Wiesz, że nie powinnaś się na to zgadzać, bo masz sto tysięcy innych spraw na głowie, ale jednak coś sprawia, że mówisz: „Dobrze, w porządku, zrobię to”. Dlaczego to robisz? Boisz się stracić sympatię otoczenia? Uważasz, że to niegrzecznie odmawiać? Obawiasz się czyjegoś gniewu? A może sama nie wiesz, bo uleganie presji otoczenia już tak weszło Ci w krew, że robisz to machinalnie? Bez względu na to, co powoduje, że zbyt często mówisz „tak”, zamiast powiedzieć „nie”, przyda Ci się wzmocnienie własnych granic. Eksperci są zgodni co do tego, że brak asertywności podkopuje nasze zdrowie psychiczne i szacunek do siebie. To od naszej umiejętności wyznaczania własnych granic zależy, jak będziemy traktowani przez innych ludzi oraz czy będziemy żyli w zgodzie z sobą.
Niestety, okres pandemii nie był korzystny dla stawiania granic, przyczynił się też do zatarcia rozdziału między różnymi obszarami naszego życia, szczególnie między pracą a życiem prywatnym. To sprawiło, że same już nie wiemy, w jakim stopniu decydujemy o naszym czasie i przestrzeni. Ale nie zwalajmy wszystkiego na pandemię. Przecież już wcześniej wielokrotnie miałyśmy wrażenie, że ludzie nam wchodzą na głowę i nie szanują naszego czasu czy naszych zasad, prawda? No właśnie. Kto jest temu winien? No cóż, prawdopodobnie to niedostatek umiejętności jasnego zakomunikowania otoczeniu, czego chcesz, a czego sobie stanowczo nie życzysz. Kiedy ludzie szanują nasze granice, czujemy się wysłuchane, zrozumiane i szanowane. Mówiąc prościej – są one fundamentem samooceny i poczucia własnej wartości. Jeśli nie umiemy ich wyznaczyć lub obronić, prędzej czy później odbije się to na naszym zdrowiu psychicznym.
Praca vs życie
Sytuacja
Praca zdalna albo w systemie mieszanym, która kiedyś nas tak bardzo cieszyła, okazała się mieć wiele wad. Co prawda tracimy mniej czasu na dojazdy, ale za to pracujemy zdecydowanie więcej. Część z nas może sobie dowolnie sterować czasem pracy, co ma swoje dobre strony, ale powoduje też zatarcie granic między czasem dla siebie a czasem pracy. Domownicy też nie ułatwiają, bo skoro jesteśmy w domu, to przecież można nam zawracać głowę bez skrępowania, mimo że właśnie odbywamy zebranie online. System komunikowania się sprawia, że praktycznie cały czas jesteśmy osiągalne dla każdego bez względu na to, czy to wiadomość o wysokim stopniu ważności, czy może poczekać do jutra. Każde info z pracy wywołuje w naszym mózgu reakcję psa Pawłowa: „Alarm, coś się dzieje, trzeba odpowiedzieć”.
Wytycz granice
Nie zaskoczymy pewnie nikogo informacją, że taki sposób działania sprawia, iż nie jesteś na 100% efektywna w pracy, nie możesz w pełni wypocząć, a rodzina pewnie też ma Ci mnóstwo do zarzucenia, walcząc o Twoją uwagę. Potwierdzają to zresztą badania wykonane przez uniwersytet w Zurychu. Ale nikt tych granic za Ciebie nie wytyczy. Sama musisz wynegocjować w pracy jakiś system, kiedy jesteś dostępna, a kiedy nie. Tylko zasada jest taka: podczas godzin poświęconych pracy angażujesz się w pełni niezależnie od tego, czy wykonujesz ją w domu, czy w biurze. Jeśli chodzi o rodzinę czy współlokatorów, ekspert ds. produktywności Nir Eyal i autor wydanej w Polsce książki „Nierozpraszalni. Jak panować nad uwagą i swoim życiem”, ma taki pomysł: „Znajdź najbardziej niedorzeczną czapkę, jaką posiadasz, i poinformuj swojego partnera/dzieci/współlokatorów, że kiedy ją nosisz, nie można Ci przeszkadzać”. Istotne jest też wypracowanie sobie rytuałów rozgraniczających różne części dnia: na przykład spacer z psem po zakończonej pracy, kawa, ćwiczenia albo rozmowa telefoniczna z przyjaciółką. Głośne zamknięcie laptopa też może wysłać mózgowi sygnał: koniec pracy, teraz przełączamy się w tryb „odpoczynek” albo czas dla rodziny.
Zdrowie vs wszystko inne
Sytuacja
Biegasz trzy razy w tygodniu po parku i stało się to Twoją rutyną, ucieczką od rzeczywistości, lekarstwem na stres i formą opiekowania się sobą. Ale gdy przyjaciółka chce się z Tobą akurat wtedy spotykać, nie potrafisz jej odmówić. No bo przecież to tylko bieganie, a ona pewnie ma jakieś ważne sprawy do omówienia, prawda? Albo może zebrania w pracy przeciągają się tak, że nie możesz dotrzeć na czas na swoje cotygodniowe spotkanie z terapeutą. Jednocześnie masz skrupuły, żeby powiedzieć o tym szefowi, bo przecież to tylko terapia, a praca jest ważniejsza. Naprawdę? Możesz mieć zwyczaj planowania, a następnie odwoływania treningów. Ale wiesz, że priorytetowe traktowanie zdrowia nigdy nie było ważniejsze, więc dlaczego jest to takie trudne?
Wytycz granice
Zanim wyjaśnisz innym, że musisz się zająć sobą w określonym czasie, najpierw musisz sama sobie uświadomić, dlaczego to jest istotne. Jakie znaczenie dla Ciebie ma trening, sesja z terapeutą czy lekcja medytacji. Pomoże Ci spisanie sobie swoich celów i powodów, dla których robisz to, co robisz. Tupnij nogą i powiedz sobie głośno i wyraźnie: „JA jestem dla siebie ważna, moje zdrowie jest ważne, mój stan psychiczny jest ważny”. Właśnie z tym kobiety mają największy problem. Zajmując się swoim zdrowiem, nie zabierasz nic innym, wręcz przeciwnie – większy pożytek świat (rodzina, przyjaciele, szef, współpracownicy) ma ze zdrowej, szczęśliwej osoby niż z wypalonej frustratki. Budowanie rutyny jest przydatne – jeśli trenujesz o określonej porze każdego dnia, łatwiej jest powiedzieć o tym innym osobom, które domagają się Twojego czasu, niezależnie od tego, czy jest to Twój partner, dzieci czy współpracownicy. Jednocześnie masz większe szanse na to, aby nie rezygnować ze swoich zajęć z powodu zewnętrznych zakłóceń.