Jak opiekować się schorowanym rodzicem i nie zaniedbywać siebie [poradnik]

Miliony kobiet w naszym kraju zajmują się swoimi starszymi, chorymi czy niepełnosprawnymi krewnymi. Nie jest naszą rolą opis państwowego systemu opieki nad takimi ludźmi. Zresztą albo już go znacie, albo prędzej czy poźniej się dowiecie. Nas interesuje, jak regenerować swoje siły psychiczne, jednocześnie wspierając chorego, kochanego człowieka.

opieka fot. Shutterstock.com

Moja mama ma 84 lata i prawie nie chodzi. Całe dnie przesiaduje w fotelu przed telewizorem i de- nerwuje się, że „tak niewyraźnie mówią”. Coraz gorzej słyszy, ale udaje sama przed sobą, że to wina dźwięku w telewizorze. Mieszka w ładnym, nowym, wygodnym mieszkaniu, dokąd przeniosła się po sprzedaniu starego domu. Mieszkanie w tym domu, z daleka od nas, stało się już zbyt trudne, ale ona wciąż ma do nas pretensje, że „ściągnęliśmy ją” tutaj, a tam przecież miała dom, ogród i wspaniałe życie. Jej tutejsze mieszkanie jest trochę dziwaczną mieszanką starych i nowych rzeczy – tych funkcjonalnych, kupionych przez nas, i tych przywiezionych z tamtego domu i tamtego życia. W szafach wciąż wisi mnóstwo ładnych ubrań, których nigdy już nie włoży. W szufladach leży bezczynnie jej starannie dobrana kolekcja oryginalnych ozdób, kosmetyki, perfumy. Na półkach książki, których już nie może czytać. Bo moja mama jeszcze do niedawna była elegancką, zadbaną, ciekawą świata kobietą. Podróżowała, chodziła do teatru, na koncerty. I oczywiście intensywnie pracowała zawodowo. Mówię „do niedawna”, bo tak się mamie wydaje. Tę starość i niedołężność uważa chyba za chorobę, która przecież minie. Czasem mówi dziwne rzeczy, zadaje mi po kilka razy to samo pytanie, a ja nie wiem, czy żartuje, czy to chwilowa mgła mózgowa, czy może początek kolejnego etapu.

Tak niewiele dzieje się w jej życiu; oprócz telewizji, jestem jej jedyną rozrywką, ale nie mogę jej namówić na to, żebyśmy gdzieś wyszły czy pojechały na wycieczkę. Nie lubi się pokazy- wać w takim stanie. Poczeka, aż jej się poprawi. Ale prawda jest taka, że się nie poprawi. Przeciwnie: będzie coraz gorzej i gorzej. Mam tego świadomość i czuję się w tym bardzo samotna. To bolesna konfrontacja z odchodzeniem i śmiercią. Przypomnienie, że choćbyś się starał, zdrowo i aktywnie żył, kochał, dbał o przyjaźnie, to i tak w pewnym momencie musisz się z tym wszystkim pożegnać. Bezpowrotnie odchodzi piękno ciała, wspomnienia, sprawność, duma, błyskotliwa inteligencja i dowcip. A ja muszę bliskiej osobie towarzyszyć w tym dzień po dniu.

