Domowy budżet - zarządzanie, kontrola wydatków, oszczędzanie

Myślisz: nie mam ręki do pieniędzy, nie mam z czego odłożyć. Zobacz, jak zapanować nad kasą,nie zaciskając pasa.

budżet domowy fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Na koniec miesiąca zawsze zostajesz z pustym kontem i zastanawiasz się, jak inne kobiety to robią, że buszują po galeriach handlowych, kiedy Ty musisz pożyczać od mamy albo sięgasz do skarbonki dziecka?

Nic się nie martw, mamy na to sposób. Każdy budżet można naprawić i pomnożyć – twierdzą ekspertki. Po pierwsze, wyrzuć ze słownika słowo „oszczędzanie”. Potem ustal, czego pragniesz. Zobacz, jak zyskać
pieniądze nie tylko na przyjemności. Najtrudniej jest zacząć.

Czas na szczerość

„Mamy na to wiele wymówek – wyjaśnia Dominika Nawrocka, autorka książki „Kobieta i pieniądze”. – Część kobiet tłumaczy, że zarabia bardzo mało i nie ma z czego oszczędzać, a co dopiero inwestować. Inne dobrze zarabiają, stać je na wygodne życie i myślą, że nigdy się to nie zmieni. W obu mamy do czynienia z jakimś marazmem. W pierwszym przypadku można poprawić swój finansowy los, a w drugim zapobiec przykrym niespodziankom w przyszłości. Warto więc się obudzić i wziąć sprawy w swoje ręce” – zachęca.

PRZECZYTAJ TEŻ: Pieniądze w związku - jak o nich rozmawiać

Jak wystartować? Odpowiedz sobie szczerze, jak jest z Tobą. Potrafisz wymienić swoje stałe wydatki i ile na to przeznaczasz? Ile wydajesz na drobne przyjemności? W jaki sposób próbujesz nad tym zapanować? Ile pieniędzy odkładasz? Czy masz jakieś pragnienia, a pieniądze pomogą je zrealizować? Czy wydajesz coś na rozwój, edukację, inwestycje?

Stałe wydatki to nie tylko czynsz, samochód, telefon, jedzenie, kosmetyki i ubrania. Większość z nas z dumą na tym kończy listę. Zbieraj przez miesiąc wszystkie paragony, śledź wydatki na koncie i wszystko zapisuj. Nawet 2 zł wydane na batona w automacie.

Możesz też skorzystać z aplikacji (np. Money Zoom, Moje Finanse, Domowy Budżet i wiele innych), exela lub po prostu zeszytu. Warto się pomęczyć. Efekty mogą Cię zaskoczyć, bo liczby nie kłamią. Wtedy poszukaj zbędnych wydatków i zrób cięcia.

obowiązki fot. shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Latte słono kosztuje

Nagłe zakupy super bluzki z przeceny, kawa, jedzenie na mieście? OK, wszystkie to znamy. Żyjesz w dużym pośpiechu i stresie, zapracowana, coś Ci się od życia należy. Ale czy wiesz, ile w sumie to kosztuje?

„Średnio miesięcznie na tzw. drobne przyjemności wydajemy około 260 złotych. Niektóre moje klientki nawet 300 zł. To tzw. efekt latte, czyli to, ile nas kosztują małe, codzienne nagrody. Każda z nas powinna to policzyć i zastanowić się, czy lepiej nie uzbierać na większą nagrodę, która będzie prawdziwym świętem” – mówi Celestyna Osiak, biznes coach, autorka strony internetowej celestyna.pl.

260 zł to niby niewiele, ale pomnóż to przez 12 miesięcy. Wyjdzie niezła suma, bo aż 3120 zł. Marzysz o wakacjach, wyjeździe do spa? Zakładając, że za jeden wyjazd zapłacisz 1000 zł, to masz aż trzy takie wypady. Masz inne cele? Bardzo dobrze: pragnienia to podstawa do działania i lepszego zarządzania pieniędzmi.

