Pamiętacie ten odcinek „Przyjaciół”, w którym Rachel kończy trzydzieści lat i, cóż, nie znosi tego najlepiej? Przyjaciele przypominają sobie swoje 30. urodziny, podczas których robili różne głupie rzeczy: Ross kupił sportowe auto, Monika się ubzdręgoliła, a Joey wadził się z Bogiem, że ten pozwolił, by Joey się zestarzał. Zabawne, ale większość z nas uważa okrągłe daty za ważne momenty w życiu. I czasem sobie z tym nie radzimy.
ZOBACZ TEŻ: Test wiedzy o „Przyjaciołach"
Czy to początek starości?
Możemy sobie opowiadać po sto razy, że w dzisiejszych czasach młodość trwa niemal do pięćdziesiątki, że wiek nie ma znaczenia, ważne, jak się czujesz. Wiemy przecież, że dzięki dbaniu o siebie, zdrowemu trybowi życia i zabiegom pielęgnacyjnym można wyglądać świetnie przez wiele lat. Mamy na to dowody w otoczeniu. Ale rozum swoje, a dusza swoje. Czujemy, że ta trójka z przodu jednak ma znaczenie. Czy to jest „kryzys trzydziestki”? Cóż, wiele osób tak to odczuwa, a na rodzaj towarzyszących temu emocji ma wpływ sytuacja życiowa, w jakiej aktualnie się znajdujemy. To jest moment, w którym zaczynamy zadawać sobie pytania: Czy jesteśmy właśnie w takim miejscu, w jakim chciałyśmy się znaleźć? Jak bardzo nasza sytuacja rozmija się z oczekiwaniami naszych bliskich?
Uaktywniają się stereotypy, jakimi, chcąc nie chcąc, nasiąkłyśmy przez całe życie i zaczynamy porównywać z nimi nasze życie. Czy przypadkiem w wieku lat trzydziestu nie powinnam mieć już męża i dzieci? A co, jeśli już jest za późno i nikogo nie znajdę? Może jednak powinnam była postawić na karierę? Co jest ze mną nie tak, że wciąż pracuję na umowę-zlecenie? A może inaczej: mam niby dobry związek, ale jakoś przygnębia mnie myśl, że mamy być razem do końca życia. Może to jeszcze czas, żeby coś zmienić, rozstać się, poznać kogoś, wyjechać w świat? Zrobić coś szalonego, bo kiedy, jeśli nie teraz. A praca? Niby dobra, wszyscy mi zazdroszczą, ale czy to ma być wszystko, co życie ma mi do zaoferowania? A może gdzieś w świecie czeka na mnie coś lepszego?
Wszystko to jest absolutnie normalne, bo okrągłe daty, podobnie jak sylwestry, sprzyjają refleksjom. To jest nieodłączny element dorastania i nie ma w tym nic złego. Oczywiście pod względem psychologicznym czy fizycznym nie obserwujemy żadnych widocznych zmian. Twój organizm działa podobnie w wieku 29, jak i 31 lat. Magia trzydziestki rozgrywa się wyłącznie w naszych głowach. Ale być może to pierwszy moment, kiedy uświadamiamy sobie, że w życiu nie można mieć wszystkiego, że jeden wybór pociąga za sobą rezygnację z innych. A przecież tych możliwości jest tak wiele. To dla wielu osób żyjących w przeświadczeniu, że chcieć to móc, może być trudne do przyjęcia.
Rozwój przez kryzys
Kryzys może odegrać bardzo pozytywną rolę, jeśli tylko podejdziesz do niego konstruktywnie. Świadomość, że decyzje, które teraz podejmujesz, będą miały wpływ na resztę życia, pomaga skoncentrować się na tym, co jest dla Ciebie naprawdę istotne. Idealnie, aby można było już teraz umieć oddzielić ziarna od plew i wybrać właściwy kierunek, ale wielu osobom to się nie udaje. Za kilkanaście lat czeka nas kolejny kryzys 40+, który może być potraktowany jako następna korekta naszej drogi życiowej. Pewnych rzeczy naprawdę trudno uniknąć.
Badanie przeprowadzone w 2008 roku przez ekonomistów Davida Blanchflowera i Andrew Oswalda pokazało, że wykres przebiegu szczęścia w naszym życiu tworzy krzywą w kształcie litery U. Czyli najszczęśliwsi jesteśmy właśnie w tej pierwszej ćwiartce życia. Później krzywa szczęścia spada, żeby osiągnąć najniższy poziom w wielu około 46 lat. A potem, hurra, rośnie i po pięćdziesiątce zaczynamy czuć się szczęśliwsze.
Wniosek z powyższego płynie taki, że wbrew temu, co sobie możesz myśleć, teraz masz najwięcej energii i optymizmu, by pokierować swoim życiem w dobrą stronę. Z badań płynie jeszcze jeden wniosek. Otóż ludzie, którzy mają w życiu cel i naprawdę czują, że mają powód, by rano wstawać z łóżka, są znacząco szczęśliwsi na każdym etapie życia, niezależnie od ich wykształcenia i poziomu dochodów. Ich krzywa szczęścia jest wyższa niezależnie od ich wykształcenia czy poziomu dochodów. Dlatego tak istotne jest, aby nawiązywać i podtrzymywać wartościowe relacje i angażować się w działalność, która niesie satysfakcję. Po to, żeby kryzys wieku średniego nie skończył się depresją.