Miliony kobiet w Polsce znajdują się w podobnej sytuacji albo znajdą się w niej za jakiś czas. Wszechobecny charakter tej odpowiedzialności jest niepokojący, gdy weźmie się pod uwagę, że wiąże się to z dużym obciążeniem psychicznym i fizycznym. Dlaczego fizycznym? A próbowałyście kiedyś podnieść z podłogi przelewającą się przez ręce starszą panią, która przewróciła się w drodze do łazienki? Mój kręgosłup do dzisiaj to pamięta. Skutki psychologiczne też nie są bez znaczenia. Raport z Centrum Klinicznego NIH w USA powiązał psychologiczne skutki opieki nad członkiem rodziny z podwyższonym ryzykiem depresji, zaburzeń nerwicowych, a także znacznym obniżeniem odporności. Jak mówi profesor Richard Schulz, specjalista gerontolog na uniwersytecie w Pittsburghu, zajmujący się wpływem chorób wieku późnego na pacjentów i ich rodziny: „Opieka ma wszystkie cechy doświadczania przewlekłego stresu – do tego stopnia, że naukowcy wykorzystują ją jako model do badania jej wpływu na zdrowie. Produkuje długotrwałe napięcie fizyczne i psychiczne, któremu towarzyszy wysoki poziom nieprzewidywalności i braku kontroli”. Podczas gdy medycy, personel domów opieki i inni, których zawodowe życie jest skupione wokół zajmowania się chorymi i niepełnosprawnymi, podjęli świadomą decyzję o takiej drodze życiowej – nas nikt o zdanie nie pytał. Kobiety, których dotyczy ten problem, często wkraczają w tzw. średni wiek, intensywnie pracują zawodowo, wykonują mnóstwo domowych zadań, a jednocześnie ich ciała przechodzą najbardziej dramatyczną zmianę od czasu dojrzewania (premenopauza). W tym właśnie czasie spada na nie dodatkowe zadanie: opieka nad starszym rodzicem. Ja chcę zajmować się mamą, ale jednocześnie nie mogę zaniedbywać własnego życia.

Depresja opiekuna

Kiedy stan zdrowia mojej mamy po osiemdziesiątce się pogorszył, siłą rzeczy zaczęłam jej poświęcać więcej czasu. To oczywiście nie były tylko wizyty u niej, ale cała logistyka. Wożenie mamy do lekarza, na zabiegi, pilnowanie, czy regularnie przyjmuje leki, czy bada cukier i ciśnienie, robienie zakupów, ogarnianie nowej strategii życia pochłaniało mnóstwo czasu. Zanim to sobie jakoś poukładałam, uświadomiłam sobie, że nawet wtedy gdy miałam małe dziecko, nie byłam aż tak zajęta. Potem przyszedł rok 2020, pandemia i siłą rzeczy odpadły wszystkie elementy dodatkowego wsparcia, czyli wizyty krewnych, znajomych, pani fizjoterapeutki czy pani do sprzątania. Zostałam sama. Ciężar opieki spoczął na moich barkach dokładnie w momencie, gdy wirus również spustoszył moje życie towarzyskie i rozrywkowe. Nie najlepiej to zniosłam, szczerze mówiąc. Zaczęły mnie dopadać refleksje o tym, jak sama będę przez to przechodzić, jak zniosę taki stan uzależnienia od innych, a może zostanę całkiem sama. Kiedy zaczęłam przyłapywać się na zdziwieniu, że mojej mamie jakoś chce się żyć mimo tylu chorób i niedołężności, a mnie się ostatnio wcale nie chce, to zadzwonił mi w głowie czerwony alarm. Hej, wpadasz w depresję, dziewczyno! I chociaż nie uważam, że każdy smutek powinien być natychmiast klajstrowany lekami, przecież czasem dobrze jest zastanowić się poważnie nad życiem, to w tym przypadku leki antydepresyjne pomogły mi odzyskać jako taką równowagę i siły.

