Zaledwie co druga z przebadanych przez nas kobiet uważa, że udaje jej się zachować zdrowy balans między pracą a życiem osobistym. Na dodatek co czwarta twierdzi, że mogłaby być lepiej zorganizowana. Czy aby na pewno problem tkwi w złej organizacji? Potrafimy żonglować nieskończoną ilością obowiązków i robimy to naprawdę sprawnie. Ale nieustanna żonglerka w napiętym do granic możliwości kalendarzu nie sprawia, że jesteśmy z siebie zadowolone.
Jesteśmy wyczerpane fizyczne i psychiczne. „W ciągu dnia w zasadzie nie siadam. Dzieci do przedszkola, śniadanie, praca, gotowanie obiadu, pranie, prasowanie, po dzieci, praca, a w międzyczasie trening. Wieczorem padam i nim dzieci zasną, nie mam czasu na relaks. Potem kąpiel i spać... I tak w kółko” – napisała w przeprowadzonej przez nas ankiecie jedna z czytelniczek.
48% kobiet uważa, że nie potrafi zachować zdrowego balansu.
Z badań wynika, że tak wygląda codzienność większości polskich kobiet. Niestety. Ponad 90% z ankietowanych pracuje po godzinach, z czego aż 28% robi to regularnie. Ale służbowe nadgodziny to jedynie wierzchołek góry lodowej. Ogromnym problemem jest praca na dwie zmiany. I nie chodzi tu o pracę zarobkową, a o wszelkie czynności związane z zajmowaniem się domem i dziećmi, za które nie dostajemy wypłaty.
Okazuje się, że mimo deklarowanego partnerstwa w związkach i naszej nowoczesności to my, kobiety, poświęcamy obowiązkom domowym znacznie więcej czasu. Raz na 10 lat Główny Urząd Statystyczny analizuje „budżet czasu ludności”, czyli sprawdza, ile czasu zajmują nam praca, życie towarzyskie i obowiązki domowe. Ostatni raport z 2013 roku pokazuje, że na zajęcia i prace domowe kobiety poświęcają 4 godziny 33 minuty dziennie, natomiast mężczyźni 2 godziny 48 minut dziennie. To duża różnica.
Z kolei badania przeprowadzone przez CBOS w 2014 roku wykazały, że w większości polskich domów tylko przedstawicielki płci pięknej obarczone są wykonywaniem takich czynności, jak: prasowanie (82%), pranie (81%), przygotowywanie posiłków (67%), zmywanie naczyń (58%), rutynowe sprzątanie (58%) czy gruntowne porządki (54%). Te nieodpłatne prace domowe wykonuje obecnie aż 85% kobiet i tylko 44% mężczyzn. Nie jest dobrze.
Sorry, taki mamy klimat
Dlaczego to my, do cholery, odwalamy czarną robotę? Na odpowiedź składa się kilka elementów. Po pierwsze, wynika to po części z obowiązującego w naszym kraju modelu wychowania, na co zwracają uwagę także autorzy przytaczanych badań. Statystyki pokazują bowiem, że dziewczynki od najmłodszych lat poświęcają obowiązkom domowym więcej czasu niż chłopcy.
Jednak wychowanie to nie wszystko. Można mówić, że to presja społeczna, ale dążenie do perfekcjonizmu we wszystkich dziedzinach to także, niestety, nasza, kobieca, przypadłość. Innymi słowy – same kręcimy na siebie bat. „Chciałabym przestać przejmować się tym, że nie będę idealna. Że jeśli nie ugotuję obiadu, to będę złą matką i żoną, jeśli nie umyję podłóg – fatalną panią domu, a jeśli nie zdążę w pracy przed deadline'em – nieodpowiedzialnym pracownikiem” – wyznała kolejna z naszych czytelniczek.
Dlaczego nakładamy na siebie tak nierealistyczne oczekiwania? „Taka sytuacja wynika z trendu na bycie perfekcyjną. Instagram i Facebook rażą zdjęciami obiadów jak z restauracji z gwiazdką Michelin, uśmiechniętych (zawsze!) dzieci i fotek z siłowni, na których jesteśmy piękne i niespocone” – wyjaśnia Kamila Kozioł, Life & Business Coach.
Ale z drugiej strony nie powinnyśmy demonizować mediów społecznościowych i obarczać ich całą winą. „W portalach społecznościowych nie widzę wroga, a potencjał – mówi dr Ewelina Smoktunowicz, psycholog z Katedry Psychologii Społecznej na Uniwersytecie SWPS. – Na przykład Instagram może być dla nas kopalnią inspiracji i źródłem codziennej motywacji do podjęcia działań”.
Liczy się Twoje podejście do tego, co widzisz w sieci. Nie porównuj się z innymi. „Warto zapytać, co dla mnie jest ważne – radzi Kamila Kozioł. – Nie ma takiej możliwości, aby każdy obszar naszego życia był dokładnie tak samo ważny”.