Na straży domowego budżetu fot. GettyImages
Na straży domowego budżetu (fot. GettyImages)

Bez marzeń ani rusz

„Kiedyś sama złapałam się na tym, że żyłam z dnia na dzień. Skoncentrowałam się na codzienności tak bardzo, że w zasadzie nie miałam jakichś nadzwyczajnych potrzeb, marzeń. Zadowalałam się tym, co miałam, uznając, że to jest właśnie to, czego chcę” – opowiada Dominika Nawrocka. To najprostsza droga do tego, by osiąść na laurach. Lepiej, by obudziły nas własne pragnienia niż kryzys.

„Bez wyznaczenia sobie celu nie pojedziesz daleko. Kiedy nie potrafisz nazwać, czego pragniesz, kończy Ci się pozwolenie na narzekanie. Bo jak możesz marudzić, że nie masz takiego życia, jakiego byś chciała, jeśli nie potrafisz go określić?” – argumentuje Nawrocka. „Do marzeń trzeba podejść jak do zadania. Podumać nad kartką, opowiedzieć o tym komuś bliskiemu, zajrzeć w głąb siebie” - dodaje.

To może być supersukienka, wycieczka, nowy samochód. Chęć nauczenia się biegle języka angielskiego, szkolenie zawodowe, kurs tańca, chęć wzięcia udziału w safari lub wyjazd za granicę. Coś, na czym bardzo Ci zależy i będzie nakręcać do działania. Przy każdym pragnieniu wpisz potrzebną kwotę i czas, jaki jest niezbędny na zebranie takiej sumy. O ile optymizm jest pożądaną cechą, w tym przypadku staraj się być realistką – jeśli zbyt optymistycznie oszacujesz swoje możliwości, ryzyko, że się rozczarujesz, będzie większe.

Pieniądze kochają pracę

Pomyślałaś: „To i tak się nie uda. Nie dam rady już zmniejszyć wydatków, nie mam z czego odłożyć”. Zamiast narzekać, spróbuj kilku trików. „Kobiety, które pracują na etatach, ogranicza szklany sufit. To wszystkie pieniądze, jakimi dysponują. Pytam wtedy, kiedy ostatni raz zwracały się do szefa o podwyżkę albo próbowały znaleźć lepiej płatną pracę – opowiada Celestyna Osiak. – Można też poszukać dodatkowych zleceń czy innych sposobów zarobkowania, np. dorabiać na pieczeniu ciasta albo wynajmie garażu. Można też założyć własny biznes po godzinach. Warto popytać wśród znajomych, zrobić dodatkowy kurs, zdobyć nowe kwalifikacje” – wylicza biznes coach i proponuje ćwiczenie o nazwie generator bogactwa.

Obok wydatków każdego dnia wpisuj też, ile zarobiłaś. „Wiele moich klientek przez większą część miesiąca wpisywała zero. A to deprymowało je i irytowało. Część zmotywowało do zadania sobie pytania, co mogą zrobić, by więcej zarobić, i podjęcia konkretnych działań. W efekcie klientki pracujące na etacie cieszyły się z 200 złotych zarobionych na aukcji nieużywanych rzeczy w internecie, a właścicielki biznesów zwiększyły swoje dochody o kilka dobrych tysięcy złotych” – mówi Osiak.

Słowo "oszczędzanie" - do lamusa

Tylko 4 na 10 Polaków oszczędza pieniądze. Wielu z nas nie ma tego we krwi, ale spokojnie – można się tego nauczyć. Od czego zacząć?

„Oszczędzanie źle mi się kojarzy. Oznacza szczędzenie sobie, ograniczanie. Lepiej zastąpić je słowem »odkładanie«, bo wtedy naturalnie pojawia nam się cel, pragnienie” – przypomina Osiak.

Tak samo negatywnie odbiera to słowo Dominika Nawrocka. „Kojarzy mi się z ciągłym odmawianiem sobie czegoś. Nie lubię też określenia »oszczędzanie na czarną godzinę«. Wolę gromadzenie i inwestowanie na przyszłość, świadome dbanie o finanse w dalszej perspektywie.