Starsza pani znika

Moja koleżanka Magda ma gorzej. Jej mama ma demencję i obecnie nie można jej spuścić z oka. Zaczęło się to wszystko kilka lat temu, po śmierci ojca Magdy. Jej mama, osoba 76-letnia – dotąd zdrowa, aktywna i poukładana – zaczęła gubić różne rzeczy. A potem zapominać, po co właściwie poszła do sklepu. Oczywiście na początku było mnóstwo śmiechu, bo jej mama przerabiała te historie na bardzo zabawne anegdoty. Magda od czasu swojego rozwodu była bardzo zżyta ze swoją mamą, traktowała ją jak najlepszą przyjaciółkę i zazdrościłam im tej więzi. Bardzo długo obydwie wypierały ten smutny fakt, że z mózgiem mamy dzieje się coś złego. Ale kiedy mama o mało nie podpaliła mieszkania, bo zapomniała, że zostawiła zupę na gazie, to Magda zaczęła się martwić. Początkowo odwiedzały wszystkich możliwych specjalistów, neurologów czy gerontologów, aby dostać rzetelną diagnozę. Magda nie godziła się na to, że na tę chorobę nie ma lekarstwa – jej mama przyjmowała wszystkie możliwe leki oraz suplementy na poprawę pracy mózgu, jakie tylko można było dostać. Poza tym córka pilnowała, aby mama nieustannie ćwiczyła umysł, rozwiązując różne testy, zagadki czy krzyżówki. Nie muszę dodawać, że było to bardzo czasochłonne. Ale później przyszedł czas, kiedy zaczęło być ciężko. Mama wychodziła z domu i nie umiała wrócić. Spotkanym ludziom mówiła, że idzie na stację po Romka, bo wraca z wojska (Romek był jej mężem, a w wojsku był 45 lat temu). Przyprowadzali ją do domu sąsiedzi albo policja. Od czasu do czasu traktowała Magdę jak obcą osobę albo nazywała ją imieniem swojej zmarłej siostry. Upierała się jak dziecko, że sama będzie gotować i sprzątać, mimo że te zajęcia już ją przerastały. Często się złościła i oskarżała Magdę o niestworzone rzeczy. Kiedyś miały jechać razem na wycieczkę i starsza pani nie chciała wejść do samochodu. Uciekała i zaczepiała przechodniów, prosząc ich o ratunek, bo ta obca kobieta (Magda) chce ją porwać. Magda musiała co chwila urywać się z pracy, ze spotkań z klientami, bo ktoś właśnie dzwonił, że np. starsza pani chodzi po osiedlu w koszuli nocnej. Ale w sumie nie to było najgorsze. Magdę przerażało to, że jej mama staje się powoli obcą osobą. Gdzie się podziały wspólne wspomnienia z wakacji? Kto Magdzie opowie po raz tysięczny, że jak się urodziła, to miała takiego śmiesznego irokeza na główce, a zasypiała tylko przy włączonej pralce? Wraz z mamy pamięcią odchodził bezpowrotnie kawał życia Magdy.

ZOBACZ: Chodzenie – najbardziej niedoceniana forma aktywności

 

Pętla poczucia winy

Ludzie nie mają pojęcia, jakie to trudne, dopóki nie doświadczą bólu związanego z obserwowaniem stopniowego pogarszania psychicznego i fizycznego stanu osoby, którą kochają. Nie wiedzą, ile energii potrzeba do utrzymania dorosłego w czystości, zdrowiu i bezpieczeństwie. To dużo trudniejsze niż opieka nad dzieckiem. Brakuje tych radosnych chwil: „O! pierwszy uśmiech, pierwszy ząbek, pierwszy kroczek”. Dziecko jest śliczne, pachnące, rozwija się, a starsza osoba dokładnie przeciwnie. Radość trzeba sztucznie napędzać, bo częściej odczuwa się przenikliwy smutek, gdy bliska osoba staje się coraz bardziej niedołężna. Gdy trzeba ją myć, przebierać czy zmieniać pampersy. Poczucie smutku i straty towarzyszy obu stronom. Niedołężniejący bliscy mogą nie godzić się na swój stan, złościć się na rzeczywistość. Mogą też stać się roszczeniowi, marudni, złośliwi, podejrzliwi. Nie przychodzi im do głowy okazanie choćby odrobiny wdzięczności. I chociaż odwrócenie relacji rodzic – dziecko może zrodzić nową bliskość albo wręcz stworzyć więź, jakiej nie doświadczało się przez całe życie, to trzeba być też przygotowanym na mnóstwo negatywnych emocji. To tworzy piekielną pętlę: jesteś zmęczona, zaczynasz się złościć na bliskiego, tracisz cierpliwość, krzyczysz, mielisz pod nosem słowa „wstrętny, złośliwy staruch”, a potem przychodzi ogromne poczucie winy i znowu się starasz najlepiej, jak potrafisz, aż za bardzo, ale w którymś momencie pękasz, i tak w kółko. Do tego dochodzą jeszcze rodzinne stresy, bo czujesz się zbyt obciążona, możesz mieć pretensje do rodziny, że Ci nie pomaga w wystarczającym stopniu. Rodzina ma pretensje, że robisz z siebie męczennicę. Trudno Ci godzić te wszystkie sprawy, bo przecież jeszcze jesteś aktywna zawodowo. To zbyt dużo jak na jedną osobę.

