Jeżeli tak jak ja jesteś namiętną oglądaczką rożnych talent show, to z pewnością niejednokrotnie zastanawiałaś się, co się dzieje z tymi setkami utalentowanych młodych ludzi, którzy przewijają się przez te programy. Błysną genialnym wykonaniem, a potem wszelki słuch po nich ginie. Tak naprawdę na palcach jednej ręki można policzyć finalistów, którzy osiągnęli prawdziwy sukces: Monika Brodka, Kamil Bednarek, Michał Szpak, Dawid Podsiadło, no i...? No właśnie. Bo żeby coś w życiu osiągnąć potrzebna jest specyficzna kombinacja cech – min. pracowitości, umiejętności wyznaczania celów, odporności. Zobacz, co na ten temat mówi nauka.
Nie dla cieniasów
Akademia Wojskowa Stanów Zjednoczonych w West Point to najbardziej prestiżowa uczelnia wojskowa na świecie. I nie, nie jest to męska enklawa – od 1 stycznia 2016 roku na jej czele stoi kobieta, generał Diana Holland. Dostać się tam jest trudniej niż na Harvard.
Przede wszystkim młoda osoba musi rozpocząć starania o przyjęcie już dwa lata wcześniej, w wieku 17 lat. Oprócz doskonałych ocen szkolnych i maturalnych musi mieć jeszcze wsparcie kongresmena albo senatora. I oczywiście świetnie zdany egzamin kondycyjny – dopiero wtedy jest dopuszczona do egzaminów w West Point.
Z 14 000 kandydatów, którzy podchodzą do trudnego procesu rekrutacyjnego, w ostatecznym rachunku na pierwszy rok przyjętych zostaje tylko 1200 osób. Najsprawniejszych, najbystrzejszych i najtwardszych. A jednak spora część z nich odpada już na pierwszym roku w trakcie 7 - tygodniowego obozu kondycyjnego, nazywanego „bestialskie baraki”. To najtrudniejszy pod względem emocjonalnym i fizycznym okres w ciągu czterech lat spędzonych w Akademii.
Oto jak wygląda dzień kadeta:
- 5.00 – pobudka
- 5.30 – apel
- 5.30-6.55 – zaprawa fizyczna
- 6.55-7.25 – higiena
- 7.30- -8.15 – śniadanie
- 8.30-12.45 – trening/zajęcia
- 13.00-13.45 – lunch
- 14.00-15.45 – zajęcia lekkoatletyczne
- 17.30-17.55 – higiena
- 18.00-18.45 – kolacja
- 19.00-21.00 – trening/ zajęcia
- 21.00-22.00 – czas dla dowódcy
- 22.00 – hejnał (i spać)
Jak łatwo zauważyć, kadet (i kadetka) jest w nieustannym ruchu. Z wyjątkiem pór posiłków nie ma czasu na odpoczynek, nie ma kontaktu z rodziną ani z przyjaciółmi. Dostaje potworny wycisk pod każdym możliwym względem, i to przez siedem dni w tygodniu. Jak na wojnie.
Fenomen, dlaczego ze szkolenia odpadają czasami najsprawniejsi kandydaci, a ci na pierwszy rzut oka słabsi fizycznie są w stanie pokonać „bestię”, zainspirował doktor psychologii Angelę Duckworth, autorkę książki „Upór”, do badań. Wcześniej poszukiwała wspólnych cech ludzi, którzy wiodą szczęśliwe, spełnione życie i doszła do wniosku, że inteligencja jest tym najistotniejszym czynnikiem. Ale potem przyszło kolejne pytanie: „Jak to się dzieje, że przy podobnym poziomie inteligencji niektórzy ludzie osiągają o wiele więcej?”. Jej konkluzja była następująca: „Oni po prostu mają w sobie więcej uporu”. I właśnie kadeci z West Point posłużyli dr Duckworth za pierwsze króliki doświadczalne w badaniach nad kluczową rolą tego czynnika.
Przed rozpoczęciem „bestialskich koszar” kadeci zostali poproszeni o wypełnienie krótkiego kwestionariusza. Mieli ustosunkować się do stwierdzeń dotyczących stawiania sobie celów i ich realizacji. Duckworth wraz ze współpracownikami skonstruowała ten test, aby zmierzyć poziom uporu. „Upór” jest tu definiowany jako wytrwałość i pasja, z jaką osoba realizuje długoterminowe cele. Co się okazało? Kadeci, którzy osiągnęli wyższy wynik w teście uporu, o 60% częściej zaliczali „bestię”.
Duckworth zastosowała skalę uporu również wobec własnych 138 studentów. I znowu okazało się, że osoby lepiej wypadające w teście odnoszą większe sukcesy na studiach. Badaczka dostrzegła jeszcze jedną ciekawą zależność: osoby z wyższym wynikiem w skali uporu częściej miały niższe wyniki w skali SAT (test umiejętności szkolnych, który często decyduje o przyjęciu na studia). Studenci, którzy mieli wyższe noty w SAT, przejawiali mniej determinacji w realizacji swoich celów. Po dokonaniu tego spostrzeżenia Duckworth doszła do zasadniczego wniosku, który pokierował jej dalszymi badaniami: nasz potencjał to jedno, a to, co z nim zrobimy, to już zupełnie inna sprawa.
Komentarze