Dlaczego? Bo ciągle nie będziemy miały 20, 30 lat, a nasze zarobki nie będą stale rosły. Nie darmo jako obraz biedy w Polsce przywołuje się samotną kobietę w wieku 60 lat, która utrzymuje się z dorywczych prac” – ostrzega ekspertka.

Na początek możesz zastosować metodę małych kroków. Na przykład założyć sobie konto oszczędnościowe, do którego będziesz mieć utrudniony dostęp, bo będzie bez karty. Tak właśnie! Ustal stałe zlecenie, na przykład na 100 zł miesięcznie, i konkretny cel, na jaki zbierasz.

ZOBACZ KONIECZNIE: 19 rad, jak odkładać pieniądze

„Przykładowo oboje z mężem mamy konto, które nazywamy budżetem świątecznym. W każdym miesiącu przelewamy na nie konkretną sumę. Dzięki temu zawsze mamy pieniądze na dodatkowe okazje: wesele w rodzinie, chrzciny czy uroczysty obiad bez nadwerężania codziennego budżetu” – opowiada Osiak.

Budżet w ryzach

Kiedy wiemy, jakie są nasze wydatki, dochody i pragnienia, bierzemy się za nasz budżet. Zarówno Dominika Nawrocka, jak i Celestyna Osiak proponują metodę 6 budżetów. Polega ona na dzieleniu wszystkich naszych wpływów na 6 grup. Każdy z nich ma swoje przeznaczenie. 55% przychodów idzie na koszty życia, 10% na duże wydatki, 10% na inwestycje, 10% na przyjemności, 10% na edukację i 5% na dobroczynność.

Dominika Nawrocka stosuje ją od momentu, od kiedy zorientowała się, że chociaż pracuje coraz więcej i więcej zarabia, to i tak nic jej nie zostaje. Albo niewiele. „Kiedy pensja wpływała na konto, płaciłam rachunki, kupowałam jedzenie itp., a to, co zostawało, szło na konto oszczędnościowe. Ale często nic nie zostawało, bo pojawiały się niespodziewane wydatki.

Postanowiłam zastosować odwrotną metodę: skoncentrować się na rzetelnym określaniu miesięcznych budżetów na poszczególne kategorie wydatków i absolutnej koncentracji na inwestowaniu. Nauczyłam się jej podczas jednego ze szkoleń. Korzystamy z niej z mężem od kilku lat. Trochę nam zajęło wypracowanie najlepszego dla nas rozwiązania, ale działa” – opowiada.

O co chodzi? „Budżet życie” zaspokaja wszystkie wydatki związane z utrzymaniem domu, wyżywieniem, transportem, opłatami za obiady w szkole Twoich dzieci, ubrania czy za telefon.

„Duże wydatki, inaczej oszczędności, to pieniądze, jakie gromadzisz na kupno np. aparatu fotograficznego, auta czy wycieczki. Inwestycje to jeden z najważniejszych budżetów. Nie możesz ich inaczej spożytkować jak tylko na zakup aktywów (nieruchomości, biznes, akcje, IKE, inne).

Te pieniądze są nietykalne i pod specjalnym nadzorem. Jeśli jesteś w finansowym dołku, wtedy warto zwiększyć je do 30 procent” – pisze Dominika Nawrocka w swojej książce.

W tym podziale są też wydatki na przyjemności. Tak, właśnie – małe, miłe co nieco. Bo w życiu potrzebna jest równowaga, nie można tylko zaciskać pasa! Edukacja to pieniądze na kursy, zajęcia i książki nie tylko dla Twoich dzieci, ale także dla Ciebie. Obie ekspertki podkreślają też: rozwijaj swoje kompetencje zawodowe i zainteresowania. To wszystko się opłaci (czytaj: zyskasz na tym).

ZOBACZ TEŻ: Pieniądze w związku - jak o nich rozmawiać?

REKLAMA