Wsparcie

O opiece nad niemowlętami, wychowaniu dzieci mamy tysiące książek, a osoby starsze najwyraźniej nie zasługują na tyle uwagi. To smutne, bo przecież prawie każdy z nas się z tym zetknie, nie wspominając już o tym, że prawie każdy z nas będzie stary i pewnie wolelibyśmy, aby zajmowały się nami osoby, które wiedzą, co robią. Jasnym punktem w tej trudnej rzeczywistości jest książka Karoliny Jurgi „Idealny opiekun nie istnieje – poznaj demencję oraz inne kwestie, o których warto wiedzieć, żeby nie zwariować” oraz jej strona internetowa poznajdemencję.pl. Jej rady nie dotyczą tylko opieki nad osobami z demencją, ale są znakomitym przewodnikiem dla każdego, kto zajmuje się niedołężniejącym bliskim.

Karolina Jurga, neuropsycholog i certyfikowany trener osób opiekujących się chorymi, twierdzi, że opieka nad starszymi wymaga dwóch rzeczy: po pierwsze – zaopiekowania się sobą, a po drugie – poznania skutecznych metod postępowania ze starszą, chorą osobą. Jak zaopiekować się sobą? Przede wszystkim przestać robić z siebie męczennicę i masochistycznie czerpać z tego przedziwną satysfakcję, jednocześnie wbijając wszystkich w poczucie winy. Odpuść sobie, a wszystkim dookoła, łącznie ze starszym bliskim, będzie lepiej. Jak mówi Jurga: „Jak nie dasz rady, to znaczy, że nie dasz rady. A nie, że kończy się świat. Jeśli się nie wyrobisz, to znaczy, że się nie wyrobisz, a nie, że nie można na Ciebie liczyć. Kiedy nie zadowolisz wszystkich, to znaczy, że nie wszyscy będą zadowoleni. A nie, że jesteś bezwartościowy”. Nie musisz być we wszystkim na 100%. Nie daj się przygnieść poczuciu winy, bo masz prawo do zmęczenia, zdenerwowania, a nawet złości na kochaną osobę. Jesteś tylko człowiekiem, a nie Superwoman. Koniecznie znajdź sposób na regenerację swoich sił, doładowanie akumulatorów, a jeśli uważasz, że to egoizm i nie masz czasu, to pomyśl, że bez tego nie będziesz mogła być wsparciem.

A jak postępować ze starszą osobą? Przede wszystkim naucz się mówić powoli, spokojnie, wyraźnie i niższym głosem. Najlepiej siedząc naprzeciwko niej. Nie spiesz się – poczekaj na odpowiedź, która może nie przyjść natychmiast. Nie rób wszystkiego za nią, ale ułatwiaj jej zadania za pomocą prostych komunikatów. Nie mów podenerwowanym głosem: „No przecież tyle razy ci powtarzam, żebyś brała rano lekarstwo X, a ty nigdy mnie nie słuchasz”. Zamiast tego: „Mamo, to jest czerwona tabletka, kładę ci ją na stoliku nocnym, połknij ją rano”. To bardzo ułatwi wam komunikację.

