becoming. Moja historia", która od 13 listopada jest dostępna w amerykańskich księgarniach i na Amazonie. Oprah, która przyjaźni się Michelle od 14 lat, mówi: "Szczerze polecam, wręcz nalegam, żebyście przeczytali tę książkę. Ta książka (a właściwie to zbiór wspomnień) tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że Michelle Obama jest kobietą wielką. Zapraszam do przeczytania wywiadu, który jest efektem naszej niesamowitej, pełnej pasji rozmowy.
O: Na wstępie chciałam powiedzieć, że nic nie daje mi tyle radości, co dobra książka. Kiedy dostałam "Becoming: Moja historia", byłam z ciebie dumna - zrobiłaś to! Książka jest poruszająca, daje do myślenia i pokazuje prawdziwą, kobiecą siłę. Brawo!
M: Dzięki.
O: Skąd wziął się pomysł na tytuł?
M: Mieliśmy naprawdę długą listę różnych pomysłów. Tytuł "Becoming. Moja historia" najlepiej podsumowuje je wszystkie. Jest takie pytanie, które zadaje się dzieciom (według mnie jedno z najgłupszych) - "Kim chcesz zostać jak dorośniesz?". To tak, jakbyś miała osiągnąć jeden cel w życiu, a potem zatrzymać się w miejscu i nic dalej nie robić.
O: Dorastanie to ciągły, złożony proces.
M: Tak, i nigdy nie wie się, jaki będzie jego następny etap. Zawsze powtarzam to młodym ludziom. Wiesz, kiedy jesteś młoda, często masz w głowie wiek, w którym staniesz się w końcu dorosła. W większości przypadków jest to moment, w którym twoja matka przestaje ci mówić, co masz robić.
O: [śmiech]
M: Prawda jest taka, że każda dekada oferuje mi coś nowego. Coś, czego sobie nawet wcześniej nie wyobrażałam. Gdybym przestała się rozwijać, to z pewnością przegapiłabym wiele niesamowitych rzeczy. Cały czas pracuję nad sobą, cały czas staram się coś odkrywać. "Becoming. Moja historia" to opowieść o mojej życiowej podróży. Mam nadzieję, że książka wywoła dyskusję wśród młodych ludzi na temat ich życiowych dróg.
ZOBACZ TEŻ: Rihanna w ciąży? Fani spekulują, że urodzi córkę
O: W książce jest wiele odważnych wyznań. Czy nie bałaś się pisać o swoim życiu prywatnym?
M: Nie, ponieważ zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy - ludzie zawsze pytają mnie: "Michelle, jak Ty to robisz, że jesteś taka naturalna?", "Dlaczego tyle ludzi chce się z Tobą utożsamiać?". Doszłam do wniosku, że to dlatego, że ja po prostu lubię siebie. Lubię swoje niedoskonałości. Myślę, że to dzięki temu jestem po prostu sobą. Zawsze staram się być szczera wobec swoich pracowników, wobec młodych ludzi, czy moich przyjaciół. Jest jeszcze jedna, ważna kwestia: Barack i ja, czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy uważani za wzory do naśladowania.
O: Niewątpliwie.
M: Nienawidzę, kiedy osoby publiczne się dystansują i mówią: "Ja nie jestem wzorem do naśladowania. Nie chcę takiej odpowiedzialności". Za późno. Jesteś osobą publiczną i młodzi ludzie Cię obserwują. Ja nie chcę, żeby młodzi patrzyli na mnie i mówili: " Co ona może wiedzieć. Przecież nigdy nie miała problemów, czy lęków. Jej życie zawsze układało się gładko".
O: Nikt, kto przeczytał tę książkę na pewno tak nie pomyśli. Absolutnie.
M: [śmiech]
O: Miliony ludzi zastanawiały się, co słychać u Michelle, jak czuje się po opuszczeniu Białego Domu. Myślę, że nie ma na to lepszej odpowiedzi, niż historia z tostem. Możesz się nią podzielić?
M: Oczywiście. Po ośmiu latach mieszkania w Białym Domu, nadszedł czas na przeprowadzkę. Nie wywiało nas zbyt daleko - kupiliśmy piękną, ceglaną posiadłość, zaledwie kilka przecznic od rezydencji prezydenckiej. Teraz mamy dom z normalnymi drzwiami i z dzwonkiem u drzwi. To całkiem miłe uczucie! W końcu ostatni raz mieszkaliśmy w takim prawie dekadę temu.
O: Szmat czasu!
Dokładnie. Historia z tostem dotyczy jednej z pierwszych nocy w nowym domu. Byłam w nim tylko ja i moje psy (dzieci wyjechały na ferie, a Barack był w jakiejś podróży). Jako Pierwsza Dama nigdy nie jesteś sama. Zawsze w pobliżu są jacyś ludzie - ochrona, służba itp. Nie możesz sobie po prostu wyjść albo otworzyć okien bez robienia zamieszania.
Komentarze