Nad Londynem wiszą ciężkie, szare chmury, a ulice są wprost najeżone parasolami chroniącymi szybko przemykających przechodniów przed ulewnym deszczem. W taki dzień radosny wyraz twarzy to w stolicy Anglii wybitnie deficytowy towar, a jego głównym dostawcą wydaje się Kate Hudson, która właśnie wpadła na naszą sesję zdjęciową.
Rozdając na prawo i lewo uśmiechy oraz powitania, gwiazda wniosła do studia dawkę energii równą wybuchowi Supernowej. W wejściu smoka nie przeszkodził jej nawet dziwacznie zawinięty na głowie turban („Właśnie umyłam włosy”). Jej zaraźliwy entuzjazm wydaje się być niewyczerpany, choć aktorka przyznaje, że co jakiś czas potrzebuje zewnętrznego zastrzyku mocy („Po prostu uwielbiam kawę”).
Zasilający ją stos atomowy został zakodowany w genach dzięki mamie, słynnej aktorce Goldie Hawn. Swoje zrobił też przybrany ojciec, wychowujący ją od 3. roku życia aktor Kurt Russell. Sama Kate Hudson przypisuje swoją aurę głównie prawie codziennym treningom. „Wszyscy skupiają się na ich widocznych gołym okiem efektach” - mówi o płaskim i mocnym brzuchu (jej jest wprost wzorcowy. Jeśli marzysz o podobnym efekcie, wypróbuj nasze TOP 8 ćwiczeń na płaski brzuch) oraz jędrnej pupie (pośladki aktorki są naprawdę godne pozazdroszczenia. Wymodeluj podobne realizując nasz trening na pośladki i nogi).
„Dla mnie jednak głównym motywatorem jest to, jak trening zmienia mózg. Dzięki niemu zaczynamy myśleć jaśniej, mamy więcej energii, poprawia się pamięć. Dzięki aktywności fizycznej stajemy się nawet bardziej elokwentni, ponieważ coraz sprawniejszy mózg podsuwa nam lepsze sformułowania”.
No dobrze, ale jak Kate znajduje czas na codzienne ćwiczenia? Przecież dopiero co skończyła kręcić komedię „Rock the Kasbah”, w której tworzy duet z samym Billem Murrayem (premiera w październiku), a w poprzednim roku na ekrany kin weszły aż trzy filmy z jej udziałem. Do tego zaczyna coraz mocniej flirtować ze światem mody.
Zaprojektowała kolekcję eleganckich małych czarnych (wygląda w nich świetnie!) dla marki Ann Taylor, a do tego jest współzałożycielką sportowej marki Fabletics i jest w nią bardzo mocno zaangażowana. Nie tylko tworzy ubrania i występuje w nich w reklamowych sesjach zdjęciowych.
Zajmuje się nawet takimi szczegółami, jak pisanie związanego z nią bloga. Już to wystarczyłoby na dwa mocno przeładowane etaty, a przecież jest jeszcze (a może przede wszystkim) mamą 4-letniego Binga i 11-letniego Rydera. Kate odpowiada, że udaje jej się do tego intensywnego rozkładu jazdy wpleść trening tylko dlatego, że ćwiczy praktycznie wszędzie i w każdy możliwy sposób. Kiedy jest w domu, stawia na ulubione pilates.
„Te ćwiczenia bazują na mocnym korpusie i angażują praktycznie całe ciało, od pupy po tricepsy. Pozwalają sięgnąć głębokich mięśni brzucha, czego nie da się osiągnąć zwykłymi brzuszkami” – mówi.