To nasze wspólne życie

Myślę sobie, że może za dużo napisałam o smutnych stronach opieki. Przecież nie jest tak, że opiekując się mamą, zawiesiłam swoje życie na kołku. Mama jest częścią mojego życia i oprócz opieki potrzebuje bliskości i rozmowy. Czasami czytam jej książki, które kiedyś lubiła, innym razem puszczamy sobie muzykę z lat jej młodości. Ostatnio rozmawiamy głównie o młodej kobiecie, którą niegdyś była. Opowiada mi o swoich dawnych miłościach, o studenckich wyjazdach na Mazury na łódki, o tym, jak tańczyła przy księżycu na pomoście z jednym chłopakiem, który potem wyjechał za granicę, o tym, jak szła po ulicy we własnoręcznie uszytej sukience i wszyscy się za nią oglądali z zachwytem. Znam te historie na pamięć, słyszałam je tysiące razy, ale już jej tego nie mówię. Zadaję jej pytania, aby zachować jak najwięcej z niej na ten czas, kiedy jej już nie będzie. Żeby ją lepiej zrozumieć, żeby lepiej zrozumieć siebie. Kiedy odejdzie, chciałabym sobie myśleć, że zrobiłam to, co mogłam. Że tak jak ona dała mi to, co potrafiła dać wtedy, gdy byłam dzieckiem, tak i ja starałam się to zrobić, kiedy role się odwróciły. Pewnie nie idealnie, pewnie nie na 100%, ale się starałam.

SPRAWDŹ: Jak powstrzymać sztywnienie tętnic?

Jak postępować ze starszą osobą

Nie wyręczaj jej

Jeśli bliska osoba jest na tyle sprawna, żeby coś zrobić wokół siebie, niech robi. Nawet jeśli według Ciebie robi to źle, nie krytykuj, nie złość się – najwyżej później poprawisz. Pozwól jej jak najdłużej mieć poczucie, że ma nad czymś kontrolę.

Staraj się ją zrozumieć

Nie przypisuj starszej osobie złej woli. Ona tak działa, bo jej mózg nie funkcjonuje już tak jak dawniej. Wolniej kojarzy, zapomina, jest niezdarna, przestraszona swoim stanem, ale przecież tam, w środku tego starego ciała, nadal siedzi Twoja mama.

Mów do niej wolniej

Ze względu na procesy degeneracyjne ta osoba słyszy gorzej i inaczej. Lepiej docierają do niej słowa wypowiadane wolniej i niższym tonem. Dlatego jeśli się denerwujesz i mówisz szybko piskliwym tonem, ona Cię nie zrozumie.

Daj jej czas na wspomnienia

Rozmowa o przeszłości, wspólne oglądanie albumów ze zdjęciami pomaga aktywizować mózg. Nie złość się, że tyle razy już to słyszałaś – to jest dla tej osoby dużo ważniejsze niż posprzątane mieszkanie i zmieniona pościel.

Poradnik samoopieki dla opiekunek

Zadbaj o swoje zasoby energii, bo w przeciwnym razie szybko się wypalisz.

Uspokój umysł

Badania z 2018 r. wykazały, że praktykowanie uważności może być skuteczne w poprawie samopoczucia opiekunów, pomagając im zwiększyć odporność na stres i zmęczenie – twierdzą naukowcy.

Podziel się

Nie musisz być siłaczką. Pewnie są dookoła osoby, które mogą Cię czasem zastąpić albo w czymś wyręczyć. Daj im szansę, zamiast robić wszystko sama. Niech np. zawsze w środy przychodzą wnuki, w czwartki sąsiadka itp. Zorganizuj im to, a będzie Ci dużo łatwiej.

Zapisz to

Badanie przeprowadzone na ponad 8000 opiekunach przez University of Iowa wykazało, że ci, którzy regularnie prowadzili dziennik, byli bardziej skłonni do odnalezienia sensu w zapewnianej przez nich opiece, jak również uznali ją za mniej uciążliwą i mieli niższy poziom objawów depresji.

Pogadaj z kimś

Dobrze Ci zrobi pogadanie z kimś, kto ma podobny problem. W wielu miastach działają grupy wsparcia dla opiekunów. To przynosi nieprawdopodobną ulgę, jeśli możesz wyrzucić z siebie wszystkie ukrywane dotąd negatywne emocje i usłyszeć w odpowiedzi: „Też tak mam”. Tam też możesz dowiedzieć się więcej o sposobach samoopieki i metodach postępowania z osobami niedołężnymi.

ZOBACZ TEŻ: Nootropiki – 7 substancji, które wspomagają pracę mózgu

REKLAMA